Po ponad dwóch latach funkcjonowania mechanizmu podzielonej płatności prawie połowa równowartości podatku od towarów i usług wpłacanego sprzedawcom przez ich kontrahentów trafia na rachunek VAT.
Widać to w danych Ministerstwa Finansów przesłanych na prośbę DGP. Dotyczą one mechanizmu podzielnej płatności, który polega na tym, że kwota netto wpływa na rachunek rozliczeniowy sprzedawcy, a równowartość
podatku zostaje przelana na jego specjalny rachunek VAT.
Według księgowych i doradców podatkowych taka duża popularność tego rozwiązania to głównie efekt wysokich
sankcji za niestosowanie obowiązkowego split paymentu i niejednoznacznych przepisów. W przypadku dobrowolnego zastosowania mechanizmu podzielonej płatności (MPP) nie bez znaczenia jest natomiast m.in. możliwość uniknięcia solidarnej odpowiedzialności za niezapłacony przez sprzedawcę VAT.
Najpierw dobrowolny
Kiedy split payment został wprowadzony do polskich przepisów (1 lipca 2018 r.), początkowo był mechanizmem dobrowolnym. Wówczas przez pół roku (tj. do końca 2018 r.) na rachunki VAT sprzedawców trafiała niespełna jedna dziesiąta całej kwoty podatku wpłacanego przez kontrahentów. Dopiero od 1 listopada 2019 r. mechanizm stał się obowiązkowy, ale tylko dla płatności za towary i usługi wymienione w nowym załączniku nr 15 do ustawy o VAT (np. urządzenia elektryczne, węgiel) i gdy kwota brutto
faktury przekraczała 15 tys. zł.
Wtedy też został poszerzony katalog należności publicznoprawnych regulowanych z rachunku VAT. Pierwotnie można było z niego opłacać jedynie zobowiązania wobec fiskusa z tytułu podatku od towarów i usług, obecnie również m.in.
podatki dochodowe, akcyzę, zależności celne i składki ZUS. W związku tym w 2019 r. już około jedna czwarta kwoty podatku wpłacanego na rachunek sprzedawców trafiała na rachunek VAT.
W 2020 r.
podzielona płatność zyskała jeszcze bardziej na popularności. Z danych wynika, że połowa wpłacanego przez kontrahentów podatku trafia na specjalny rachunek. Warto przypomnieć, że w połowie br. – i to z mocą wsteczną od 1 stycznia 2020 r. – weszły przepisy, zgodnie z którymi podatnik, który skorzysta z mechanizmu podzielonej płatności, nie musi sprawdzać, czy numer rachunku kontrahenta znajduje się w wykazie podatników VAT (białej liście). Dzięki temu jego koszty podatkowe nie są zagrożone.
Wysokie kary
– Przedsiębiorcy korzystają z mechanizmu podzielonej płatności głównie w obawie przed karami i sankcjami, a nie dlatego, że traktują to jako poszukiwane narzędzie zwiększające stabilność i bezpieczeństwo obrotu – uważa Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.
Potwierdza to Agnieszka Górecka, główna księgowa PGA Accounting. Przypomina, że za brak zapłaty w split paymencie, gdy jest to obowiązkowe, grożą:
- 30-proc. dodatkowe zobowiązanie w VAT. Może je ustalić organ, gdy sprzedawca wystawi fakturę bez oznaczenia „mechanizm podzielonej płatności” lub gdy nabywca nie zapłaci w podzielonej płatności mimo takiego obowiązku (sankcja ta obowiązuje od 1 listopada 2019 r.);
- grzywna dla nabywcy, jeśli zapłaci dostawcy z pominięciem MPP (maksymalnie może ona wynieść 21,6 mln zł);
- brak możliwości zaliczenia wydatku do kosztów uzyskania przychodu w tej części, w jakiej przekroczyła ona 15 tys. zł i została uregulowana z pominięciem MPP (od 1 stycznia 2020 r.).
Transakcje na wyrost
Ale to niejedyny powód. Małgorzata Samborska przypomina, że niektórzy przedsiębiorcy decydowali się na szersze stosowanie oznaczenia MPP (nawet do wszystkich transakcji) ze względu na nieprecyzyjne przepisy.
– Prościej było im wpisać na fakturze oznaczenie MPP niż prowadzić czasochłonną weryfikację, czy faktycznie mają do czynienia z transakcją z załącznika nr 15 – twierdzi ekspertka.
Dodaje, że takie podejście upowszechniło się jeszcze po komunikatach resortu finansów, że dodanie na fakturze adnotacji „mechanizm podzielonej płatności” również przy braku takiego obowiązku nie wiąże się z negatywnymi konsekwencjami.
Obecnie jednak taka praktyka na nic się nie zda. Od 1 października weszły bowiem w życie przepisy dotyczące nowego JPK. Wymagają one oznaczenia transakcji, która jest objęta obowiązkowym split paymentem. Przedsiębiorcy muszą więc wiedzieć, których transakcji on dotyczy. Każdy błąd w nowym JPK może się wiązać z karą 500 zł. Według Małgorzaty Samborskiej nie wpłynie to jednak na zmniejszone zainteresowanie mechanizmem.
Działa też marchewka
Ekspertka podkreśla, że w tym przepadku działają również zachęty do stosowania MPP, które wprowadził rząd. Dzięki zastosowaniu split paymentu przedsiębiorca nie musi się bowiem martwić tym, czy rachunek kontrahenta jest na białej liście. Fiskus nie zakwestionuje więc kosztów uzyskania przychodów.
Agnieszka Górecka przypomina z kolei, że nabywcy, którzy płacą w podzielonej płatności za towary i usługi z załącznika nr 15 do ustawy o VAT, których wartość nie przekracza 15 tys. zł, nie odpowiadają solidarnie ze sprzedawcą za nierozliczony przez niego VAT.
– Korzystanie z mechanizmu podzielonej płatności jest więc sposobem na ograniczenie tego ryzyka – podkreśla Małgorzata Samborska. Wskazuje jednak, że podzielona płatność blokuje pieniądze na rachunkach VAT i ogranicza płynność firm, co jest szczególnie uciążliwe w dobie koronawirusa. Przypomina, że w związku z tym wielu przedsiębiorców apelowało o zawieszenie tego obowiązku.