Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii i mający rodziny w kraju wyczekują regulacji, które zwolnią ich z obowiązków administracyjnych w PIT. Polska przeprowadziła już całą procedurę związaną z ratyfikacją Konwencji MLI (w ubiegłym tygodniu ustawa została ogłoszona w Dz.U. – poz. 2104).
Ale Polacy zarabiający za granicą mają nadzieję, że na tym działania MF się nie skończą. Czekają teraz na kolejne przepisy, które – zgodnie z zapowiedziami resortu – mają osłabić negatywne skutki konwencji. Ministerstwo Finansów zapowiedziało już jakiś czas temu, że rozważa „wprowadzenie rozwiązań usuwających niepotrzebne obowiązki administracyjne w tym zakresie”. Na razie jednak nie pojawił się żaden projekt, który miałby to regulować.
Przypomnijmy: Konwencja MLI przewiduje zmianę metody unikania podwójnego opodatkowania w 19 umowach z różnymi krajami, w tym z Wielką Brytanią. Zamiast korzystniejszej metody wyłączenia z progresją pojawi się niekorzystna metoda zaliczenia proporcjonalnego. Ma to istotne znaczenie dla Polaków, którzy wyjechali do pracy np. do Anglii, ale w Polsce mają rodzinę (żona, dziecko). Będą oni bowiem musieli składać zeznania roczne PIT w kraju, nawet jeśli uzyskają dochody wyłącznie na Wyspach. Dziś, w takiej sytuacji, nie muszą składać zeznań w Polsce.
Polonia już raz – w 2005 r. – wywalczyła zmiany w polsko-brytyjskiej umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania. Ówczesny rząd ugiął się wówczas pod naciskiem protestów i ostatecznie doszło do zastąpienia starej umowy podatkowej (przewidującej metodę zaliczenia) nową umową – z 2006 r. (wprowadzającą metodę wyłączenia). Podobne zmiany Polska wprowadziła do innych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. W efekcie w wielu z nich pojawiła się korzystniejsza metoda wyłączenia.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że Konwencja MLI będzie – gdy tylko jej postanowienia zaczną być stosowane – radykalnym zwrotem o 180 stopni w stosunku do dotychczasowej polityki traktatowej Polski. Chyba że ministerstwo zaproponuje obiecane Polakom zmiany usuwające niepotrzebne obowiązki administracyjne.
Co prawda, przy okazji zmiany w 2006 r. polsko-brytyjskiej umowy do ustawy o PIT została wprowadzona tzw. ulga abolicyjna, która de facto zrównywała skutki metody zaliczenia ze skutkami metody wyłączenia. Abolicja może być stosowana również obecnie. Problem w tym, że nie znosi ona jednak obowiązku składania zeznań PIT w Polsce przez podatników, którzy pracują w Wielkiej Brytanii.
Niewykluczone, że ludzie i firmy przeniosą się za granicę
W Dzienniku Ustaw została już opublikowana ustawa o ratyfikacji wielostronnej Konwencji MLI. Jej celem jest zapobieganie erozji podstawy opodatkowania oraz przenoszeniu zysków poprzez zmiany w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania. Jaka zmiana w konwencji jest pana zdaniem najważniejsza?
Dr Janusz Fiszer radca prawny i doradca podatkowy, wspólnik w Kancelarii GESSEL i docent UW
/
Dziennik Gazeta Prawna
Podstawową zmianą jest opcja zastąpienia w międzynarodowych umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania prostej metody zwolnienia znacznie bardziej skomplikowaną technicznie metodą zaliczenia. Przypomnę, że do niedawna elementem polskiej polityki traktatowej w tym zakresie było działanie przeciwne – zastępowanie metody zaliczenia prostszą i mniej uciążliwą dla podatników metodą zwolnienia.
Była to m.in. konsekwencja wyjazdu setek tysięcy Polaków do pracy zagranicą, głównie w Unii Europejskiej, przy jednoczesnym utrzymaniu przez większość z nich statusu polskich rezydentów podatkowych. Warto tutaj wspomnieć masowe, głośne protesty i liczne pikiety przed polską ambasadą w Londynie w 2005 r. przeciwko konieczności rozliczania podatku dochodowego w Polsce w sytuacji, gdy większość z pracujących w Wielkiej Brytanii otrzymywała dochody tylko w tym państwie, a ówcześnie obowiązująca polsko-brytyjska umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania z 1976 r. przewidywała właśnie tę bardziej skomplikowaną metodę zaliczenia.
Jakie były konsekwencje metody zaliczenia?
Polscy rezydenci pracujący w Wielkiej Brytanii i otrzymujący tam dochody z pracy – opodatkowane w Wielkiej Brytanii – musieli obliczać polski PIT od tych dochodów, odejmować od tak teoretycznie obliczonego polskiego podatku kwoty podatku dochodowego zapłacone w Wielkiej Brytanii i ewentualnie dopłacić w Polsce różnicę wynikającą z odmiennych stawek podatkowych – wyższych w Polsce i relatywnie niższych w Wielkiej Brytanii. Było to niezwykle uciążliwe, gdyż wiązało się z koniecznością złożenia rocznego zeznania podatkowego w Polsce, dokonywania szeregu przeliczeń walutowych i w końcu z dopłatą podatku w Polsce, co było przez podatników postrzegane jako nieuzasadnione podwójne opodatkowanie ich dochodu. Oczywiście, w ogromnej większości przypadków takie rozliczenie nie było więc dokonywane, a obowiązek podatkowy był tym samym ignorowany.
W końcu jednak ta kwestia została uregulowana po myśli podatników.
Na szczęście. Ostatecznie doszło do zastąpienia umowy podatkowej z 1976 r. nową umową – z 2006 r. – i wprowadzenia do ustawy o PIT tzw. ulgi abolicyjnej, de facto zrównującej dla podatnika skutki metody zaliczenia ze skutkami metody wyłączenia.
Dlaczego ta metoda jest prostsza?
Mówiąc w uproszczeniu, zgodnie z nią nie trzeba dokonywać w Polsce rozliczeń podatkowych z tytułu zagranicznych dochodów z pracy lub własnej działalności gospodarczej. Idąc tym tropem, Polska w późniejszym okresie analogicznie, co do zasady, modyfikowała obowiązujące umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, generalnie zastępując metodę zaliczenia prostszą i mniej uciążliwą dla podatników metodą zwolnienia – w wersji z tzw. progresją, co miało jedynie pewne znaczenie dla obciążenia podatkowego osób uzyskujących dochody zarówno zagranicą, jak i w kraju.
Konwencja MLI będzie więc – gdy jej postanowienia zaczną być stosowane – radykalnym zwrotem o 180 stopni w stosunku do dotychczasowej polityki traktatowej.
Konwencja zakłada nie tylko zmianę metody unikania podwójnego opodatkowania na niekorzystną metodę zaliczenia. To również wiele innych zmian, uderzających w optymalizacje podatkowe. Czy jej wejście w życie będzie oznaczało koniec optymalizacji, jakie znamy?
Nie wiem, czy oznacza to definitywny koniec optymalizacji podatkowych, zapewne nie. Będzie to jednak niewątpliwie bardzo istotna zmiana. Korzystna dla fiskusa, lecz niekorzystna dla podatników, zarówno osób fizycznych, jak i prawnych. Ministerstwo Finansów zapewnia, że największa zmiana dotknie osoby prawne, a w odniesieniu do osób fizycznych zastosowanie będzie miała wspomniana ulga abolicyjna, czyli nie powstanie dodatkowa dopłata podatku dochodowego w Polsce. Jednak nadal nie ma zmiany co do wspomnianej powyżej konieczności złożenia rocznego zeznania podatkowego w Polsce, a co się z tym wiąże dokonywania szeregu przeliczeń walutowych. Co prawda Ministerstwo Finansów podaje na swej oficjalnej stronie, że rozważa „wprowadzenie rozwiązań usuwających niepotrzebne obowiązki administracyjne w tym zakresie”, lecz na razie nie znane są żadne bliższe szczegóły.
