Likwidacja czy też czasowe zaniechanie poboru podatku od zysków kapitałowych jest nieuzasadnione ekonomicznie.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział w tym tygodniu, że zniesienie podatku Belki byłoby dobrym sygnałem dla oszczędzania, zbudowałoby solidne podstawy do wzrostu gospodarki. Wydaje się jednak, że jest to kolejna propozycja likwidacji tego podatku, która nie będzie miała przełożenia na faktyczne działania legislacyjne. Dlaczego? Zdaniem ekspertów to pomysł nieracjonalny ekonomicznie.

Dochód jak każdy inny

Zdaniem Macieja Krzaka, ekonomisty CASE i wykładowcy w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. R. Łazarskiego, próba zniesienia tego podatku rozbija spójność ekonomiczną.
– Zyski z kapitału muszą być opodatkowane, tak jak opodatkowane są dochody z pracy. Nie widzę powodu, dla którego miałoby być inaczej – stwierdza ekonomista.
Również Andrzej Paczuski, doradca podatkowy w Kancelarii Paczuski & Taudul, jest zdania, że ekonomiczne uzasadnienie dla istnienia podatku od dochodów kapitałowych nie ulega wątpliwości. Obracanie pieniędzmi na giełdzie czy uzyskiwanie profitów z lokat rentierskich jest biznesem, jak każdy inny.
W opinii Piotra Ciżkowicza, ekonomisty i menedżera w Ernst & Young, ewentualne zniesienie tego podatku w obecnym okresie jest jednak jeszcze bardziej nierealne niż wcześniej.
– Deficyt sektora finansów publicznych jest znacznie wyższy, niż w ogóle ktokolwiek się spodziewał, a wpływy z tego podatku są dość istotnym źródłem dochodów budżetowych, dlatego teraz nikt tego scenariusza tak naprawdę nie będzie rozważał – dodaje.
Często argumentem uzasadniającym zniesienie podatku Belki jest jego szkodliwy wpływ na skłonność do oszczędzania. Jednak na podstawie istniejących danych makroekonomicznych tak naprawdę trudno jest obronić tę tezę – zakładając, że stawka tego podatku nie jest nadmiernie wysoka.
Mimo że dane OECD pokazują, że roczna stopa oszczędzania polskich gospodarstw domowych w obecnym okresie wyraźnie się obniżyła z kilkunastu do kilku procent w porównaniu z latami 90., to zaznaczyć trzeba, że jest to tendencja trwała w większości krajów europejskich, szczególnie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, oraz w Stanach Zjednoczonych. Jak tłumaczy Maciej Krzak, skłonność do oszczędzania to jest taka wielkość, która jest mało sterowalna przez władze państwowe i zależy od wielu czynników – m.in. od stóp procentowych, dochodów ludzi, zjawisk demograficznych czy od poziomu zabezpieczenia społecznego.

Pobudzenie akcji kredytowej

Propozycje likwidacji opodatkowania odsetek od depozytów czy też jego redukcji pojawiają się też w kontekście pobudzenia akcji kredytowej. Zdaniem Piotra Ciżkowicza w obliczu spowolnienia akcji kredytowej w obecnym czasie wielkość bazy depozytowej ma istotny wpływ na dalszy rozwój gospodarki. Rozważyć można na przykład zniesienie podatku od lokat długoterminowych.
– Jednak w warunkach zdecydowanie gorszej sytuacji fiskalnej jakiekolwiek obniżenie podatku będzie trudne – dodaje ekonomista.
Ryzyko systematycznego zmniejszania się dynamiki wzrostu depozytów gospodarstw jest jednak poważne, ponieważ w czasie kryzysu gospodarczego dochody ludzi nie będą się już zwiększać w takim samym tempie jak w okresie koniunktury.

Sprawiedliwie i jednolicie

Zdaniem Andrzeja Paczuskiego, w dyskusji nad wprowadzeniem preferencji fiskalnych dla długoterminowych oszczędności czy inwestycji nie powinno różnicować się poszczególnych źródeł dochodów.
– Nie można znieść tylko podatku od depozytów, a pozostawić podatku od inwestycji giełdowych. To jest niesprawiedliwość społeczna – stwierdza.
Jego zdaniem racjonalnym rozwiązaniem jest promowanie czynności opartych na długoterminowej alokacji kapitału powyżej trzech pięciu czy dziesięciu lat, ponieważ to nie jest cel biznesowy.
Zdaniem eksperta odsetki, fundusze i akcje powinny stanowić jeden koszyk dochodowy i być rozliczane na zasadach ogólnych. Jeśli więc banki czy instytucje finansowe wystawiałyby indywidualne druki PIT z informacją o przychodach z tych źródeł, to podatnik miałby możliwość rozliczenia ich w zeznaniu rocznym i kompensacji dochodów ze stratami. Żeby budżet nie stracił na bieżących wpływach podatkowych, to zachowany zostałby podatek u źródła, a później podatnik mógłby występować o zwrot podatku.