Rząd słusznie odrzucił propozycję zmiany opodatkowania wyrobów tytoniowych, zwłaszcza obniżenia z 31,41 do 25 proc. stawki procentowej akcyzy.
Rada Ministrów w ubiegłym tygodniu skierowała do Sejmu projekt ustawy okołobudżetowej. Z projektu Ministerstwa Finansów usunięto zmianę w sposobie naliczania akcyzy na papierosy i tytoń do palenia. Była ona groźna nie tylko dla polskiego przemysłu tytoniowego (z wyłączeniem jednego producenta), ale też niosła, najwyraźniej nieuświadomione, ryzyko niezrealizowania dochodów budżetu z tytułu akcyzy w 2013 r.

Które rozwiązanie lepsze dla kasy państwa

Ministerstwo Finansów proponowało od przyszłego roku radykalną zmianę struktury stawki akcyzy na papierosy i tytoń do palenia. Resort przekonywał do znaczącego obniżenia stawki procentowej z 31,41 proc. do 25 proc., połączonego z podniesieniem stawki kwotowej z 170,97 zł (obecnie) do 222,58 zł za 1000 sztuk papierosów. Taka zmiana oznaczałaby przejście na mniej efektywny sposób pozyskiwania dochodów i to w sytuacji, gdy legalny rynek papierosów w Polsce systematycznie się kurczy. Tymczasem stosowana obecnie wyższa stawka procentowa powoduje, że jakikolwiek wzrost detalicznych cen papierosów w większym stopniu zostaje odzwierciedlony w odprowadzanej do budżetu akcyzie. Zmniejszenie stawki procentowej do 25 proc. na pewno ograniczyłoby wielkość takiej premii podatkowej, a więc i przyszłoroczne dochody budżetu.
Ostatnie trzy lata pokazały wyraźnie, że obecna struktura akcyzy na papierosy i tytoń do palenia zapewniała osiągnięcie zamierzonych przez Ministerstwo Finansów bardzo wysokich wpływów do budżetu państwa. Po ustaleniu stawki procentowej na 31,41 proc. w 2009 r. rzeczywiste dochody z tego tytułu były co roku zdecydowanie wyższe niż planowane. Przez trzy lata resort finansów otrzymał dodatkowo ponad 4 mld zł.

W 2011 r. szara strefa to 15 proc. całej konsumpcji wyrobów tytoniowych

Dodatkowo zmiany struktury nie uzasadniała potrzeba chronienia przychodów budżetowych przed potencjalnymi obniżkami cen przez producentów. Ta ochrona już istnieje. Od stycznia 2011 roku mamy w Polsce świetnie działający system minimalnej akcyzy. Niezależnie od tego, jak niskie byłyby ceny papierosów, budżet i tak otrzyma akcyzę liczoną od 10 zł w 2012 r., a od 10,8 zł w 2013 r. Ponadto od każdej złotówki z ceny przekraczającej powyższe wartości budżet otrzymuje teraz 31 groszy. Obecny system działa zatem dla budżetu jak inwestycja z gwarantowanym zwrotem (zapewnianym przez ciągle rosnącą cenę wyznaczającą poziom minimalnej akcyzy) i sporym potencjalnym zyskiem w wysokości 31 proc. od każdej nadwyżki powyżej wspomnianej ceny. Proponowana przez MF zmiana struktury nie zapewniłaby dodatkowej ochrony wpływów budżetowych, a jedynie ograniczałaby wpływy generowane przez stawkę procentową z 31 groszy od każdej złotówki obecnie do 25 groszy.



Ucierpieliby producenci tańszych papierosów

Forsowana przez MF wbrew większości przedstawicieli branży zmiana w sposobie naliczania akcyzy miałaby też istotny wpływ na sytuację polskiego przemysłu tytoniowego. Rzeczywiście, należy się tu zgodzić z opinią zaprezentowaną w jednym z wywiadów przez przedstawiciela ministerstwa, że „zmiana uderza przede wszystkim w interesy producentów tańszych papierosów”.
W jej efekcie obciążenia podatkowe nie wzrosłyby równomiernie w poszczególnych segmentach rynku: wzrost w segmencie papierosów tańszych marek (obecnie najbardziej typowa cena detaliczna paczki to 10,6 zł) byłby niemal dwa razy większy niż w przypadku papierosów drogich (gdzie najbardziej typowa cena detaliczna paczki to 12,6 zł).
Najwyższy wzrost podatków dla wyrobów konsumowanych przez osoby najbardziej wrażliwe na poziom ceny spowodowałby, że konsumenci częściej zaopatrywaliby się w szarej strefie. Wyroby przemycane i podróbki są przecież powszechnie i szeroko dostępne. W efekcie wzrosłaby szara strefa, szacowana w 2011 roku na ok. 15 proc. całej konsumpcji wyrobów tytoniowych. Tym samym wzrosłyby straty budżetowe, które w przypadku samych wyrobów tytoniowych wynoszą już ponad 3 mld zł. Negatywne skutki odczuliby nie tylko producenci tańszych marek, ale też polscy plantatorzy tytoniu, którzy są w tym przypadku głównymi dostawcami.

Uwaga powinna się skupić na szarej strefie

Zaskakujące było zatem, że Ministerstwo Finansów próbowało bez szerokich konsultacji społecznych zmienić dobrze działający system i wprowadzić kontrowersyjne rozwiązanie rodzące wątpliwości natury konkurencyjnej, które potencjalnie zmniejszyłoby zapotrzebowanie na polski tytoń i potencjalnie skłoniłoby konsumentów tańszych marek do poszukiwania substytutów w szarej strefie.
Zamiast dłubać przy strukturze stawek, która doskonale działa, może Ministerstwo Finansów popracowałoby mocniej nad odzyskaniem części pieniędzy z tych 3 mld zł, które obecnie przepuszczane są przez palce z powodu szarej strefy? Przyniosłoby to ulgę pewnie wielu polskim podatnikom.

Trajan Szuladziński, doradca podatkowy