Postawienie spółki w stan likwidacji nie oznacza, że nie może ona odjąć od przychodu wydatków, które są konieczne do zakończenia bieżących spraw – orzekł wczoraj NSA
Kolorytu tej sprawie dodał fakt, że kosztem miało być wynagrodzenie dla osób przekazujących spółce niejawne informacje.
Sąd kasacyjny całkowicie podzielił argumentację Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, że w przepisach o CIT nie ma znaczenia, czy podatnik prowadzi działalność gospodarczą w znaczeniu ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (obecnie Prawo przedsiębiorców).
– Artykuł 7 ustawy o CIT mówi, że opodatkowany jest dochód, bez względu na źródło jego pochodzenia. Skoro organ nie kwestionuje, że powstał przychód podatkowy z tytułu odszkodowania, to wydatki na uzyskanie tego przychodu są kosztem uzyskania przychodu i nie ma znaczenia, że spółka znajdowała się w likwidacji – powiedział sędzia Marek Olejnik.
Chodziło o sprawę, która była jedną z większych afer finansowych w latach 90. ubiegłego wieku. W 1992 r. jedna ze spółek została postawiona w stan likwidacji na skutek przestępczej działalności dwóch członków jej byłego zarządu. Skala ich oszustw była tak duża, że zarówno w Polsce, jak i za granicą wszczęto 624 postępowania odszkodowawcze.
W marcu 1992 r. do sądu powszechnego wpłynął pozew przeciw byłemu zarządowi na kwotę ponad 100 mln dol. Sąd nakazał likwidatorowi spółki tymczasowe zajęcie (sekwestr) majątku obu oszustów. Zajęcie dotyczyło przede wszystkim akcji izraelskiej firmy paliwowej, które obaj mężczyźni kupili za pieniądze wyprowadzone ze spółki. Po tym, gdy szczegóły dotyczące ich działalności zostały upublicznione w polskich mediach, sprzedawcy akcji wystąpili o unieważnienie umowy. Tłumaczyli, że o tym, kim byli kontrahenci, dowiedzieli się dopiero z mediów.
Sąd zgodził się unieważnić umowę po trzech latach postępowania arbitrażowego. Tego samego dnia, gdy ugoda weszła w życie, do likwidowanej spółki zgłosili się informatorzy, którzy zasugerowali, że wiedzą o majątku ukrytym przez członków jej byłego zarządu. Informatorzy zaproponowali, że podzielą się tą wiedzą, jeśli spółka zgodzi się na podział korzyści po połowie (po potrąceniu wszelkiego rodzaju kosztów egzekucyjnych, adwokackich i komorniczych).
Spółka zaakceptowała propozycję i dzięki temu otrzymała od informatorów dokumenty, z których wynikało, że została oszukana przez swój były zarząd i sprzedawców akcji na 16 mln dol.
Zgodziła się wówczas przekazać informatorom 6,4 mln dol. Sądziła, że będzie mogła zaliczyć tę kwotę do swoich kosztów podatkowych. Argumentowała, że gdyby nie przekazane jej tajne informacje, to nie miałaby żadnej szansy na odzyskanie 16 mln dol.
Wskazywała, że wprawdzie, zgodnie z art. 282 kodeksu spółek handlowych, spółka w likwidacji nie powinna zasadniczo podejmować żadnych nowych zobowiązań, ale przepis przewiduje wyjątek dla wydatków, które są konieczne, aby zakończyć bieżące sprawy. W tej sprawie niewątpliwie tak było – uważała spółka.
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej nie zgodził się z tą argumentacją. Stwierdził, że kosztem podatkowym może być tylko wydatek, który jest powiązany z prowadzoną działalnością gospodarczą. Spółka w likwidacji takiej działalności nie prowadzi – wyjaśnił.
Dodał też, że czynności likwidacyjne nie są co do zasady podejmowane w celu osiągnięcia przychodów ani – tym bardziej – w celu zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodu. A bez spełnienia tych warunków nie można odliczyć wydatku od przychodu.
Innego zdania był WSA w Gliwicach. Orzekł, że wydatek spółki był racjonalny, powiązany z przychodem i miał realizować treść sądowej ugody. Powinien więc być odliczony od przychodu.
Sąd zwrócił uwagę na to, że nie ma w ustawie o CIT żadnego zastrzeżenia, które nie pozwalałoby likwidowanym spółkom zaliczać swoich wydatków do kosztów podatkowych. Takiego zastrzeżenia nie ma też w art. 282 k.s.h. Argumentację tę w pełni podzielił wczoraj sąd kasacyjny.

orzecznictwo

Wyrok NSA z 3 grudnia 2019 r., sygn. akt II FSK 11/18 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia