Czy ktokolwiek zpaństwa cokolwiek ztego rozumie? To przykład uproszczenia, które chce wprowadzić Ministerstwo Finansów do ordynacji podatkowej wramach – jak pisze –polityki 3P, czyli przejrzystości, prostoty iprzyjazności.
To, co zaproponował resort, nie jest ani przejrzyste, ani przyjazne. Nie spełnia podstawowych kryteriów poprawnościjęzykowej.
W jaki sposób nową sankcję (10 proc.) można liczyć od „sumy składników wynikających zdecyzji”? Czy to możliwe, żeby składnikami tymi (liczba mnoga) było „stwierdzenie” (liczba pojedyncza!) nie czegoś, jakiegoś faktu, ale stwierdzenie, „wzakresie wjakim wynika ono zzastosowania przepisów” (interpunkcja teżoryginalna)?
Czy wMinisterstwie Finansów nie ma nikogo, kto znałby zasady gramatyki języka polskiego?
Że nie wspomnę ozasadach prawa podatkowego. Każde studia podatkowe zaczynają się od wprowadzenia do prawa podatkowego, czym jest obowiązek podatkowy, czym zobowiązanie, czym wkońcu podatek. Nie są to pojęcia proste (obowiązek podatkowy to „nieskonkretyzowana powinność przymusowego świadczenia pieniężnego”). Czasem trudno je rozróżnić, ale zpodpowiedzią przychodzi sama ordynacja.
Teraz wszystkie te zasady trzeba będzie wyrzucić do kosza. Idzie nowe. Od 2019 r. zaniżenie dochodu do opodatkowania albo niepowstanie dochodu mają być „składnikami wynikającymi zdecyzji”. Adodatkowe zobowiązanie podatkowe ma wynosić 10 proc. „sumy składników wynikających zdecyzji”.
Od dawna nie mogę zaakceptować tego, że pociągi „doznają opóźnienia”, aw Kancelarii Prezesa Rady Ministrów „odbędzie się wypowiedź premiera” (cytat znajnowszego komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu). Ale to tylko moje osobiste odczucia, nie wszyscy muszą je podzielać. Jeśli jednak ta natrętna nowomowa wpołączeniu znieznajomością zasad języka ojczystego wkrada się do przepisów prawa, przestaje to być tylko kwestią indywidualnej wrażliwości.
Rozumiem, że język polski ewoluuje. Ale żeby aż tak?