Blokada rachunku bankowego to jedno z najmocniejszych narzędzi, jakimi dysponuje fiskus. Jak pokazują statystyki, szef Krajowej Administracji Skarbowej korzysta z niego coraz chętniej i jeszcze się nie zdarzyło, by z blokady zrezygnował po upływie podstawowego 72-godzinnego terminu.

Broń atomowa w rękach organów

W 2018 r. (od 30 kwietnia, czyli od kiedy wprowadzono blokady, do 31 grudnia) zablokowano 41 rachunki 23 podmiotów. Tymczasem przez dziewięć miesięcy 2019 r. szef Krajowej Administracji Skarbowej zablokował aż 359 rachunków bankowych. W praktyce w porównywalnym okresie ubiegłego i bieżącego roku mamy więc ponad osiem razy więcej blokad. I co najważniejsze, jak wynika z informacji przekazanych przez KAS (patrz: stanowisko), jeszcze się nie zdarzyło, by założona blokada rachunku trwała jedynie 72 godz. – podstawowy ustawowy okres blokady, który następnie na podstawie art. 119zw par. 1 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 900 ze zm.; dalej: ordynacja podatkowa, może zostać przedłużony na kolejne trzy miesiące przez szefa KAS. Tymczasem, choć podatnikom formalnie przysługuje odwołanie od decyzji dotyczącej założenia blokady rachunku, to się okazuje, że od samego początku są na straconej pozycji. Po pierwsze, szef KAS rozpoznający tego typu zażalenia nie przychyla się do nich, po drugie –analiza tegorocznych wyroków prowadzi do wniosku, że sądy (na razie jedynie wojewódzkie) zwykle stają po stronie fiskusa. Przy czym nawet jeśli sąd wyda korzystne orzeczenie dla firmy, to ta może się go nie doczekać. Bo na wyrok WSA trzeba w najlepszym wypadku czekać kilka tygodni, a zanim skarga kasacyjna na blokadę zostanie rozpatrzona przez NSA, miną ponad dwa lata.