Trybunał Sprawiedliwości UE uznał w czwartek, że Polska złamała unijne prawo, niezgodnie z nim naliczając podatek akcyzowy od energii elektrycznej. Podpisana w grudniu przez prezydenta ustawa o akcyzie przewiduje jednak nowe, zgodne z unijnym prawem przepisy, dlatego wyrok nie ma praktycznego znaczenia.

W sporze między Polską a Komisją Europejską chodziło o to, że obowiązek podatkowy w zakresie podatku akcyzowego od energii elektrycznej w Polsce powstawał w momencie jej wydania przez producenta (czyli elektrownię), a nie - jak przewiduje dyrektywa UE - w momencie dostawy przez dystrybutora lub redystrybutora.

Polska miała czas do 1 stycznia 2006 roku na dostosowanie się do wymogów dyrektywy z 2003 roku. Ponieważ tego nie zrobiła w tym terminie, KE w lipcu 2007 roku pozwała Polskę do Trybunału w Luksemburgu.

Zdając sobie sprawę, że polskie przepisy są bezsprzecznie niezgodne z prawem UE, jeszcze przed wysłaniem pozwu KE do Luksemburga Ministerstwo Finansów przygotowało projekt nowej ustawy akcyzowej, który dostosował sposób naliczania akcyzy do wymogów UE.

Zgodnie z tą ustawą, podatek akcyzowy ma być płacony przez dystrybutorów, a nie jak dotąd, przez producentów energii elektrycznej. Niezmieniona pozostaje natomiast wysokość podatku: 20 zł za megawatogodzinę (MWh). Tymczasem unijne minimum to 0,5 euro za MWh dla działalności gospodarczej i 1 euro za MWh dla pozostałej działalności.

W styczniu prezes Urzędu Regulacji Energetyki Mariusz Swora opowiedział się za obniżeniem w Polsce stawek akcyzy do wymaganego w unijnym prawie minimum - by zmniejszyć obciążenia hamujące rozwój gospodarki.