W 2012 r. gminy pozbawiły się prawie 4,5 mld zł, udzielając ulg podatkowych. Kolejne 7 mld zł nie trafiło do ich kasy z powodu zwolnień ustawowych, na które nie mają żadnego wpływu.
Samorządy walczą o zwiększenie ich udziału we wpływach z PIT (gminy z 39,34 proc. do 48,78 proc., powiaty z 10,25 do 13,03 proc., a województwa z 1,6 do 2,03 proc.). Takie propozycje wynikają z obywatelskiego projektu w sprawie zmian w ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Gminy i miasta liczą na to, że dzięki zmianom do ich kasy trafi dodatkowo ok. 10 mld zł rocznie. Podkreślają, że są to pieniądze, których w ciągu ostatnich lat pozbawili ich posłowie, uchwalając zmiany w PIT (ulga na dzieci, zmiana skali podatkowej) oraz innych ustawach.
Wzrost dochodów samorządów można też jednak uzyskać w inny sposób – likwidując preferencje podatkowe wynikające m.in. z ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 95, poz. 613 z późn. zm.). Dodatkowe wpływy zapewniłaby także rezygnacja z ulg, które swoim mieszkańcom przyznają same gminy. Łącznie, jak oszacowaliśmy, w 2012 r. do ich kasy z powodu obowiązkowych lub dobrowolnych zwolnień podatkowych nie trafiło ponad 11,5 mld zł.

Ustawowe straty

Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych określa, jakie preferencje muszą stosować gminy i miasta. Przykładowo nieopodatkowane są budynki gospodarcze lub ich części położone na gruntach gospodarstw rolnych, służące wyłącznie działalności rolniczej. Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, w 2011 r. zwolnienia tylko z tego tytułu wyniosły ponad 1,8 mld zł. Brak podatku od nieużytków to kolejne 1,2 mld zł. W sumie w 2011 r. wszystkie preferencje w podatkach lokalnych uszczupliły dochody samorządów o ponad 7 mld zł. Biorąc pod uwagę dane za lata wcześniejsze, widać tendencję wzrostową (2010 r. – 6,5 mld zł, 2009 r. – 6,3 mld zł). Nie ma jeszcze statystyk za 2012 r., ale – jak twierdzą eksperci i przedstawiciele samorządów - można się spodziewać, że kwota ustawowych preferencji sięgnęła ok. 7,2–7,5 mld zł.
W ocenie Ireneusza Krawczyka, radcy prawnego i partnera w kancelarii Ożóg i Wspólnicy, podatki lokalne od lat czekają na zasadniczą reformę. Dotyczy to także danin np. od spadków i darowizn, które podatnicy co prawda wpłacają do urzędu skarbowego, ale wpływy z nich są dochodem własnym gmin i miast.
– Niektóre ze zwolnień w zasadzie nie mają już żadnego praktycznego znaczenia. Powinny zostać wykreślone, aby skończyć z iluzją, że w ogóle istnieją. Jakie znaczenie ma bowiem w realiach XXI wieku zwolnienie dla nabycia w drodze spadku pościeli, odzieży oraz bielizny? – pyta Ireneusz Krawczyk.

Na własne życzenie

Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych daje też prawo radom gmin i miast do samodzielnego wprowadzania preferencji: obniżania górnych (maksymalnych) stawek podatków od nieruchomości, środków transportowych, rolnego i leśnego oraz opłaty targowej. Mogą także uchwalać ulgi i zwolnienia przedmiotowe (np. dla właścicieli kamienic, którzy odnowią ich fasady). Co więcej, wójt, burmistrz lub prezydent miasta może umarzać zaległości podatkowe, rozkładać je na raty czy odraczać termin ich płatności.
Z naszego zestawienia (patrz infografika) wynika, że samorządy najwięcej tracą w wyniku obniżenia górnych stawek podatkowych.
Dr Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku, wyjaśnia, że rady gmin mają obowiązek określić wysokość podatków od nieruchomości i od środków transportowych oraz opłat lokalnych. Są przy tym związane stawkami ustawowymi, które podlegają corocznej waloryzacji. Rada gminy może przyjąć je na poziomie maksymalnym lub niższym od maksymalnego.
– Nie jest jej obowiązkiem obniżenie górnej stawki, ale w praktyce z różnych względów tak się dzieje. Trudno się w tym doszukać głębszego sensu. Nie do końca wiadomo, czemu to służy – stwierdza Rafał Dowgier. Przyznaje jednak, że jest to narzędzie polityki podatkowej prowadzonej przez gminy, które w ten sposób mogą reagować na sytuację swoich mieszkańców.
Ostatnio jednak w związku z niedoborami w gminnych kasach część samorządów podnosi stawki lokalnych danin do wartości maksymalnych. Przykładowo, uchwałę w sprawie stopniowych podwyżek przyjęli już w 2011 r. radni Krakowa, gdzie wcześniej przez lata obowiązywał niski podatek od nieruchomości. Do 2014 r. stawki w stolicy Małopolski mają wzrosnąć do największego dopuszczalnego poziomu.