Czy konwencja skomplikuje rozliczenia międzynarodowe?
Niewątpliwie. Jak wspomniałem, pojawi się uciążliwa konieczność złożenia rocznego zeznania podatkowego w Polsce, dokonywania szeregu przeliczeń i w końcu – dla osób prawnych – obowiązek dopłaty podatku w Polsce i to pomimo faktu, że dochód będzie uzyskiwany i już raz opodatkowany zagranicą.
Wyjaśnijmy, co ona będzie oznaczała dla podatników, którzy pracują obecnie za granicą (np. w Wielkiej Brytanii), ale rodziny mają dalej w Polsce (żonę, dzieci)?
Dla polskich rezydentów podatkowych, czyli osób, które pomimo pracy zagranicą mają tutaj tzw. ośrodek interesów życiowych, czyli wspomnianą najbliższą rodzinę, będzie to rodziło wspomniane powyżej komplikacje administracyjne. Chodzi przede wszystkim o konieczność dokonania rozliczenia podatkowego – poza rozliczeniem w kraju zatrudnienia – również w Polsce. A więc zbędne obciążenie administracyjne, gdyż w stosunku do osób fizycznych w wyniku zastosowania wspomnianej ulgi abolicyjnej i tak polski podatek nie powinien się pojawić. Można jedynie mieć nadzieję, że Ministerstwo Finansów wprowadzi jednak owe wspomniane powyżej „rozwiązania usuwające niepotrzebne obowiązki administracyjne”.
Kiedy konwencja może zacząć obowiązywać? Jaka tu będzie procedura.
Ta kwestia jest dość skomplikowana i nie można podać tutaj precyzyjnej daty. W Polsce Konwencja MLI będzie ratyfikowana przez prezydenta na podstawie stosownego upoważnienia wymaganego przez konstytucję, czyli specjalnej ustawy (która właśnie została opublikowana w Dzienniku Ustaw – przyp. red.). Ratyfikacja krajowa jednak dopiero rozpoczyna cały wielostopniowy proces. Zgodnie z postanowieniami Konwencji MLI, wejdzie ona w życie po upływie 3-miesięcznego okresu od złożenia depozytariuszowi – czyli OECD – dokumentów ratyfikacyjnych przez pięć pierwszych państw. Dla kolejnych państw składających depozytariuszowi dokumenty ratyfikacyjne, wejdzie ona w życie po upływie 3-miesięcznego okresu od złożenia depozytariuszowi dokumentu ratyfikacyjnego przez to państwo. Z kolei konkretne terminy rozpoczęcia stosowania postanowień konwencji do danej umowy podatkowej generalnie zależą od dat wejścia jej w życie w stosunku do każdego z państw w odniesieniu do danej umowy podatkowej, objętej tzw. notyfikacją.
Czy polscy podatnicy powinni jakoś przygotować się do tych zmian?
Zabrzmi to politycznie bardzo niepoprawnie, lecz wydaje się, że najprostszym sposobem uniknięcia opisanych powyżej komplikacji będzie zmiana rezydencji podatkowej i przeniesienie wspomnianego ośrodka interesów życiowych do państwa, w którym takie osoby osiągają dochody. Wtedy nie powstanie podwójne opodatkowanie i problem sam się rozwiąże. I tutaj właśnie ujawnia się (chyba) niezamierzony uboczny efekt Konwencji MLI. Podatnicy będą zapewne rozważali przeniesienie swojego miejsce zamieszkania, a w przypadku osób prawnych siedziby i miejsca faktycznego zarządu firmy – do innej jurysdykcji o niższym poziomie opodatkowania dochodów. Oczywiście, nie ma tutaj żadnego obowiązku – jest jedynie rachunek ekonomiczny.
