W latach 2015–2017 polska skarbówka otrzymała z zagranicy kilkanaście razy więcej informacji o dochodach naszych rodaków w innych krajach.
Potwierdza to grudniowy
raport ekspertów Komisji Europejskiej. Dotyczy on automatycznej wymiany informacji o niektórych dochodach (np. z pracy), oraz informacji finansowych (np. o oszczędnościach na rachunkach bankowych).
W pierwszym przypadku wniosek jest bardzo czytelny – zarówno w Polsce, jak i w innych krajach
UE, z których wyemigrowało wielu obywateli (Hiszpania, Portugalia), fiskus znacząco skorzystał na automatycznej wymianie informacji. Otrzymuje dane o zagranicznych dochodach swoich rezydentów, które wykorzystuje potem do weryfikowania dochodów zadeklarowanych w zeznaniach rocznych.
Jeśli idzie o wymianę
informacji finansowych (np. na kontach bankowych), to najwięcej danych wysłał w latach 2015–2017 za granicę Luksemburg. Na drugim miejscu – co może być zaskakujące – znalazła się Irlandia. Natomiast najwięcej pieniędzy gromadzonych było w tym czasie na kontach założonych w Belgii, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
W pięciu trybach
Przepisy o wymianie informacji podatkowych z innymi państwami w Polsce uregulowane są w ustawie z 9 marca 2017 r. (Dz.U. z 2017 r., poz.648). Mowa w niej o pięciu trybach wymiany, tj.:
- na wniosek,
- automatycznie,
- wymiana informacji o rachunkach finansowych,
- automatyczna wymiana informacji o transgranicznych interpretacjach, opiniach zabezpieczających i porozumieniach w zakresie cen transferowych,
- automatyczna wymiana informacji o największych grupach kapitałowych.
Polska skorzystała
Automatycznie wymieniane są informacje m.in. o zasiłkach pieniężnych, zarobkach z pracy i z działalności wykonywanej osobiście, o emeryturach i rentach. Polski
fiskus (obecnie szef Krajowej Administracji Skarbowej) powinien wysłać je za granicę (np. do niemieckiego fiskusa, gdy dotyczą Niemca pracującego w naszym kraju) po upływie pół roku od momentu pozyskania takich informacji. Na analogicznych zasadach Polska otrzymuje takie dane z zagranicy.
Z raportu
KE wynika, że tylko w 2016 r. nasz fiskus otrzymał w ten sposób informacje o 14 razy większej liczbie podatników i 19 razy większej kwocie dochodów niż wynikało z danych, które, sam przekazał za granicę. W tym czasie Polska szczególnie aktywnie wymieniała informacje z Holandią, gdzie pracuje wielu naszych rodaków.
Efekty automatycznej wymiany informacji o niektórych dochodach w 2016 r.
/
DGP
Na automatycznej wymianie korzystał też fiskus w Hiszpanii i Portugalii, otrzymując znacznie więcej danych, niż sam wysłał za granicę.
Z kolei Dania, Niemcy i Luksemburg częściej udzielały informacji, niż same czyniły użytek z otrzymanej wiedzy.
Raport potwierdza, że fiskus wykorzystuje pozyskaną wiedzę, by określić „profil ryzyka” emigranta i weryfikować jego roczne zeznanie PIT. Resort finansów oszacował takie dodatkowe dochody na ok. 2,3 mln euro w ciągu dwóch lat (2016 i 2017).
Fiskus nie próżnuje
Z raportu wynika, że od połowy 2015 r., kiedy ruszyła automatyczna wymiana, skala współpracy systematycznie rośnie. Do czerwca 2017 r. przekazano w ten sposób dane o 16 mln podatników, którzy uzyskali dochody warte 120 mld euro (chodzi głównie o zarobki z etatu i emerytury/renty). Przepisy przyniosły więc unijnemu fiskusowi znacznie więcej korzyści, niż go kosztowały (koszty oszacowano na 69 mln euro).
Dane o rachunkach
Wymiana informacji o rachunkach finansowych ruszyła w praktyce dopiero w 2017 r., a na dodatek wiele krajów (np. Austria) z opóźnieniem wdrożyło tę procedurę. Mimo to już w 2017 r. automatyczna wymiana informacji finansowych objęła 8,7 mln rachunków i 3 mld euro zgromadzonych na nich środków. Niezależnie od tego wymieniono informacje o dywidendach (o wartości ponad 21,2 mld euro), o odsetkach (19 mld euro) i innych produktach finansowych (prawie 62 mld euro).
Najwięcej informacji wysyłały w tym czasie Luksemburg i Irlandia. Tylko trzy kraje (Bułgaria, Słowacja i Malta) nie zrobiły użytku z otrzymanych danych.
Zdaniem ekspertów wymiana informacji finansowych może mieć największy wpływ na uszczelnienie systemu podatkowego poszczególnych państw. – Przepisy wymagają bowiem raportowania danych o zagranicznych rezydentach, a nie o osobach z „zagranicznym miejscem zamieszkania”, które jest o wiele łatwiej tak ukształtować, aby uniknąć obowiązków wobec fiskusa. Znacznie trudniej jest zmienić rezydencję podatkową – zwraca uwagę doradca podatkowy Michał Antoniak.