Zacznijmy od tego, że zdecydowana większość sprzedaży na marketplace (platformy sprzedaży gier) ma dokładnie ten sam model biznesowy. Jak on wygląda? Kluczową rolę pełni tutaj eksport do tzw. offshore, czyli do rajów podatkowych. Faktycznie są to prawdziwe raje dla biznesmenów chcących optymalizować podatki, ponieważ nie płaci się tam zwykle dochodowego, można wystawiać faktury bez VAT (bo go zwyczajnie nie ma), a do tego nikt o nic specjalnie nie pyta i nie trzeba prowadzić rachunkowości. A, i jeszcze jedna, bardzo fajna rzecz: polska czy też jakakolwiek inna skarbówka z UE może sobie pocałować takiego przedsiębiorcę z offshore w wiadome miejsce, bo jej jurysdykcja tam nie sięga.
Jak to działa
Oto mechanizm „optymalizacji podatków” na typowym dla branży przykładzie: firma VAT-owiec sp. z o.o. kupuje gry w hurtowni w Polsce, a następnie eksportuje do offshore z zerową stawką VAT, a co więcej może mieć jeszcze do zwrotu VAT związany z zakupem gry w polskiej hurtowni (eksport jest podstawą do wystąpienia o taki zwrot). Tak więc idealnie, jeśli VAT-owiec sp. z o.o. sama jest także importerem lub ma duże nadwyżki VAT do zapłaty pochodzące z innych źródeł, bo wtedy może sobie pięknie ten VAT zbijać.
No a podatek dochodowy? Cóż, wykazuje się tutaj najczęściej minimalny zysk, więc i mało co jest do zapłaty.
Co dalej? Spółka offshore, kontrolowana oczywiście przez te same osoby co VAT-owiec sp. z o.o., wprowadza kody do gier (za moment o tym, dlaczego same kody, a nie całe gry w pudełkach) do dalszej sprzedaży na terenie Polski, sprzedając je już klientom docelowym, czyli osobom fizycznym (graczom). Prawo nakłada na taką spółkę offshore tzw. ograniczony obowiązek podatkowy, zgodnie z którym powinna ona płacić polskiemu fiskusowi podatek dochodowy od części dochodów osiąganych ze sprzedaży gier na terenie Polski plus doliczać normalnie VAT (zgodnie m.in. z indywidualną interpretacją dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie nr IPPP3/4512-220/15-3/MC).

Poniżej wspomniany zrzut ekranu:
Jak to ograć? Banalnie prosto: wystarczy taką transakcję sprzedaży kodu potraktować jako dokonaną za granicą (tj. poza terenem Polski) i nie zgłaszać jej do polskiego urzędu skarbowego.
Ktoś powie: zaraz, zaraz, ale przecież w 2015 r. wprowadzono system VAT MOSS dla przedsiębiorców świadczących usługi na odległość drogą elektroniczną, więc jak to tak dalej można...? Ano można, bo VAT MOSS nie działa tak, jak powinien, a już na pewno nie w przypadku sprzedaży kluczy do gier. No cóż, pozostawmy to bez komentarza...
Wystarczą klucze
W tym momencie wypada zatrzymać się na chwilę i wyjaśnić, dlaczego VAT-owiec sp. z o.o. kupuje w polskiej hurtowni gry w opakowaniach, a kontrolowana przez nią spółka offshore sprzedaje już same klucze? Odpowiedź jest banalnie prosta: dla wygody i dla uniknięcia kosztów niepotrzebnej przesyłki. Takie „zdrapane” kody można bowiem wysłać na e-maila lub zapisane np. na płycie CD. Komu bowiem jest tak naprawdę potrzebne pudełko, skoro właściwie to kod się liczy? Wystarczy więc otworzyć opakowanie, zdrapać co trzeba i już.
Przejdźmy teraz do meritum zagadnienia, czyli do samej sprzedaży kluczy polskim klientom. Tutaj sprzedawcy wykorzystują dwa popularne rodzaje kanałów sprzedażowych, a każdy z nich „ogrywa się” w nieco inny sposób.