Konwencja MLI skomplikuje rozliczenia międzynarodowe. Pojawi się choćby konieczność złożenia rocznego zeznania podatkowego w Polsce, a osoby prawne będą musiały dopłacić podatek w naszym kraju
TO MA WEJŚĆ W ŻYCIE JUŻ 1 STYCZNIA 2018 R.*
Łukasz Zalewski dziennikarz DGP
/
Dziennik Gazeta Prawna
Programy motywacyjne skierowane są zwykle do pracowników, menedżerów i członków zarządów, a ich celem jest zachęcenie do bardziej efektywnej pracy, zależnej od wyników osiąganych przez firmę. Osoby dostają w ramach programu akcje lub opcje na akcje (instrumenty pochodne) spółki. Dotychczas podatnicy toczyli spory z fiskusem o opodatkowanie. Sprowadzały się one do tego, czy podatek trzeba zapłacić dwa razy – w momencie otrzymania papierów i ich sprzedaży czy tylko raz, w związku ze sprzedażą. Nowelizacja PIT miała rozwiązać ten problem i jak mówią eksperci w wielu przypadkach nie będzie wątpliwości co do tego, że podatek należy uiścić tylko przy sprzedaży. – Pozytywne jest zdefiniowanie programu motywacyjnego (art. 24 ust. 11b ustawy o PIT), bo to na pewno pomoże w konstruowaniu takich programów w firmach – mówi Marek Gadacz, partner w Crido Taxand.
A zgodnie z definicją, przez program motywacyjny rozumie się system wynagradzania utworzony na podstawie uchwały walnego zgromadzenia przez:
2) spółkę akcyjną będącą jednostką dominującą
- w wyniku którego osoby uprawnione do otrzymania świadczeń w ramach tego systemu wynagradzania bezpośrednio lub w wyniku realizacji praw z pochodnych instrumentów finansowych lub realizacji praw z papierów wartościowych (o których mowa w art. 3 pkt 1 lit. b ustawy z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi) lub realizacji innych praw majątkowych, nabywają prawo do faktycznego objęcia lub nabycia akcji spółki.
Nowelizacja przewiduje więc, że podatku nie trzeba będzie płacić w momencie otrzymania akcji lub realizacji opcji na akcje, bo moment uiszczenia daniny zostanie odroczony do chwili sprzedaży.
Joanna Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy i dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC, przyznaje, że pozytywnie należy też ocenić rozszerzenie preferencyjnego opodatkowania akcji pracowniczych na akcje spółek mających siedzibę w państwie, z którym Polska zawarła umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Do tej pory krąg ten był ograniczony do państw UE i EOG, a wielu Polaków pracuje w podmiotach, w których przydzielane są akcje ich zagranicznych spółek-matek spoza Unii, np. amerykańskich. Zdaniem ekspertki, dobrze że również oni zostaną objęci preferencyjnym odroczeniem podatku. Problem w tym, że najprawdopodobniej przez błąd na etapie poprawki poselskiej nowelizacja stanie się niekorzystna dla podatników, którzy otrzymają w ramach programów motywacyjnych akcje spółek polskich. Z przepisu wynika, że odroczenie podatku będzie stosowane tylko do akcji spółek mających siedzibę lub zarząd na terytorium państwa, z którym Polska zawarła umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Kłopot w tym, że Polska nie ma takiej umowy z samą sobą. W efekcie, ustawodawca wyłączył z preferencyjnych zasad opodatkowania akcje krajowych spółek. – Moim zdaniem, jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest nowelizacja do nowelizacji, która doprecyzuje przepisy. W MF nie było bowiem intencji wyłączenia z preferencji akcji polskich spółek – uważa Marek Gadacz.
