Ustawa o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej obnażyła trzy cechy naszego systemu podatkowego: skrajny fiskalizm, nieprzewidywalność ustawodawcy i brak logiki. Idealnie obrazuje to opisana przez nas w ubiegłym tygodniu interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (z 5 września br., sygn. 0114-KDIP1-3.4012.244.2019.2.RMA).
Nie ma co rozpisywać się o fiskalizmie, bo jaki koń jest, każdy widzi – pojawił się obowiązek zapłaty 23 proc. VAT, którego wcześniej nie było. Daninę należy uiścić, gdy wygaśnie zarząd sukcesyjny albo uprawnienie do jego powołania (są na to tylko dwa miesiące), a spadkobierca zgłosi urzędowi skarbowemu zamiar kontynuowania działalności po zmarłym.
Nieprzewidywalność ustawodawcy? Na ten temat można by książki pisać, więc jeśli forma krótkiego komentarza wymaga zwięzłości, wystarczy skwitować rzecz w kilku słowach: nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę kryje się za przepisami mającymi sprzyjać, ułatwiać, upraszczać, polepszać (ile to już przymiotników nie padło przy okazji różnych przepisów, rzekomo przyjaznych przedsiębiorcom).
Zatrzymajmy się dłużej przy braku logiki. W sprawie będącej przedmiotem wspomnianej interpretacji córka zmarłej (jedyna spadkobierczyni) zrobiła dwie rzeczy: poszła do notariusza, by ten sporządził akt poświadczenia dziedziczenia, a następnie, cztery dni później złożyła w urzędzie skarbowym zawiadomienie o kontynuowaniu działalności gospodarczej. Nie ustanowiła zarządu sukcesyjnego, minął termin na jego powołanie, więc dyrektor KIS uznał, że należy sporządzić spis z natury i zapłacić 23 proc. VAT.
Zastanówmy się zatem, co by było, gdyby jedyna spadkobierczyni faktycznie powołała zarządcę sukcesyjnego. Jak długo mógłby on działać? Odpowiedź brzmi: ani chwili. Wynika to z art. 59 ust. 1 pkt 2 ustawy. Czytamy w nim: zarząd sukcesyjny wygasa z dniem zarejestrowania aktu poświadczenia dziedziczenia. Sama rejestracja odbywa się w systemie teleinformatycznym, więc jeśli spadkobierczyni złożyła zawiadomienie w urzędzie skarbowym cztery dni po wizycie u notariusza, to najpewniej akt poświadczenia dziedziczenia był już zarejestrowany. A skoro tak, to zarząd sukcesyjny wygasłby z chwilą jego powołania.
Nie przeszkadzało to jednak dyrektorowi KIS uznać, że jeśli jedyna spadkobierczyni nie powołała w ciągu dwóch miesięcy zarządu sukcesyjnego, to musi sporządzić spis z natury i zapłacić VAT. Bo tak niestety wynika z przepisów. A że brak w nich logiki? To już wina ustawodawcy, nie dyrektora KIS.