Często zdarza się, że tuż przed upływem 60-dniowego terminu podatnicy otrzymują telefon z urzędu skarbowego z informacją o konieczności złożenia korekty. Co zrobić w takiej sytuacji?
DGP
– Skorygowanie deklaracji VAT-7 z wykazaną kwotą do zwrotu na rachunek bankowy, jeszcze przed jej otrzymaniem, skutkuje przesunięciem terminu zwrotu. W takich przypadkach warto rozważyć wstrzymanie się ze składaniem deklaracji korygującej i dokonanie odpowiedniej zmiany rozliczenia dopiero po otrzymaniu kwoty zwrotu różnicy VAT – wskazuje Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.
Dodaje, że jest świadkiem coraz częstszych sytuacji polegających na próbie telefonicznego lub e-mailowego przymuszania podatników do składania takich korekt.
– To fiskalna wersja metody „na wnuczka”: nastraszyć telefonicznie podatnika i żądać natychmiastowego niekorzystnego dla niego działania – komentuje Dźwigała.

Do 60 dni

Chodzi o sytuację, w której podatnik składa deklarację VAT-7 z wykazanym zwrotem nadwyżki podatku naliczonego nad należnym, np. w wysokości 1 tys. zł. I czeka. Zgodnie z art. 87 ust. 2 ustawy o VAT zwrot jest dokonywany na rachunek bankowy podatnika w terminie 60 dni od dnia złożenia rozliczenia.
Gdy podatnik jest już na końcówce terminu (nawet przedostatniego dnia), otrzymuje telefon z urzędu skarbowego i dowiaduje się, że znaleziony został błąd w rozliczeniach. Urzędnik informuje go o konieczności skorygowania deklaracji.

Jest problem

Jak się zachować w takiej sytuacji? – Wszystko zależy od tego, o jakiej kwocie mowa i jaki miałby to być rodzaj korekty, a więc czy ma być ona korzystna dla podatnika (zwiększenie wysokości zwrotu), czy dla urzędu skarbowego (korekta zmniejszająca wysokość zwrotu) – wskazuje doradca podatkowy Mariusz Makowski.
Gdy idzie o błędy na niewielkie kwoty lub zwiększające wysokość VAT do zwrotu, doradza wstrzemięźliwość.
– W przypadku telefonicznych wezwań ze strony urzędników do złożenia korekty, szczególnie na drobne kwoty, doradzam klientom, by się nie spieszyli. Telefoniczne wezwania w praktyce nie mają mocy urzędowej – tłumaczy ekspert.
Wyjaśnia, że zgodnie z art. 126 ordynacji podatkowej sprawy podatkowe załatwiane są w formie pisemnej lub w formie dokumentu elektronicznego. – Jeżeli termin dokonania zwrotu się zbliża, warto po prostu poczekać do tego terminu i dokonania zwrotu przez organ podatkowy – mówi Makowski.
Podobnej rady udziela Gerard Dźwigała. – Najlepiej takie żądanie przeczekać i niczego nie korygować – wskazuje, podkreślając, że korekta spowoduje, iż 60-dniowy termin na dokonanie zwrotu ruszy od nowa.

Więcej, tylko później

Gerard Dźwigała dodaje, że z jego doświadczenia wynika, iż skarbówka często znajduje w rozliczeniach nawet błędy popełnione na niekorzyść podatników, tzn. okazuje się, że wykazali oni za mały podatek naliczony.
– Na przykład VAT należny wynosi 100 zł, naliczony 130 zł, a podatnik wykazał w deklaracji 120 zł. Urząd powinien więc zwrócić mu 30 zł, a nie 20 zł, o które zawnioskował. Jeśli jednak podatnik skoryguje deklarację, przez kolejne 60 dni nie zobaczy żadnych pieniędzy – komentuje Dźwigała.
Jego zdaniem telefon ze skarbówki nie służy niczemu innemu jak wydłużeniu terminu na zwrot VAT.
– W takich sytuacjach radzę klientom, aby poprosili o oficjalne pismo z żądaniem korekty, ponieważ takich spraw nie załatwia się telefonicznie. Następnie sugeruję, aby poinformowali rozmówcę, że przeanalizują dokładnie sprawę i przedyskutują to z księgowym, doradcą podatkowym albo zarządem, co prawdopodobnie uniemożliwi szybką korektę. To pozwala na wytrzymanie nacisku urzędnika i złożenie korekty dopiero po otrzymaniu pieniędzy – wskazuje ekspert.
Innej rady udziela tylko wtedy, gdy chodzi o błędy, których korekta jest korzystna dla fiskusa i które opiewają na duże kwoty.
– W takiej sytuacji, tj. gdy faktycznie istotnie zawyżyliśmy zwrot, rzeczywiście należy poważnie rozważyć korektę jeszcze przed otrzymaniem pieniędzy – wskazuje Dźwigała.
Wyjaśnia, że miał do czynienia z sytuacją, gdy urzędnik dzwonił do podatnika kilka razy dziennie, grożąc mu wszczęciem postępowania karnego skarbowego, a w obliczu braku korekty zwrócił podatek w terminie.
– Podatnicy muszą liczyć się jednak z tym, że nienależnie zwrócona kwota traktowana jest jak zaległość, względem której naliczone są odsetki – przypomina.

Sądy za fiskusem

Według ekspertów problem ze zwrotami podatku polega przede wszystkim na niedoskonałej legislacji. – Z przepisów powinno jasno wynikać, że urząd musi zwrócić to, co niesporne, oraz że korekta nie zmienia terminu zwrotu dla kwot niekorygowanych – komentuje Dźwigała.
– Niestety sądy nie stają w tym przypadku po stronie podatników. Od 15 lat orzekają bowiem, że korekta deklaracji kasuje deklarację pierwotną i w związku z tym organ podatkowy musi mieć czas, by zweryfikować zasadność wykazanego w tej korekcie zwrotu – dodaje Mariusz Makowski (zobacz np. wyroki NSA o sygn. akt: I FSK 1741/16, I FSK 1551/07, I FSK 1161/06, I FSK 87/06).

Fiskus może sam

Makowski przypomina, że urzędy mogą same korygować deklaracje. Pozwala im na to art. 274 par. 1 pkt 1 ordynacji podatkowej, w sytuacji gdy dokonana na skutek korekty zmiana nie przekracza 5 tys. zł.
– Urzędnicy niezbyt ochoczo z tego korzystają, wolą korekty składane przez podatników. Niewykluczone, że jest tak dlatego, iż skorygowanie deklaracji z urzędu nie pozwala na ponowne liczenie terminu na zwrot podatku, bo przecież dodatkowy czas jest tłumaczony koniecznością ponownego zweryfikowania zasadności zwrotu. Trudno się na to powołać w sytuacji sporządzenia korekty przez organ podatkowy – zwraca uwagę ekspert.

To samo w PIT

Problem dotyczy nie tylko zwrotu nadwyżki VAT, ale również nadpłaty w podatku dochodowym.
– W jednym z zeznań, które sporządzałem (z wykazaną nadpłatą) urzędnik wzywa do korekty, bo rzekomo błędnie wpisałem kwotę z jednego PIT-11. Sęk w tym, że kwotę wpisałem prawidłowo, zgodnie z otrzymanym PIT-11. Zastanawiam się więc, czy to płatnik wysłał dwie różne wersje PIT-11 (inną do urzędu, a inną do podatnika), czy po prostu urząd, wzywając do korekty, chce dać sobie kolejne trzy miesiące na dokonanie zwrotu – dodaje Makowski.
DGP
OPINIA

Pośpiech nie zawsze się opłaca

Michał Goj, doradca podatkowy i partner w EY
Składając korektę deklaracji wykazującej nadwyżkę podatku naliczonego do zwrotu na rachunek, podatnik musi niestety liczyć się z tym, że termin zwrotu zostanie przez urząd wydłużony. Nie zawsze ma to uzasadnienie – np. jeśli podatnik składa korektę, która nie zmienia kwoty zwrotu VAT, są mocne argumenty za tym, że zwrot powinien być dokonany w terminie wynikającym z pierwotnej deklaracji. Szczególnie rozważnie powinni na pewno działać podatnicy, którzy zamierzają zwiększyć podatek do odliczenia. W wielu przypadkach nadmierny pośpiech może się nie opłacać. Czasem lepiej poczekać na zwrot w pierwotnej deklaracji i dopiero wówczas ubiegać się o dodatkowe środki. Jeśli urząd kwestionuje kwotę zwrotu z pierwotnej deklaracji, podatnik nie ma obowiązku składania korekty i może oczekiwać np. na decyzję ze strony organu. Tu jednak może pojawić się konieczność zapłaty sankcji VAT, a do czasu wyjaśnienia wątpliwości urząd może odraczać termin dokonania zwrotu. Dlatego dobrą praktyką jest nieco dokładniejsze przyjrzenie się przez podatnika rozliczeniu, w którym występuje o zwrot VAT – tak, żeby uniknąć niespodzianek na ostatnią chwilę. W praktyce nieprawidłowości wychodzą na jaw dopiero po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, czyli blisko upływu terminu na zwrot VAT. W takiej sytuacji konieczność złożenia korekty może oznaczać, że podatnik długo będzie oczekiwał na zwrot. Choć warto pamiętać, że przepisy nie stoją na przeszkodzie temu, żeby organ szybciej dokonał weryfikacji skorygowanej deklaracji i dokonał zwrotu przed upływem terminu np. 60 dni.