Z kolei dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł & Współpracownicy, zwraca uwagę na inną, niekorzystną zmianę. Chodzi o nowy art. 10 ust. 4 ustawy o PIT, który ma zapobiec optymalizacjom przez wykorzystywanie instrumentów finansowych. Zakłada on zaliczanie przychodów z realizacji praw z papierów wartościowych do tego źródła przychodów, w ramach którego świadczenie w naturze lub nieodpłatne świadczenie zostało uzyskane, czyli np. do przychodów z pracy. Jak tłumaczy Jowita Pustuł, w zamyśle art. 10 ust. 4 ustawy miał mieć zastosowanie do różnego rodzaju instrumentów, które oferuje pracodawca pracownikom. Przykładowo Jan Kowalski zatrudniony na umowę o pracę uczestniczył w programie motywacyjnym, zgodnie z którym spółka tworzy instrument pochodny. Polega on na tym, że jeśli wyniki firmowe za rok osiągną poziom X, to spółka wypłaci Janowi Kowalskiemu kwotę Y (musi to być wskaźnik przyszły i niepewny). Program ma więc pracownika zachęcić do starania się o to żeby ten wynik finansowy uzyskać. – Jeśli wskaźnik został uzyskany, to pracownik otrzyma odpowiednią kwotę. Dotychczas była ona zaliczana do kapitałów pieniężnych i opodatkowana stawką 19 proc. PIT – wyjaśnia ekspertka. Po nowelizacji otrzymaną kwotę powinniśmy doliczać do źródła, w którym pojawia się instrument, czyli np. do dochodów z pracy, działalności wykonywanej osobiście lub innych źródeł (zastosowanie w każdym przypadku mają zasady ogólne PIT, czyli stawki 18 i 32 proc.). Jak mówi Jowita Pustuł, takie instrumenty budowano częściowo celem zmniejszenia stawki podatku (zamiast skali – 19 proc.). Problem w tym, że przepisy zostały tak napisane, że programy motywacyjne oparte o akcje i opcje na akcje też mogą być objęte art. 10 ust. 4 ustawy o PIT. – W przepisie zabrakło bowiem wyłączenia, że nie stosuje się go do programów motywacyjnych, o których mowa w art. 24 tego aktu prawnego – tłumaczy Pustuł.
Problem z podwyższonymi kosztami
Zmiany dotyczące 50 proc. kosztów uzyskania przychodów również są korzystne dla jednych podatników, a już dla innych nie. Dwukrotnie zwiększy się bowiem limit 50-proc. kosztów uzyskania przychodu dla twórców i artystów. Dziś jest to 42 764 zł, a będzie 85 528 zł. To oznacza, że twórcy i artyści będą mogli odliczać 50-proc. koszty, aż ich przychody nie przekroczą w skali roku 171 056 zł.
Anna Misiak, doradca podatkowa, szefowa zespołu podatków osobistych i doradztwa dla pracodawców i partner w MDDP, zwraca jednak uwagę, że w nowelizacji dodano też listę rodzajów działalności twórczej, którą zamknięto możliwość stosowania podwyższonych kosztów do honorarium otrzymywanego przez sporą cześć podatników.
– Obecnie podstawowym kryterium pozwalającym skorzystać z tego przywileju był tak naprawdę twórczy charakter pracy oraz tworzenie utworu w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – wyjaśnia Grzegorz Grochowina, menedżer w zespole ds. PIT w KPMG w Polsce. Joanna Narkiewicz-Tarłowska dodaje, że wiele osób w trakcie wykonywania swoich obowiązków służbowych tworzy utwory, które podlegają ochronie prawno-autorskiej. Są to przykładowo prezentacje, opinie, ekspertyzy, analizy, tłumaczenia, procedury itp. – Niestety zmiany w PIT spowodują, że wielu twórców nie będzie mogło zastosować 50 proc. kosztów, choć tak naprawdę wypełniają oni przesłanki, o których mowa w prawie autorskim – wskazuje Grzegorz Grochowina. Np. 50 proc. kosztów nie będą mieli inżynierowie, tłumacze, pracownicy IT, którzy wytwarzają utwory w rozumieniu prawa autorskiego.
Anna Misiak dodaje też, że już dziś można zaobserwować nadinterpretację organów podatkowych co do np. modelu ustalania wynagrodzenia za prawa autorskie. Fiskus stara się określić czas pracy twórczej, mimo że zasady ustalania tego rodzaju wynagrodzenia nie wynikają z przepisów podatkowych, a więc podatnikom powinna przysługiwać dowolność w tym zakresie. – Po nowelizacji tych wątpliwości będzie więcej – ocenia ekspertka MDDP.
