Na ratyfikacji przez Polskę konwencji MLI, a teraz jeszcze ograniczeniu ulgi abolicyjnej stracą wszyscy Polacy zarabiający za granicą, niezależnie od tego, jaką metodę unikania podwójnego opodatkowania przyjęto w umowie z danym krajem.
Na ratyfikacji przez Polskę konwencji MLI, a teraz jeszcze ograniczeniu ulgi abolicyjnej stracą wszyscy Polacy zarabiający za granicą, niezależnie od tego, jaką metodę unikania podwójnego opodatkowania przyjęto w umowie z danym krajem.
/>
Obowiązująca nasz kraj od 1 stycznia 2019 r. wielostronna konwencja podatkowa (tzw. konwencja MLI) zakłada zmiany w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania pomiędzy jej sygnatariuszami. Tym samym część państw (w tym Polska) zgodziła się na przejście z korzystniejszej metody rozliczenia zagranicznych dochodów (wyłączenia z progresją) na metodę mniej korzystną (proporcjonalnego odliczenia).
Ta pierwsza zakłada, że zagraniczny dochód nie jest zasadniczo opodatkowany w Polsce. Druga – że podatek od zagranicznych dochodów nie jest należny w naszym kraju tylko w tej części, w jakiej został zapłacony za granicą.
Ratyfikacja konwencji nie oznacza automatycznie przejścia z metody wyłączenia z progresją na sposób odliczenia proporcjonalnego. Zmiana dotyczy bowiem wyłącznie krajów, które zgodziły się na to (a więc nie wszystkich sygnatariuszy MLI).
Dla Polaków zarabiających za granicą najważniejszą nowością okazała się zmiana metody unikania podwójnego opodatkowania w umowie zawartej przez Polskę z Wielką Brytanią.
Jeszcze w drugiej połowie 2018 r., przy okazji ratyfikacji konwencji MLI, resort finansów uspokajał, że nie ma się czego obawiać, bo ci, którzy mieliby na niej stracić, skorzystają z tzw. ulgi abolicyjnej. W efekcie nie dopłacą w Polsce podatku.
Ulga działa bowiem tak, że podatnik, który zgodnie z zawartą z danym krajem umową powinien stosować mniej korzystną metodę unikania podwójnego opodatkowania, rozlicza się z polskim fiskusem tak, jakby był objęty metodą korzystniejszą.
– Opisując konsekwencje wejścia w życie konwencji MLI, Ministerstwo Finansów wprost wskazywało, że „w Polsce do osób fizycznych będzie miała zastosowanie ulga abolicyjna. Oznaczało to w uproszczeniu, że dochody osiągane z pracy za granicą przez Polaków nie będą opodatkowane w Polsce – przypomina Rafał Tołwiński, starszy menedżer i doradca podatkowy w EY.
Zapewnienia resortu straciły jednak na aktualności w związku z planowanym ograniczeniem ulgi abolicyjnej. Zgodnie z opublikowanym 16 września br. projektem nowelizacji ustaw o podatku dochodowym ulga ma zostać ograniczona do kwoty 1360 zł i to już od 1 stycznia 2021 r.
To oznacza, że będzie można z niej skorzystać w odniesieniu do zagranicznego dochodu nieprzekraczającego kwoty 8 tys. zł. Od nadwyżki trzeba będzie dopłacić polskiemu fiskusowi podatek – ten, którego udało się uniknąć za granicą z uwagi na obowiązującą tam wyższą kwotę wolną, niższą stawkę podatku lub zwolnienie podatkowe.
Wskutek likwidacji ulgi abolicyjnej i ratyfikacji konwencji MLI diametralnie może się więc zmienić sytuacja wielu podatników.
Za złamanie słowa danego Polonii krytykuje resort finansów Józef Banach, radca prawny w In Corpore Banach, Szczypiński i Partnerzy.
– Oczekiwałbym od każdego rządu, aby rzetelnie realizował długofalową politykę podatkową, w której wskazane będą pewne kierunki działania, nawet jeśli mają one na celu zwiększanie wpływów fiskalnych. Nie powinno się tłumaczyć ludziom, że rząd nie podnosi podatków, a następnie przeprowadzać doraźne zmiany, które wiążą się właśnie z wprowadzaniem nowych obciążeń. Moim zdaniem to zwykłe oszukiwanie obywateli – komentuje ekspert.
