- Ustawa bądź np. interpretacja ogólna powinny jasno określić, czy i kiedy piłkarz jest przedsiębiorcą na gruncie PIT oraz VAT, a klub może odliczać VAT z wystawianych przez niego faktur. Przyjęty sposób rozliczeń nie powinien być potem kwestionowany - mówi w wywiadzie dla DGP Łukasz Sekuła, członek zarządu Legii Warszawa.
Czy rozliczenia z fiskusem są kłopotliwe dla klubów sportowych?
Z całą pewnością są pewne problematyczne obszary. Mogę tu wskazać co najmniej kilka rodzajów trudności, z którymi borykamy się na co dzień. Przy czym chodzi nie tylko o kwestie dotyczące samego klubu, ale i powiązane ze sposobem rozliczania się przez sportowców, co przekłada się potem także na budżety klubów i możliwości podnoszenia jakości sportowej. Jednak podatek dochodowy to nie wszystko, bo problematyczne są też reguły dotyczące podatku od nieruchomości, który płacimy od obiektów stadionowych. Rykoszetem uderza w nas także sposób opodatkowania działalności bukmacherskiej, który zniechęca firmy z tej branży do sponsorowania profesjonalnego sportu.
/>
Co ma pan na myśli, mówiąc o problemach ze sposobem rozliczania się z fiskusem przez sportowców?
Chodzi głównie o powszechnie znaną kwestię określenia podatkowego statusu sportowca. Mówiąc prościej tego, czy świadcząc usługi na rzecz klubu, prowadzi on działalność gospodarczą i w związku z tym powinien wystawiać faktury VAT. Reguły podatkowe nie są najwyraźniej wystarczająco jasne, skoro w tej materii wciąż zapadają sprzeczne wyroki sądowe. Dodatkowo poszczególne dyscypliny sportowe funkcjonują według różnych modeli biznesowych, a więc trudno porównać ich sytuację. Wydaje się, że obecna linia orzecznicza przechyla się w stronę tego, aby uznawać sportowców za przedsiębiorców. Dla nas jednak bardzo istotny był ubiegłoroczny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie ligowego rywala (wyrok z 25 października 2017 r., sygn. akt I FSK 80/16 – red.). Wydaje się, że w ten sposób przetarto ścieżkę, aby uznać piłkarzy za przedsiębiorców, a w konsekwencji pozwalać klubom na odliczanie VAT z faktur, które wystawiają ich zawodnicy. Jednak z drugiej strony w przeszłości zapadały też orzeczenia przeciwne, a więc daleko jeszcze do ostatecznego rozstrzygnięcia. To zaś właśnie jest dla profesjonalnych klubów najgorsze, bo w konsekwencji panuje niepewność co do tego, czy linia orzecznicza znów się nie zmieni i nie zdezaktualizuje się sposób rozliczeń z fiskusem.
Taka zmiana stanowiska miałaby, jak rozumiem, bolesny wymiar finansowy?
Tak, byłaby wręcz gorsza dla poszczególnych klubów, które musiałyby zwracać do urzędu skarbowego odliczony już VAT. Do tego doszłyby jeszcze problemy związane z obowiązkami klubów jako płatników w zakresie podatku dochodowego od osób fizycznych oraz składek ZUS. Uważamy, że takie kwestie nie mogą być rozstrzygane przez poszczególne wyroki sądowe, a potrzebne jest rozwiązanie systemowe. Nie ma większego znaczenia, czy będą to zmiany ustawowe, czy też jasne i wiążące wypowiedzi ze strony Ministerstwa Finansów oraz sądów administracyjnych. Reguły panujące w obrębie tych samych związków sportowych powinny być jasne i przewidywalne.
A jaki model w rozliczeniach z piłkarzami wybrała Legia Warszawa?
Zgodnie z kontraktami, które podpisują nasi zawodnicy, nie działają oni jako przedsiębiorcy, a więc nie występują też problemy z tym powiązane, np. odliczanie przez klub VAT z faktur.
Wybraliśmy model zachowawczy, który ma zminimalizować ewentualne ryzyko, ale należy wskazać, że to ogromne finansowe obciążenie dla klubu. Proszę mieć świadomość, że mówimy tu o znaczących, idących w dziesiątki milionów złotych, pieniądzach. Wynagrodzenia zawodników to 50–70 proc. wydatków w budżecie klubów. Legia jest największym i najbardziej rozpoznawalnym klubem w Polsce, mistrzem kraju dysponującym największym budżetem, a więc nasze obciążenia relatywnie też są największe. Pozostajemy zresztą w kontakcie z profesjonalnymi doradcami podatkowymi, którzy patrzą, czy nasze rozliczenia są poprawne i czy można bądź trzeba w nich cokolwiek poprawić.
Co z podatkiem u źródła? Z przepisów ustaw o PIT i CIT wynika, że trzeba go potrącać od niektórych przychodów obcokrajowców, m.in. z działalności sportowej. Rozumiem, że jest to niewygodny obowiązek.
