- Odsetki najczęściej są wykorzystywane do agresywnej optymalizacji w podmiotach powiązanych i najbardziej uzasadnione byłoby zaostrzenie regulacji podatkowych w tym właśnie zakresie - wyjaśnia Grzegorz Maślank, partner i radca prawny w Grant Thornton.
Zapowiadane przez Ministerstwo Finansów zmiany w CIT mają dotyczyć m.in. cienkiej kapitalizacji. Chodzi o organicznie możliwości zaliczania do kosztów podatkowych odsetek w wysokości 30 proc. wartości swojej EBITDA (earnings before interest, taxes, depreciation and amortization), niezależnie od źródła finansowania. Czy faktycznie, jak uzasadnia to MF, potrzeba zmiany wynika z dyrektywy ATAD?
/>
Tak, z tym że dyrektywa daje elastyczne możliwości uregulowania tej kwestii. Przykładowo, państwa członkowskie mogą w ogóle wyłączyć z tych ograniczeń finansowanie zewnętrzne od podmiotów niepowiązanych. Dyrektywa umożliwia też wyłączenie ograniczeń, gdy nadwyżka odsetek ponad 30 proc. podatkowej EBITDA nie przekracza 3 mln euro. Tymczasem polski fiskus mówi o kwocie 120 tys. zł. Tak więc krajowe przepisy są zaplanowane jako mocno restrykcyjne.
Co pan ma na myśli?
Wydaje się, że nie jest praktykowane korzystanie z drogiego finansowania zewnętrznego od podmiotów niepowiązanych tylko po to, aby uniknąć zapłaty podatku. Zwykle sytuacja dużego obciążenia kosztami pozyskania środków jest związana z brakiem możliwości pozyskania inwestora bądź tańszego kredytu, np. ze względu na duże ryzyko biznesowe (start-upy, firmy z kłopotami). Dlatego szkoda, że projektodawca przepisów nie skorzystał z możliwości, wskazanej w dyrektywie ATAD, aby zezwolić na pełne odliczenie nadwyżki kosztów tego finansowania, jeżeli dany podatnik jest podmiotem niezależnym.
A co z podatnikami, którzy mają niewielką bądź nawet ujemną EBITDA?
Nowe regulacje będą komplikowały funkcjonowanie podmiotom rozpoczynającym działalność oraz firmom w trudnej sytuacji finansowej. Będą oni mogli zaliczyć je na minimalnym poziomie, tj. 120 tys. zł. Z drugiej jednak strony może to nie stanowić dla nich aż takiego problemu. Bo jeżeli są w trudnej sytuacji, to zapewne i tak nie będą miały dochodu do opodatkowania. W dyrektywie wartość EBITDA odnosi się do dochodu podatkowego (a nie rachunkowego) zwiększonego o pewne pozycje. Na marginesie: w projekcie jest pewna niekonsekwencja: bazę do obliczania limitu ma stanowić 30 proc. dochodu podatkowego powiększonego m.in. o amortyzację, ale jedynie od środków trwałych, choć przywołano przepisy dotyczące także amortyzacji wartości niematerialnych i prawnych. Nie bardzo wiadomo, czy Ministerstwo Finansów świadomie zamierza wyłączyć z bazy ustalania kosztów finansowania amortyzację o tych wartości, co byłoby pójściem dalej, niż przewiduje unijna dyrektywa.
Na forach internetowych padają głosy, że zmiany niekorzystnie wpłyną na firmy z branży transportowej i inwestujące w nieruchomości. Czy pan się z tym zgadza?
To prawda, muszą one sfinansować zakup środków transportu i nieruchomości. Zakup ten odnosi się w koszty poprzez amortyzację. Tak więc tylko część kosztu zakupu inwestycyjnego (roczna amortyzacja) powiększa wartość dochodu, od którego ma być liczone 30 proc. wartości EBITDA. Problem może więc powstać u tych firm, w których koszty finansowania przekraczają okresowo wartość amortyzacji. EBITDA jest bowiem tak skonstruowana, że odzwierciedla powtarzalne wyniki, ale jest to rozsądna miara.
Finansowanie zewnętrzne, które generuje odsetki na poziomie 30 proc. EBITDA, jest naprawdę na wysokim poziomie i rzadko która firma z takiego korzysta. To rozsądny poziom. Oczywiście zmiana dotycząca cienkiej kapitalizacji może być bardziej odczuwalna u firm z niektórych branż, ale nie wyolbrzymiałbym tego problemu. Nie wróżyłbym upadłości niektórych branż na podstawie tej zmiany.
I tak właśnie powinna pana zdaniem być uregulowana cienka kapitalizacja?
Odsetki najczęściej są wykorzystywane do agresywnej optymalizacji w podmiotach powiązanych i najbardziej uzasadnione byłoby zaostrzenie regulacji podatkowych w tym właśnie zakresie.