Sprzedaż za pośrednictwem portali aukcyjnych
Załóżmy, że klient przy zakupie zechce fakturę (co się przecież zdarza). Wtedy zwykle mówi mu się, że jej nie dostanie, bo jest to tzw. sprzedaż zwolniona z obowiązku naliczania VAT, rzekomo dlatego, że jest prowadzona przez spółkę offshore rezydującą w kraju, w którym nie ma tego podatku.
W świetle przepisów podatkowych jest to oczywiste kłamstwo, jednak mało który (albo zgoła żaden) nabywca kodu nie będzie się raczej twardo upierał przy wydaniu faktury, mając towar za bardzo niską cenę.
No i jest oczywiste, że skoro nie ma wystawionej faktury, to nikt nie zgłasza transakcji polskiej skarbówce i nie odprowadza podatku. I szukaj pan wiatru w polu na Wyspach Marshalla czy też Bahamach.
Sprzedaż za pośrednictwem jednej z platform sprzedaży gier
Także i w tym przypadku sprzedający unika jak może wystawienia faktury VAT, ale najlepiej będzie pokazać ten mechanizm na przykładzie małej prowokacji przy zakupie klucza. Obok rozmowa z miłym pracownikiem dużego sprzedawcy gier o pseudonimie Hugo.
Jaka to skala
Taki model sprzedaży z pominięciem podatku VAT jest powszechny w branży i dość prymitywny, ale skuteczny. Klucze do gier są sprzedawane w Polsce bez naliczania należnego VAT, a dodatkowo jeszcze posiadanie spółki offshore równa się w praktyce brak podatku dochodowego.
Chodzi tutaj o całkiem spore pieniądze, np. jedna aukcja, jakich wiele, na której sprzedaje się ok. 3000 kluczy za ok. 100 zł bez VAT oznacza dla Skarbu Państwa uszczuplenie podatku należnego w wysokości ok. 70 tys. zł!

To co, naliczają w końcu ten VAT, czy nie naliczają...? No nie naliczają!
A ile gier sprzedaje się w Polsce w takim modelu, ciężko nawet oszacować. Dla orientacji roczny rynek gamingowy w naszym kraju ma wartość szacowaną na blisko dwa miliardy złotych, a więc teoretycznie jest tutaj ok. 450 mln zł VAT do ugrania.
Rynek tak mocno zepsuły niskie ceny, że przedsiębiorcy, którzy chcieliby uczciwie rozliczać się z podatku, są po prostu skazani na pożarcie, bo zawsze będą mieli wyższe koszty.
Kto jest przestępcą
Powstaje też bardzo ważne pytanie, a mianowicie kto tutaj właściwie jest przestępcą: czy portal świadomie pozwalający na wałki podatkowe przy sprzedaży, czy też firma sprzedająca, która nie rozlicza się z fiskusem? Ciężko na to odpowiedzieć jednoznacznie...
A przecież wcale nie musiałoby być tak, że ogromna część sprzedaży gier jest praktycznie poza wszelką kontrolą skarbówki! Są metody rozliczenia bardzo nie na rękę VAT-owcom gamingowym, czego przykładem jest chociażby Xbox Live, który jest sprzedawany w modelu pośrednictwa. Wygląda to tak, że dystrybutor wypłaca prowizję tylko za dystrybucję – np. 10 proc. wartości doładowania. Sam VAT rozlicza Microsoft, więc firma odkupująca od nich i odsprzedająca dalej nie bardzo ma co zwracać, nawet jeśli eksportuje.
Skutek: nie sprzedaje się tutaj przez spółki offshore i ogólnie nie ma kombinacji.
Na koniec warto opisać proceder, który pomału jest eliminowany, ale cały czas trwa. Otóż gry na polski rynek mają zwykle niższe ceny niż np. na rynek niemiecki czy hiszpański. Każdy duży sprzedawca miał swojego człowieka w dystrybucji, który podstawiał mu X-palet chodliwego towaru, który następnie drapano, a kody przepisywano do wersji elektronicznej i dalej na sprzedaż za granicę! Zarabiało się w ten sposób nie tylko na VAT (bo eksport szedł przez offshore), ale także na różnicy cenowej pomiędzy krajami. Takie działania były niezgodne z polityką producenta gier i prawem w ogóle, no ale kto by tam się tym przejmował...