Samo potrącenie podatku nie jest uciążliwe. Problemem jest wyznaczenie granicy, od kiedy zagraniczny zawodnik staje się rezydentem podatkowym w Polsce. Czy podlega nieograniczonemu obowiązkowi w Polsce, gdzie przebywa tylko miesiąc, ale z żoną i dzieckiem, czy raczej w kraju, w którym grał przez ostatnie cztery lata i pozostawił tam majątek prywatny. Jednak nas bardziej martwi jeszcze inna kwestia.
Jaka?
Plany dotyczące zniesienia tzw. progu zusowskiego. Przypomnę, że jeśli roczna podstawa wymiaru składek przekroczy trzydziestokrotność prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, to płatnik – np. nasz klub – nie musi ich naliczać i odprowadzać. Profesjonalni piłkarze to osoby zamożne, które bardzo dużo zarabiają. Jeśli nowe przepisy weszłyby w życie tak, jak się planuje już od 2019 r., to realne wynagrodzenie zawodników by spadło, a klub byłby postawiony w trudnej sytuacji. Niewątpliwie byłoby to dla nas kłopotliwe, ale czekamy i obserwujemy sytuację, aby nie podejmować żadnych pochopnych kroków. Jeśli jednak nowe przepisy wejdą w życie, to uderzy to w nas bardzo mocno.
Jednak jak sam pan wspominał, problemy nie dotyczą tylko kwestii związanych ze sportowcami.
Tak. Ważne są jeszcze dwie kwestie. Chodzi o opłacanie podatku od nieruchomości od infrastruktury stadionowej. Regulacje ustawowe są w tej kwestii bardzo niejasne, a same decyzje lokalnych organów podatkowych bywają uznaniowe i czasem wręcz ze sobą sprzeczne. Przykładowo, dysponujemy korzystną decyzją burmistrza dzielnicy Bemowo, ale wcześniej posiadaliśmy odmienną od niej decyzję wydaną przez burmistrza dzielnicy Śródmieście. Ta na szczęście została już uchylona przez samorządowe kolegium odwoławcze. Co ciekawe, uznano w niej, że trybuny górne naszego stadionu wraz z zadaszeniem to odrębny obiekt budowlany będący budowlą posadowioną na budynku, a taką wykładnię trudno określić inaczej niż jako kuriozalna. W polskim prawie nie ma przecież przewidzianej dla jednolitego obiektu budowlanego takiej konstrukcji jak budynko-budowla. Obecnie płacimy więc podatek według stawek jak dla budowli od płyty stadionu, boisk bocznych oraz elementów infrastruktury bezsprzecznie uznawanych jako budowle (2 proc. od ich wartości). Od stadionu naliczamy niższy podatek, bo uznajemy go za budynek, a przypomnę, że w zależności od tego, czy mówimy o budynku, czy budowli, to różnice między obiema stawkami są kolosalne. Warto też wspomnieć, że wiele samorządów widzi ten problem i wprowadziło różnego rodzaju zwolnienia podatkowe albo innego rodzaju preferencje dla stadionów piłkarskich. Wychodzą one z założenia, że rozwój takich obiektów i stojących za nimi klubów jest większą korzyścią niż doraźne wpływy do budżetu. Ta kwestia wymaga jednak legislacyjnego uregulowania.
A ten drugi problem?
Naszym zdaniem przydałyby się ulgi, które zachęcałyby przedsiębiorców do sponsorowania profesjonalnego sportu. Dzisiejsze przepisy temu nie sprzyjają. Dobrym przykładem są bukmacherzy, którzy muszą wpłacać 12 proc. podatek obrotowy od każdego zakładu (art. 74 pkt 7 ustawy z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych, tj. Dz.U. z 2018 r. poz. 165 ze zm. – red.). Firmy te skarżą się, że jest to zbyt duże obciążenie, które dodatkowo ogranicza ich możliwości sponsoringowe. Bukmacherzy wskazują również, że dobra inicjatywa ustawodawcy – zapewniająca dostęp tylko dla legalnych i płacących podatki bukmacherów – zadziałała tylko na chwilę, a od paru miesięcy znowu jest widoczny powrót i możliwość grania w firmach poza Polską i niebędących opodatkowanymi w Polsce. Szacuje się, że skala tego zjawiska to nawet 70–80 proc. wszystkich zakładów zawieranych w kraju. Proszę sobie wyobrazić, o jakich kwotach mówimy. Po pierwsze, jakakolwiek ich część mogłaby znacząco podnieść poziom sponsoringu sportowego, a po drugie, budżet państwa też pozytywnie odczułby efekty takiego ograniczenia.
Podsumowując, czego chcielibyście od ustawodawcy?
Racjonalnego podejścia systemowego, które zminimalizuje dzisiejsze problemy. Ustawa bądź np. interpretacja ogólna powinny jasno określić, czy i kiedy piłkarz jest przedsiębiorcą na gruncie PIT oraz VAT, a klub może odliczać VAT z wystawianych przez niego faktur. Przyjęty sposób rozliczeń nie powinien być potem kwestionowany. Należałoby też uregulować kwestię podatku od nieruchomości pobieranego od stadionów piłkarskich. Utrzymanie takich aren sportowych nie jest proste, a służą one całej lokalnej społeczności. Tak jak wspomniałem, chcielibyśmy też zachęt dla potencjalnych sponsorów, a w tym dla bukmacherów, którzy dzisiaj są prawdopodobnie największym partnerem polskiej piłki nożnej.