Kwota wolna i pomoc z ZFŚS na plus
Spośród planowanych zmian w zakresie PIT wielu podatników ucieszy podwyższenie kwoty wolnej od podatku z obecnych 6600 zł do 8000 zł rocznie. – Zmiana ta spowoduje, że osobom najuboższym pozostanie więcej pieniędzy w kieszeni, które będą mogły przeznaczyć na swoje potrzeby życiowe – wyjaśnia Joanna Narkiewicz-Tarłowska.
Nowelizacja zwiększa też próg, od którego kwota wolna zacznie maleć z 11 tys. zł do 13 tys. zł rocznie.
Zdaniem Grzegorza Grochowiny, korzystne są też wszelkie zmiany ukierunkowane na ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej, w szczególności przez małych i średnich przedsiębiorców, w tym o charakterze upraszczającym i precyzującym obecnie funkcjonujące regulacje. Chodzi w szczególności o:
● podwyższenie z obecnych 3500 zł do 10 000 zł limitu wartości środków trwałych lub wartości niematerialnych i prawnych umożliwiającego jednorazowe zaliczenie wydatków na nabycie tych środków lub wartości do kosztów uzyskania przychodów,
● zwolnienie z obowiązku wpłaty zaliczki na podatek dochodowy, gdy należna zaliczka nie przekracza kwoty 1000 zł.
Na aprobatę zasługuje również zmiana przepisów podwyższająca kwoty zwolnień oraz poszerzająca zakres zwolnień i odliczeń od dochodu. – W szczególności istotne jest podniesienie limitu zwolnienia świadczeń otrzymywanych z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych z obecnych 360 zł do 1000zł. Obecny limit w żaden bowiem sposób nie odpowiadał obecnym realiom gospodarczym – stwierdza Grzegorz Grochowina.
Joanna Narkiewicz-Tarłowska zwraca zaś uwagę, że zapomogi otrzymane w przypadku indywidualnych zdarzeń losowych, klęsk żywiołowych, długotrwałej choroby lub śmierci z funduszu socjalnego, zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, z funduszy związków zawodowych oraz zgodnie z odrębnymi przepisami wydanymi przez właściwego ministra mają być zwolnione niezależnie od ich wysokości (do tej pory limit ten wynosił 2.280 zł). Natomiast zapomogi otrzymane z innych źródeł nie będą opodatkowane do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 6 000 zł (do tej pory nie było takiego zwolnienia).
II. Podatki i opłaty lokalne
Obowiązkowe sprawozdania i wsparcie dla żłobków
Zgodnie z opublikowaną już ustawą z 27 października 2017 r. o zmianie ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. poz. 2141) wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mieli od nowego roku obowiązek składania sprawozdań ministrowi finansów o podstawach opodatkowania i stawkach podatków: od nieruchomości, rolnego i leśnego (pisaliśmy o tym w DGP nr 207/2017 – „Sprawozdawczość powinna objąć wszystkie podatki i opłaty lokalne”).
W Dzienniku Ustaw została też już opublikowana ustawa z 7 lipca 2017 r. o zmianie niektórych ustaw związanych z systemami wsparcia rodzin (Dz.U. poz. 1428). Akt ten wprowadza zwolnienie z podatku od nieruchomości dla żłobków i klubów dziecięcych prowadzonych przez właścicieli nieruchomości lub podmioty, które wynajmują budynki na te cele od Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego (pisaliśmy o tym w DGP nr 214/2017 – „Część żłobków nie skorzysta z nowego podatkowego zwolnienia”). Nowe zwolnienie nie obejmie więc placówek prowadzonych w wynajmowanych prywatnych lokalach. W takiej sytuacji, kto inny jest bowiem podatnikiem (właściciel), a kto inny posiadaczem – najemcą prowadzącym żłobek lub klub. Oznacza to, że po zmianach od 1 stycznia 2018 r. podatnik wykorzystujący budynek (lokal) na prowadzenie żłobka, który wynajął go np. od innego przedsiębiorcy, będzie musiał płacić podatek od nieruchomości według stawki właściwej dla budynków lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Podatnik zdobędzie lepszą wiedzę o kontrahentach
Michał Goj doradca podatkowy i partner w EY
/
Dziennik Gazeta Prawna
Kluczową nowością w ordynacji podatkowej ma być umożliwienie kontrahentom podatnika pozyskania zaświadczeń z urzędu skarbowego o wypełnieniu przez niego podstawowych obowiązków (złożenie deklaracji, wykazanie w niej określonej transakcji itp). To niewątpliwie dużo konkretniejsze informacja o rzetelności podatnika, niż dostępne dotychczas zaświadczenie o braku zaległości podatkowych –potwierdzające jedynie to, że podatnik opłaca podatki, które deklaruje. Ocena nowego rozwiązania zależy w dużej mierze od tego, jak będzie postrzegane przez organy podatkowe po pewnym czasie od jego wprowadzenia.