Ciężko powiedzieć, dlaczego fiskus toleruje podobne praktyki – zwłaszcza że Krajowa Administracja Skarbowa ma uprawnienia do przeprowadzania zakupów kontrolowanych, więc gdyby naprawdę się do tego tematu przyłożyła, to mogłaby dość szybko ukrócić ten proceder. No chyba, że szykuje się jakaś duża akcja i aktualnie są na etapie zbierania dowodów, co w przypadku większych przekrętów na VAT trwa nawet kilka lat...
Anon(2018-01-26 08:20) Zgłoś naruszenie 207
Co ciekawe wyżej wspomniana strona dostarcza bardzo transparentnych metod płacenia podatku. Strefę VAT zgodnie z dyrektywą UE wybiera się zaraz po podaniu adresu. Pan redaktor w ogóle kiedykolwiek sprawdził swoje dane czy przekleił artykuł z wykopu? Dziennikarze kopiuj-wklej, to jest prawdziwy problem a nie zmyślone przekręty podatkowe. Tu ciekawostka: mój poprzedni komentarz pokazujący dokładnie dlaczego ten artykuł jest bzdurą został usunięty. Pozdrawiam moderatora.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzAnon(2018-01-28 10:39) Zgłoś naruszenie 121
Proszę sobie wejść na stronę, rozpocząć zakup i pod adresem znajduje się bardzo wyraźne pole do wyboru strefy vat które jest obowiązkowe. Proponuje sprawdzić informacje przed powielaniem bzdur z wykopu.
Umiejetnosc czytania ze zrozumieniem(2018-01-26 10:20) Zgłoś naruszenie 613
W artykule opisana jest historia, ze kupujacy domaga sie potwierdzenia z stawka 23% VAT a pracownik Kinguin informuje, ze nie ma takiej mozliwosci - czytaj a nie siej ferment.
D...(2018-01-25 20:36) Zgłoś naruszenie 159
Bzdury, aż oczy bolą od czytania. Tekst zmierza do wprowadzenia zakazu międzynarodowego handlu internetowego, bo jest oczywistością, że każdy internetowy sprzedawca czegokolwiek z siedzibą poza granicami Polski nie będzie w Polsce płacił żadnych podatków, bo podlega pod system podatkowy kraju swojego pochodzenia, a nie kraju pochodzenia swojego klienta. Skąd ten sprzedawca bierze swój towar handlowy - to jego sprawa, może kupować go w Polsce lub gdziekolwiek na świecie, a może też sam produkować, przerabiając na wirtualny każdy inny towar materialny. Gdy Polskie firmy wysyłkowe sprzedają towar na cały świat, płacąc u nas podatki od tych transakcji - to wtedy jest ok., ale jeśli ten system działa w drugą stronę - to wówczas bredzi się o przekrętach, oszustwach. Paranoja!
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzPromocja bez VAT(2018-01-26 09:58) Zgłoś naruszenie 77
Dlaczego ma byc preferowana spolka z Hongkongu, gdzie mozna kupic bez VAT (produkt tanszy o 23%) a nie lokalny sklep który musi zaplacic VAT w PL? Ja domagam sie kupowania paliwa na Kinguin a nastepnie nalewania na stacji!
j.(2018-01-27 16:06) Zgłoś naruszenie 101
Ano, ktoś mądry powiedział, że VAT wymyślono po to, żeby robić przekręty. Pracowałem jako księgowy w czasach, kiedy obowiązywał, dziecinnie prosty, w porównaniu z VAT-em, podatek obrotowy. Prosty i raczej nie nadający się do robienia "karuzel". Oczywiście stosowanie VAT-u jest wymogiem unijnym, ale może właśnie taka refleksja przydałaby się na skalę europejską: Czy rzeczywiście VAT jest w czymkolwiek lepszy od jednokrotnego podatku obrotowego?
OdpowiedzInspektor_Kontroli_Skarbowej(2018-01-25 10:05) Zgłoś naruszenie 814
Dziwne, że jeszcze fiskus nie wziął się za tę branżę - pamiętam aferę z kodami doładowującymi, wiele firm już wtedy wałki kręciło.
Odpowiedz