Umorzenie zaległości

Kolejną preferencją są umorzenia podatków konkretnym osobom i firmom. Decyduje o nich nie rada gminy, ale wójt, burmistrz lub prezydent miasta. W praktyce nie jest to duża kwota – ok. 200 mln zł rocznie.
– O wiele łatwiej jest radnym zbiorczo podjąć uchwałę o wprowadzeniu zwolnienia podatkowego, niż wójtowi udzielić indywidualnej ulgi – wyjaśnia Rafał Dowgier.
Wykaz podmiotów, którym umorzono zaległości, jest bowiem upubliczniany, czego nie ma przy podatnikach korzystających z preferencji na podstawie uchwał.
– To powoduje, że w istocie preferencje wprowadzane uchwałami nie są przemyślane i realnie nie są skutecznym narzędziem prowadzenia polityki podatkowej przez gminy – podsumowuje Rafał Dowgier.
Marcin Kolmas, doradca podatkowy z Grupy Gumułka – Kancelaria Prawa Finansowego, zaznacza, że podatnicy coraz częściej składają wnioski o umorzenie należności np. w podatku od nieruchomości. Wójt może zastosować ulgę w spłacie ze względu na uzasadniony ważny interes podatnika lub ważny interes publiczny. Przykładowo firma może dowodzić, że nieprzyznanie jej preferencji spowoduje pogorszenie sytuacji ekonomicznej, co może przełożyć się na problemy z płatnościami dla pracowników, a to z kolei obniży wpływy PIT.
– Decyzja o udzieleniu ulgi jest uznaniowa, a jej odmowa podlega kontroli sądowej jedynie w zakresie prawidłowości przeprowadzenia postępowania – podkreśla Marcin Kolmas.
Jednak według niego zanim gmina zacznie seryjnie odmawiać podatnikom, powinna rozumieć, że przez ulgi czy preferencje władze samorządowe mogą aktywnie oddziaływać na zachowanie się podmiotów działających na ich terenie, stymulować ich rozwój, kształtując tym samym własną politykę rozwoju długoterminowych wpływów podatkowych.

Wysokie upusty

Samorządy odnotowały w 2012 r. ogromny – dobrowolny – ubytek dochodów z podatku rolnego. Jak wynika z naszego zestawienia, w wyniku obniżki górnych stawek podatku rolnego w 2011 r. do gminnych kas nie trafiło 78 mln zł, a w zeszłym roku aż 692 mln zł, czyli o 787 proc. więcej.
Dlaczego gminy zdecydowały się na taki ruch? Jak mówi Rafał Dowgier, stawki wynikają z ustawy o podatku rolnym (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 136, poz. 969 z późn. zm.) i stanowią równowartość 2,5 lub 5 kwintali żyta według średniej ceny jego skupu za pierwsze trzy kwartały roku poprzedzającego rok podatkowy. Rady gmin mogą stawki obniżać. W 2012 r. powszechnie się na to decydowały, ponieważ drastycznie wzrosły ceny skupu żyta.
– W 2011 roku było to 37,64 zł za 1q, a w roku 2012 już 74,18 zł. W celu zniwelowania skutków tak drastycznego wzrostu wysokości podatku rolnego, rady gmin powszechnie korzystały z uprawnienia do obniżenia tej ceny przyjmowanej dla określenia stawki – tłumaczy ekspert z Uniwersytetu w Białymstoku. Dzięki decyzji radnych rolnicy uniknęli blisko 100-proc. podwyżki podatku.

Ostatnio w związku z niedoborami w kasach, część samorządów podnosi stawki lokalnych danin