Jeśli przyjmiemy, że jest to narzędzie nadzwyczajne, które pozwoli podatnikowi na podjęcie decyzji o współpracy z kontrahentem w wątpliwej sytuacji, to byłby to na pewno sposób na wyjście z pewnego impasu, w którym często znajdują się dzisiaj podatnicy. Są oni często niepewni czy otwarcie się na nowe, nieznane i niestandardowe kontakty handlowe nie skończy się wielkim problemem podatkowym.
Gorzej będzie, jeśli istnienie tej instytucji zostanie wykorzystane przeciw podatnikowi, np. w sytuacji, gdy powinie mu się noga i nie dostrzeże on ryzyka w kontaktach z kontrahentem, który później okaże się zamieszany w oszustwo podatkowe. Łatwo sobie wyobrazić wówczas zarzut, że podatnik mógł przecież wystąpić o zaświadczenie. Jeśli uczynilibyśmy z tego standard rynkowy, to urzędy mogą mieć problem z obsłużeniem żądań, a sami podatnicy z dodatkową biurokracją.
Dosyć wrażliwą kwestią jest też czynienie wyłomów w tajemnicy skarbowej. Nie wyobrażam sobie, żeby urzędy mogły w ramach postępowania o zaświadczenia szczegółowo weryfikować status kontrahenta podatnika. Trzeba więc zakładać, że z zapytaniem może wystąpić niemal każdy. Warto może pomyśleć o instrumentach zabezpieczających, jak na przykład informowanie podatnika o tym, kto występuje o jego dane, tak żeby ten mógł podjąć kroki w celu ochrony ważnych informacji.
Pakiet tytoniowy uderzy w oszustów
Szymon Parulski doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy
/
Dziennik Gazeta Prawna
Ustawa z 27 października 2017 r. o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz ustawy o organizacji niektórych rynków rolnych w części akcyzowej zawiera tylko jedną zmianę uszczelniającą obrót surowcem tytoniowym, tj. suszem. Zmiana ta dotyczy braku prawa do sprzedaży bez akcyzy suszu tytoniowego bezpośrednio przez rolników w ramach dostawy z innego państwa UE czy na eksport. Jest to dobra zmiana, bo w praktyce nieuczciwe podmioty nabywały w przeszłości susz od rolników w celu wywozu poza Polskę. Przy czym w wielu przypadkach nie opuszczał on naszego kraju, tylko był wykorzystywany do nielegalnej produkcji papierosów bez akcyzy.
Ograniczony zakres zmian uszczelniających wynika z faktu, że przepisy akcyzowe na wyroby tytoniowe były sukcesywnie uszczelniane od 2013 r. i nie jest potrzebna tak diametralna zmiana jak w branży paliwowej (vide pakiet paliwowy itd.).
Oprócz przepisów ograniczających swobodę obrotu suszem ustawodawca zdecydował się na rozszczelnienie systemu zabezpieczeń akcyzowych. O ile prawo do złożenia zabezpieczenia przez osobę trzecią nie powinno stanowić problemu (w takim przypadku osoba trzecia nie może bowiem złożyć weksla), o tyle wprowadzenie hipoteki jako kolejnej formy zabezpieczenia może być kłopotliwe. Problemy mogą wiązać się z prawidłowym określeniem wartości czy też egzekucją ewentualnej akcyzy z takiej hipoteki. Wprawdzie MF zaproponowało przepisy zabezpieczające interesy Skarbu Państwa, ale pytanie czy będzie to wystarczające? Dobrze jednak, że resort nie zgodził się na propozycję likwidacji obowiązku składania zabezpieczenia akcyzowego, bo to właśnie zabezpieczenie jest jedynym skutecznym mechanizmem walki z szarą strefą.
