Jak wskazał w środę wiceminister finansów Leszek Skiba, dochody budżetu państwa z VAT-u w pierwszym kwartale 2017 r. są wyższe o 40 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego.
„Jest to na pewno dobry wynik, wbrew oczekiwaniom tych, którzy wróżyli, że będzie katastrofa budżetowa” – oceniła ekonomistka z Uniwersytetu Rzeszowskiego Władysława Jastrzębska.
Według niej w najbliższych miesiącach nie nastąpi nagły spadek dynamiki wpływów budżetowych. „Wszystko wskazuje na to, że nie będzie załamania budżetowego z powodu zwiększonych wydatków budżetowych oraz utrzymania podatków na tym samym poziomie, (bo żadne stopy podatkowe nie wzrosły). Trzeba się z tego cieszyć – powiedziała w rozmowie z PAP Jastrzębska.
Dodała, że nie można oczekiwać, że z dnia na dzień nastąpi tąpnięcie i dochody budżetu państwa z VAT-u radykalnie spadną.
„Wpływy z VAT-u uzależnione są od wydatków, od zakupów dóbr finalnych i w związku z tym, jeśli dochody są na wysokim poziomie, jeśli optymizm inwestycyjny przedsiębiorstw jest duży, to wpływy z VAT-u będą rosły” – wyjaśniła. Jej zdaniem, wzrost dochodów państwa z VAT-u w pierwszych trzech miesiącach roku pokazuje, że możliwy do osiągnięcia jest 11-proc. wzrost w kolejnych kwartałach, co jest celem budżetowym w roku 2017.
Jak zauważył Mariusz Cieśla z Krajowej Rady Doradców Podatkowych, wzrost wpływów z VAT-u wynika z tego, że wiele firm przestało być kwartalnie rozliczanych z VAT-u. Kolejna sprawa to obciążenie odwrotnym VAT-em przede wszystkim branży budowlanej (wprowadzono go od nowego roku dla podwykonawców). "Ze względu na to po stronie sprzedawców i dostawców występuje VAT do zapłaty, natomiast budowlańcy sobie go nie odliczają, ponieważ nie wystawiają faktur z VAT-em należnym. VAT naliczony mogą odzyskać jedynie poprzez zwrot bezpośredni. Wystawiają faktury z odwrotnym obciążeniem i oczekują na zwrot podatku VAT związanego ze swoimi zakupami do 60 dni. Efekty tego mechanizmu właśnie teraz zaczynają być widoczne” - wyjaśnił.
Jak podkreślił Cieśla, główny wykonawca, za którego podwykonawcy wykonują pracę, nie dostaje faktury z VAT-em. W związku z tym wystawiając swoją ostateczną fakturę nie ma czego odliczyć. To wiąże się z koniecznością zapłaty do budżetu większej ilości VAT-u. "W tym momencie mamy podwójny efekt. Ten, kto mógł odliczyć podatek nie odlicza go sobie w sposób normalny, czyli nie pomniejsza swojej sprzedaży. A ten, kto przedtem miał odliczenia od podwykonawców nie ma czego odliczyć, bo podwykonawca wystawia fakturę bez VAT, z odwrotnym obciążeniem. To jest jedna z przyczyn, dla których tak wysokie wskaźniki wpływów VAT-owskich obserwujemy w tej chwili" - powiedział.
Jego zdaniem, cała sytuacja po II kwartale, albo nawet już w jego początkach zacznie się normować. "Przepływy, które wynikały z VAT-u zaczną wracać do normy. Przychody, po dokonaniu zwrotów przez Urzędy Skarbowe dla podwykonawców, będą powoli wracały do normy, czyli do poziomów szacowanych na 11 proc." - ocenił.
Według niego negatywną stroną tej sytuacji jest natomiast to, że podwykonawcy, żeby zachować płynność muszą brać kredyty i finansować w ten sposób budżet - bo z czegoś muszą płacić swoim dostawcom, z czegoś muszą utrzymywać swoich pracowników. "Pewnie skończy się to dla słabszych firm upadkami, bądź przynajmniej zadyszką finansową" - podkreślił.
Prof. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka ze Szkoły Głównej Handlowej również podkreśliła, że to jednorazowy wzrost. "Dynamika dochodów z VAT-u w najbliższych miesiącach nie będzie taka wysoka, jak na początku. To efekt jednorazowy, ale trend będzie pozytywny" - oceniła ekspertka w rozmowie z PAP.
Dodała, że znaczenie ma również to, że następuje odejście od deflacji w kierunku niewielkiej inflacji poniżej 2 proc. "Jeśli się przechodzi od deflacji do inflacji, to wpływy do budżetu zawsze rosną, bo VAT to cena. A jak rosną ceny, to wpływy z VAT-u się zwiększają" - powiedziała.
Profesor zwróciła uwagę, że poprawia się też tempo wzrostu gospodarczego, co pokazują wszystkie prognozy. "Instytucje międzynarodowe podwyższyły nam prognozy wzrostu gospodarczego. Zmniejsza się bezrobocie, zwiększa się eksport - to wszystko sprawia, że przekłada się to na podatki, wpływy do budżetu. Rezultaty przynoszą też zmiany w VAT mające przeciwdziałać jego wyciekaniu" - wyliczyła. I dodała, że nastąpiła też dynamizacja konsumpcji poprzez program 500 plus. "Nasz wzrost gospodarczy bazował w 2016 r. na konsumpcji, w tej chwili ożywia się też inwestowanie, a inwestowanie to kupowanie różnego rodzaju produktów, urządzeń czy maszyn budowlanych. To wszystko nakręca koniunkturę i zwiększa wpływy do budżetu" - wyjaśniła prof. Mączyńska-Ziemacka. Oceniła, że w związku z tym na pewno nie przekroczymy żelaznej bariery deficytu budżetowego, ustalonej na 3 proc. PKB.