Zwraca też uwagę na inne konsekwencje tej zmiany. – Stosowanie metody wyłączenia z progresją jest dla wielu osób dorabiających za granicą argumentem przemawiającym za zachowaniem polskiej rezydencji podatkowej. Natomiast metoda odliczenia proporcjonalnego z jednej strony zrównuje dochody zagraniczne z polskimi (co pod względem obciążeń wydaje się społecznie zasadne), ale z drugiej strony będzie skłaniać do rezygnacji z polskiej rezydencji i przeniesienia się na stałe za granicę. W konsekwencji pozbawi to polski budżet wpływów – przestrzega Józef Banach.
Przed ratyfikacją konwencji MLI podstawową metodą unikania podwójnego opodatkowania, którą stosowała Polska w umowach międzynarodowych, była metoda wyłączenia z progresją (czyli korzystniejsza). Druga metoda – proporcjonalnego odliczenia – obowiązywała m.in. w umowie z Rosją i ze Stanami Zjednoczonymi.
MLI zmieniła ten stan. Od 2019 r. według metody proporcjonalnego odliczenia rozliczali się już Polacy zarabiający w Austrii i w Słowenii.
W przyszłorocznym rozliczeniu (za 2020 r.) zmianę tę odczują pracujący w Wielkiej Brytanii, Japonii, Irlandii, na Litwie, w Izraelu, Finlandii, na Słowacji lub w Nowej Zelandii.
Natomiast za dwa lata skutków tej zmiany doświadczą Polacy zarabiający w Belgii, Danii, Norwegii, Portugalii i Kanadzie.
Niekorzystna metoda rozliczeń obowiązuje również w krajach, z którymi Polska nie podpisała umów o unikaniu podwójnego opodatkowania (np. z Brazylią).
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że nie może być tak, by podatnicy w ogóle nie płacili żadnego podatku od dochodu osiągniętego za granicą, bądź aby płacili go w minimalnym stopniu.
Dodaje, że dotyczy to przede wszystkim zarobków w firmach, które dokonują skomplikowanych międzynarodowych optymalizacji podatkowych. Jak tłumaczył niedawno wiceminister finansów Jan Sarnowski, z analiz Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że ulga abolicyjna wykorzystywana jest w odniesieniu do dochodów ze spółek osobowych założonych za granicą w celu unikania płacenia w Polsce podatków.
Firma EY opracowała mapę świata z podziałem na kraje, w których obowiązuje aktualnie korzystniejsza metoda wyłączenia z progresją, mniej korzystna metoda proporcjonalnego odliczenia oraz w których w związku z implementacją konwencji MLI metoda rozliczeń zmienia się w 2020 r. i 2021 r. na mniej korzystną. Wniosek nasuwa się jeden – Polska będzie pobierać podatek od dochodów pochodzących z kolejnych krajów (patrz infografika).
– W większości państw kwota wolna od podatku jest znacznie wyższa niż w Polsce. Przykładowo w Danii wynosi ona ok. 25 tys. zł, w Austrii ok. 44 tys. zł, a w Finlandii aż ok. 74 tys. zł. Niektóre kraje przewidują też niższą stawkę podatku, np. 15 proc. Skrajnym przykładem mogą być kraje Półwyspu Arabskiego, gdzie podatek PIT w ogóle nie występuje – wskazuje Daria Zięba, senior consultant, doradca podatkowy w EY.
Znaczne ograniczenie ulgi abolicyjnej spowoduje także różnice w opodatkowaniu dochodów w zależności od miejsca zarobkowania. Polacy, którzy pracują w Hiszpanii, Francji czy Niemczech nadal będą mogli korzystać z metody wyłączenia z progresją (tu się nic nie zmieni, ze względu na brak zgody tych krajów). Jednak Polacy pracujący w Holandii, Belgii czy w Wielkiej Brytanii będą musieli opodatkować dochody z zagranicy w Polsce i dopłacić podatek według polskiej skali.
Daria Zięba tłumaczy to na przykładzie Niemiec i Rosji: obciążenie podatkowe polskiego rezydenta podatkowego, który osiągnął w roku podatkowym łączny dochód z pracy w Polsce i Niemczech w wysokości 300 tys. zł, będzie o około 28 tys. zł niższe niż obciążenie rodaka, który osiągnął taki sam łączny dochód z pracy w Polsce i w Rosji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama