- W czerwcu 2014 r. niemieckie ministerstwo finansów wydało interpretację ogólną dotyczącą transakcji łańcuchowych z użyciem kart paliwowych. Określiło przesłanki, które musi spełniać taka transakcja, aby na żadnym etapie nie było zagrożone odliczenie VAT - mówi Tomasz Staruch dla DGP.
/>
TSUE orzekł 15 maja br. że klient emitenta kart paliwowych, udostępniający je spółkom zależnym, nie ma prawa do odliczenia VAT. Poszczególni wystawcy kart przekonują, że skutki tego wyroku ich nie obejmą. Odbiorcy końcowi, czyli m.in. firmy transportowe i spedycyjne, nie wiedzą, na czym stoją. Czy możemy chociaż stwierdzić, kogo ten wyrok na pewno nie dotyczy?
Wyrok TSUE nie dotyczy – po spełnieniu określonych warunków – operatorów stosujących standardowy model kart paliwowych. W tym modelu występują trzy podmioty: stacja paliw, emitent oraz klient końcowy (np. firma transportowa). Dlatego posiadacze kart koncernów paliwowych oraz kart niezależnych międzynarodowych operatorów, jak np. DKV czy UTA, nie powinni się obawiać niekorzystnych skutków orzeczenia TSUE.
Bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce, gdy łańcuch wydłuża się do czterech podmiotów. Czyli pojawia się dodatkowy podmiot, na przykład w postaci spółki zależnej lub podwykonawcy (firmy korzystającej z kart paliwowych). Jak wskazał TSUE, zagrożeniem w odliczaniu VAT jest sytuacja, w której poprzedzający w łańcuchu podmiot finansuje karty ich użytkownikowi kart. Właśnie taką sytuację mieliśmy w przypadku wyroku Trybunału dla Vega International (sygn. C-235/18). Podobny przypadek miał miejsce w 2003 r. w sprawie Auto Lease Holland. Podkreślę, że nie spotkałem się z orzeczeniem TSUE, w którym zakwestionowano by odliczenie VAT przy występowaniu w transakcji tylko trzech podmiotów. Natomiast przy czterech podmiotach można tak ukształtować prawa i obowiązki, aby odliczenie VAT było możliwe na każdym etapie. Transakcje łańcuchowe są bardzo powszechne na rynku, nie tylko w branży logistycznej, zarówno w transakcjach krajowych, jak i zagranicznych. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby w innych branżach zaczęto kwestionować zwrot VAT w transakcji łańcuchowej, z uwagi na przykład na udzielenie kredytu kupieckiego.
Jakie znaczenie ma fakt, że podmioty pośrednie stają się na którymś etapie posiadaczami sprzedawanego paliwa lub nie?
Poruszył pan kluczową kwestię – władztwa nad towarem na każdym etapie transakcji. Emitent karty paliwowej posiada w każdym czasie władztwo nad towarem, ponieważ do zawarcia transakcji łańcuchowej niezbędny jest jego udział. Bez okazania ważnej karty danego wystawcy klient nie otrzyma towaru, a z drugiej strony dostawca nie będzie uprawniony do wydania towaru na rzecz ostatecznego odbiorcy.
Czy zatem, jeśli weźmiemy pod uwagę standardowy model, w jakim działają firmy oferujące karty paliwowe, emitent dysponuje towarem jak właściciel?
Tak, emitent dysponuje towarem jako właściciel. Prawo to przekazywane jest również pomiędzy emitentem karty a jego klientem. Ma to potwierdzenie w kilku przesłankach. Po pierwsze, cena płacona przez posiadacza karty różni się od tej oferowanej przez stację paliw innym klientom. Po drugie, operator karty może ją w każdym momencie zablokować, np. z uwagi na zaległości płatnicze. Po trzecie, to do operatora spływają wszystkie dane o zakupach. Tylko wystawca karty, a nie stacja paliw, jest w posiadaniu informacji o kliencie tankującym paliwo. Wystawca karty ma zatem realny wpływ na okoliczności transakcji dokonywanej na jego rachunek i to on jest odpowiedzialny za ewentualne reklamacje.
Jakie warunki muszą być spełnione, by można było uznać, że np. emitent rozporządza towarem jak właściciel?
Powinna być zawarta umowa, z której będzie wynikało, że jest to transakcja łańcuchowa. W umowie tej jednoznacznie powinno być zapisane, że klient kupi paliwo w imieniu i na rachunek emitenta. Ponadto emitent będzie negocjował ceny paliwa odrębnie z dostawcą i z firmą transportową. Przykładowo, jeśli olej napędowy kosztuje w danej chwili 5,19 zł, to użytkownik karty może zapłacić np. 5,17 zł. Kolejnym elementem jest ryzyko niewypłacalności odbiorcy końcowego, które powinno obciążać emitenta, a nie stację paliw.
Kiedy zatem dochodzi do finansowania, które wyklucza odliczenie VAT?
W obu wspomnianych orzeczeniach – w sprawie Vega oraz Auto Lease Holland – podmiot trzeci (spółka dominująca) finansował zakupy paliwa. Żadna z tych dwóch firm nie była emitentem kart paliwowych. Spółka zależna z Polski, której firma Vega udostępniła karty flotowe emitenta, mogła jej płacić z odległym terminem płatności (do trzech miesięcy).
Natomiast w sprawie zakończonej orzeczeniem TSUE z 2003 r. klientem wystawcy kart flotowych była firma leasingowa, która oprócz umów leasingu ze swoimi klientami, zawierała odrębne umowy na zarządzanie paliwami. Auto Lease Holland pobierała od leasingobiorców zaliczki, które nie pokrywały rzeczywistego zużycia paliwa. Realne rozliczenie następowało dopiero na koniec roku. Dla przykładu leasingobiorca mógł płacić 200 euro za dany miesiąc, a rzeczywiście zużywał paliwo o wartości 400 euro. Wobec tego, jak zauważył TSUE, leasingodawca finansował leasingobiorcy zakup paliwa.
A jak jest w standardowym modelu karty paliwowej?
W standardowym modelu jest tak, że emitent nie finansuje zakupów paliwa. To oznacza, że wystawca kart płaci za paliwo stacjom dopiero, gdy otrzyma pieniądze od swoich klientów. Widać to wyraźnie na przykładzie firmy DKV. Dlatego nie możemy mówić o usłudze, która podlegałaby zwolnieniu z VAT. W takiej sytuacji posiadacz karty może odliczyć podatek naliczony z faktur emitenta.
Czy emitent kart posiada jednocześnie licencję na obrót paliwami?
Nie ma takiej potrzeby, ponieważ konieczność uzyskania koncesji wynika z odrębnych przepisów (prawa energetycznego). Jednak wystawcy kart paliwowych, działający na polskim rynku, posiadają koncesje na obrót paliwami.
Na razie jednak opieramy się tylko na opiniach ekspertów, takich jak pan, które może i są słuszne, ale niewiążące. Jeżeli okaże się, że firmy, np. transportowe, nie tylko stracą możliwość odliczania VAT, ale jeszcze będą musiały zapłacić zaległy podatek za pięć lat wstecz, to będzie to ogromny kłopot. Czy widzi pan możliwość przecięcia tych wątpliwości?
Tak, bardzo potrzebne jest wydanie przez ministra finansów interpretacji ogólnej. Pozwoliłaby ona uniknąć chaosu i niepewności w branży. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skorzystać z rozwiązania zastosowanego w Niemczech wkrótce po wydaniu orzeczenia w sprawie Auto Lease Holland. W czerwcu 2014 r. Bundesfinanzamt wydał interpretację ogólną, dotyczącą transakcji łańcuchowych z użyciem kart paliwowych. Dotyczyła ona sytuacji angażującej cztery podmioty. Niemieckie ministerstwo finansów określiło przesłanki, które musi spełniać taka transakcja, aby na żadnym etapie nie było zagrożone odliczenie VAT. Niespełnienie chociażby jednego z tych warunków powoduje automatyczne uznanie danej transakcji za usługę finansowania zakupu. W interpretacji Bundesfinanzamt potwierdził także, że transakcje, które już się odbyły, nie będą kwestionowane. Jednocześnie przedsiębiorcy występujący w tych transakcjach zostali zobligowani do dostosowywania swoich umów do wspomnianej interpretacji. Byłoby dobrze dla całej branży paliwowej i transportowej, żeby również w Polsce minister finansów zajął podobne stanowisko.