Ustalenie różnych cen między firmami powiązanymi nie oznacza automatycznie szacowania dochodu. Fiskus musi wykazać, że działania spółki nie miały uzasadnienia gospodarczego. Dopiero ustalenie, że podatnik uchyla się od opodatkowania, pozwala szacować dochód.
ANALIZA
Spółki, które podpisują umowy zarówno z niezależnymi kontrahentami, jak i firmami powiązanymi, często mają problemy z fiskusem. Powodem jest zarzut, że w stosunku do należących do grupy podmiotów stosują korzystniejsze zasady rozliczeń transakcji niż w stosunku do firm obcych. Jeżeli różnice w cenach są niewielkie, najczęściej fiskus nie reaguje, mówią eksperci. Jednak gdy ceny różnią się znacznie, zaczyna się walka o oszacowanie dochodu. W takiej sytuacji organ automatycznie uznaje, że za podstawę opodatkowania można przyjąć nie to, co spółka faktycznie zarobiła, ale co mogłaby zarobić, gdyby stosowała takie same warunki dla wszystkich. W ocenie ekspertów to zła praktyka. Ostatnio potwierdził to też NSA.

NSA: szacowanie wyjątkowo

Na szczęście dla podatników nie każda niższa cena dla podmiotu powiązanego musi zakończyć się oszacowaniem dochodu, co potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny (wyrok NSA z 25 czerwca 2008 r., sygn. akt IIFSK 555/07, niepublikowany).
Eksperci w pełni akceptują stanowisko sądu i mają nadzieję, że pozwoli on na zmianę praktyki w zakresie stosowania przepisów dotyczących cen transferowych.
W rozpatrywanej sprawie NSA uznał, że samo zróżnicowanie cen nie jest podstawą oszacowania dochodu. Sąd wskazał, że przepis art. 11 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (dotyczący szacowania dochodu) ma charakter wyjątkowy i trzeba go stosować bardzo ostrożnie. Organy podatkowe nie mogą nie zauważać, co było powodem ustanowienia cen na niższym poziomie. W ocenie sądu tylko działanie w celu uchylenia się od opodatkowania, niemające uzasadnienia gospodarczego, pozwala na przyjęcie do opodatkowania hipotetycznego dochodu.

Ustalenie faktów

Eksperci z zadowoleniem przyjęli wykładnię zastosowaną przez NSA.
- Należy w pełni zgodzić się z poglądem wyrażonym przez NSA - podkreśla Dariusz Malinowski, doradca podatkowy z KPMG.
Również on uważa, że szacowanie można zastosować, jeżeli zróżnicowanie cen nie było uzasadnione gospodarczo i, co za tym idzie, miało na celu uchylenie się od opodatkowania.
- Wielokrotnie jest tak, że transakcje z podmiotem powiązanym generują po stronie podatnika mniej kosztów, np. brak kosztów marketingowych, większy wolumen obrotów, gwarancja ciągłości zamówień itp. - wylicza ekspert.
Więc stosowanie korzystniejszych cen jest w pełni racjonalne. Mogą także zachodzić inne, bardziej skomplikowane, okoliczności, które uzasadniają stosowanie w takich sytuacjach niższych cen. W rezultacie, aby ustalić, że działanie podatnika nie było uzasadnione gospodarczo, organ podatkowy powinien bardzo wnikliwie zbadać całokształt powiązań handlowych podatnika i dokładnie ustalić stan faktyczny sprawy. Niekiedy konieczne może być powołanie biegłych, a także odwoływanie się do danych statystycznych w zakresie wyników ekonomicznych firm na danym rynku.
Na konieczność szczegółowego postępowania wskazuje także Paweł Włodarczyk, prawnik z Kancelarii Stolarek & Grabalski. Ekspert podziela stanowisko NSA, że ustalając stan faktyczny oraz wszelkie istotne okoliczności sprawy, organ podatkowy musi działać z najwyższą starannością, której wymaga od niego respektowanie w postępowaniu podatkowym zasady prawdy materialnej.
- Sąd wskazał również, że w tego typu sprawach wymagana jest z reguły pomoc biegłego - dodaje Paweł Włodarczyk.
Podkreśla, że organy podatkowe nie dysponują odpowiednią wiedzą specjalistyczną, by samodzielnie rozstrzygać sprawy wynikające z tak skomplikowanych uwarunkowań gospodarczych.

Zmiana praktyki

Obserwując problemy, z jakimi borykają się podatnicy, można zadać pytanie, czy ich powodem nie są źle skonstruowane przepisy. Otóż okazuje się, że w tym przypadku nie. Polskie przepisy nie odbiegają od regulacji europejskich w tym zakresie. Inna jest jednak praktyka zagranicznych organów podatkowych w stosowaniu przepisów.
Dla przykładu w Niemczech zbiera się centralnie dane dotyczące transakcji między firmami - mówi Adrian Jonca, doradca podatkowy z Beiten Burkhardt. Sporządzony na tej podstawie bank danych udostępniany jest przez ministra finansów organom podatkowym. Dane są też publikowane w biuletynie skarbowym. Jak podkreśla Adrian Jonca, dane są bardzo szczegółowe, podzielone na branże, podbranże i wykazuje się w nich każde, nawet bardzo specyficzne wskaźniki rentowności.

Niezbędna baza danych

Jak podkreśla Adrian Jonca, w Niemczech władze skarbowe opierają się na tych wytycznych i dążą do tego, by wskaźniki przyjęte w danej sprawie były realne.
Stosunkowo luźne podejście do szacowania dochodu w przypadku firm powiązanych, jakie reprezentują polskie organy podatkowe, wynika - zdaniem eksperta - z dwóch przyczyn. Pierwsza z nich to właśnie brak bazy danych, co powoduje, że organy podatkowe nie mają rzetelnego punktu odniesienia. Drugą przyczyną jest często brak znajomości mechanizmów, jakimi kierują się szczegółowo zasady szacowania dochodu przyjęte w polskich przepisach wykonawczych. Jak podkreśla Adrian Jonca, wobec braku rzetelnej bazy danych zastosowanie metody porównawczej zewnętrznej jest w praktyce wręcz niemożliwe. Powyższe powoduje, że szacowanie dochodu przy bardziej skomplikowanych transakcjach wzglednie rzadko spotykanych produktach i usługach odbywa się w sposób prowizoryczny, a efekt takiego szacunku jest daleki od rzeczywistości.
Stworzenie odpowiedniej rzetelnej bazy danych pozwoliłoby na zmianę praktyki dotyczącej cen transferowych. I nie tylko ułatwiłoby życie podatników, ale także samych kontrolujacych, którzy mają czesto uzasadniony problem z oceną ekonomiczną skomplikowanych transakcji gospodarczych. Jest to jednak proces co najmniej kilkuletni.
5 proc. to minimalny udział w kapitale innego podmiotu, który stanowi o powiązaniu firm
Spółki, które podpisują umowy z niezależnymi kontrahentami i firmami powiązanymi często sa podejrzewane o stosowanie korzystniejszych rozliczeń transakcji niż w stosunku do firm obcych.Jeżeli różnice w cenach są niewielkie, najczęściej fiskus nie reaguje. Jednak gdy ceny różnią się znacznie, zaczyna się walka o oszacowanie dochodu. / ST