Inny mechanizm wprowadzą przepisy branżowe, tj. o organizacji rynków rolnych. Cały mechanizm monitorowania upraw tytoniu, a następnie jego magazynowania i zbyt powinien pozwolić na jeszcze większą skuteczność w walce z szarą strefą. Obawę może budzić to, czy Agencja Rynku Rolnego będzie w stanie skutecznie kontrolować i, co ważne, egzekwować wszystkie naruszenia przepisów tej ustawy. Należy bowiem pamiętać, że przestępcy akcyzowi działają w zupełnym oderwaniu od regulacji prawnych. W efekcie warto byłoby się zastanowić czy w tym zakresie Agencja nie powinna być zastąpiona przez Krajową Administrację Skarbową, która ma odpowiednie siły i środki.
Największym mankamentem pakietu tytoniowego jest brak zaostrzenia przepisów karnych skarbowych dotyczących przestępstw akcyzowych. Nie chodzi tu jednak o przestępstwa już wymienione w KKS, a o stworzenie odrębnej kategorii przestępstw dotyczących ewidentnych działań takich jak nielegalne fabryki papierosów czy przemyt na dużą skalę. Ustawodawca powinien podejść do przestępstw akcyzowych, nie tylko w branży tytoniowej, w sposób tak samo zdecydowany jak w przypadku podatku VAT. Ryzyko kar bezwzględnego więzienia na pewno podziała bardziej prewencyjnie na przestępców niż obecne regulacje karno-skarbowe.
Będzie też akcyza na e-papierosy
Obecnie w Sejmie procedowany jest także projekt ustawy zmieniającej ustawę o podatku akcyzowym i wprowadzający opodatkowanie akcyzą płynów do e-papierosów i tzw. wyrobów nowatorskich (druk sejmowy 1963). Zmiany przewidziane w tym projekcie będą miały z pewnością wpływ na obrót tymi wyrobami i zwiększenie kontroli nad rynkiem tych wyrobów. Kontrola ma zostać zapewniona poprzez system składów podatkowych, procedurę zawieszenia poboru akcyzy oraz obowiązek oznaczania wyrobów znakami akcyzy. Obowiązki w tym zakresie będą wchodziły stopniowo. Korzyścią tych rozwiązań prawnych będzie więc uregulowanie tego rynku. Jednak, ustawodawca powinien być ostrożny przy określaniu mechanizmów opodatkowania i kontroli nad tymi wyrobami, w tym w szczególności nad rynkiem płynów do e-papierosów. Praktyka innych państw członkowskich Unii Europejskiej (m.in. Włoch i Portugalii) pokazuje, że trudno jest zapewnić szczelny system kontroli tych wyrobów. Kluczowym, przewidzianym w projekcie rozwiązaniem w tym zakresie jest objęcie tych wyrobów obowiązkiem oznaczania znakami akcyzy, co umożliwi odróżnienie wyrobów legalnych od wyrobów z szarej strefy. Wydaje się, że przy tworzeniu tych rozwiązań prawnych Ministerstwo Finansów wyciągnęło doświadczenia z błędów innych państw członkowskich, które nie przewidziały obowiązku oznaczania tych wyrobów znakami akcyzy.
Jednak, objęcie opodatkowaniem tych wyrobów i systemem nadzoru jest też związane z koniecznością poniesienia pewnych kosztów przez przedsiębiorców. Koszty te powstaną głównie na początku obowiązywania nowych regulacji prawnych i będą związane z tym, że podmioty będą musiały się dostosować do nowych wymogów prawnych (m.in. uzyskać zezwolenia akcyzowe).