Celem Brukseli jest stworzenie systemu, w którym giganci internetowi zapłacą podatki w krajach, gdzie wypracowują swój dochód. Ciągle nie wiadomo jednak, jak chce do tego doprowadzić. W grze jest co najmniej kilka pomysłów. KE zanim wybierze i opublikuje najlepszy (prawdopodobnie dojdzie do tego na wiosnę 2018 r.) chce poznać głosy biznesu i państw członkowskich co do najważniejszych problemów, które powodują obecne reguły. Szuka też podpowiedzi co do wyboru możliwych rozwiązań.
Aktualnie KE skłania się ku koncepcji CCCTB czyli wspólnej skonsolidowanej podstawy opodatkowania. W jej ramach ujednolicone zostałyby reguły dotyczące np. uznawania wydatków za koszt podatkowy i rozliczania strat ponoszonych w innych krajach unijnych. Państwa decydowałyby tylko o stawkach według których pobierałyby podatek. Polska jest bardzo niechętna wobec tego pomysłu, bo może kosztować nasz budżet nawet 2,5 mld zł rocznie.
W grze pozostają jednak też inne scenariusze. Jeden z nich to zapisanie w unijnych przepisach koncepcji tzw. wirtualnego zakładu. Pozwalałby on opodatkować internetowych gigantów w krajach, gdzie działają. Inny pomysł to specjalny podatek wyrównawczy, który płaciliby od kwot dzisiejszych oszczędności podatkowych.
Z dokumentu KE wynika bowiem, że o ile tradycyjne firmy działające w UE płacą średnio 23 proc. od swoich dochodów, to firmy internetowe tylko 10 proc. i to przed ewentualną optymalizacją. Ta w niektórych sytuacjach pozwala w ogóle uniknąć daniny.