Ponad 150 tys. pustych faktur wychwyciły służby Krajowej Administracji Skarbowej przez pierwsze sześć miesięcy tego roku. To o połowę więcej niż rok wcześniej
Puste faktury to takie, które dokumentują fikcyjny obrót. Niektórzy podatnicy kupują je świadomie, by pomniejszyć VAT należny od własnej sprzedaży o ten naliczony na pustej fakturze i wrzucić taką fakturę w koszty – dzięki czemu z kolei można pomniejszyć podatek CIT.

Dlatego Ministerstwo Finansów już dawno wypowiedziało wojnę handlarzom pustych faktur. Ale dopiero od 2016 r. zaczęło odnosić pierwsze sukcesy. Wtedy padł absolutny rekord liczby ujawnionych dokumentów tego typu i kwot, na jakie je wystawiono: 421,3 tys. na prawie 104 mld zł.

Choć liczba fałszywek rośnie, to powtórki sprzed dwóch lat raczej nie będzie. Trudno zakładać, że po dwóch latach zagęszczania podatkowego sita proceder znów zaczął przybierać na sile. To raczej ujawnienie tego, co do tej pory było przed fiskusem zakryte. Dwa lata temu katalizatorem było pierwsze wprowadzenie jednolitego pliku kontrolnego, który jest zestawieniem informacji o jej transakcjach i rozliczeniach podatkowych w danym miesiącu. Początkowo dotyczyło to tylko dużych firm. W tym roku impulsem było znaczące rozszerzenie obowiązku składania JPK: od stycznia tego roku muszą to robić już wszyscy przedsiębiorcy, włącznie z mikrofirmami.