Sejmowa komisja ustawodawcza wystąpi do premier Beaty Szydło z dezyderatem, aby w ustawie o PIT wprowadzić preferencje podatkowe dla najbiedniejszych, których nie stać na zapłatę za lokum.
– Gmina nie rezygnuje z dochodzenia czynszów od tak sobie – przekonywał Jan Pichota (PO), przewodniczący komisji. Podkreślał, że podatkowa preferencja dotyczyłaby tylko osób biednych, których nie stać na zapłatę za lokal i grozi im eksmisja. Jego zdaniem to absurd, że samorząd rezygnuje w takim przypadku z dochodzenia zobowiązania, a fiskus żąda od tej kwoty podatku.
Poparł go m.in. Robert Warwas (PIS), też członek komisji.
Posłowie, mimo że mają inicjatywę ustawodawczą, nie złożyli własnego projektu nowelizacji, bo – jak tłumaczą – sprawa jest skomplikowana i musi być poprzedzona analizą samorządów oraz stanowiskiem m.in. Ministerstwa Finansów.
Problem stał się głośny pod koniec 2016 r., gdy fiskus nagle zmienił zdanie i zażądał PIT nie tylko od umorzonych czynszów, ale i od mandatów. Chodziło o ponad 30 tys. mieszkańców Warszawy.
Fiskus uznał w nowej interpretacji, że wszyscy oni zaoszczędzili na wydatku, który musieliby ponieść, gdyby dług nie został im umorzony. Zaoszczędzenie wydatków musi więc być potraktowane na równi z przyrostem majątku – stwierdził. To oznaczało, że miasto powinno wysłać swoim dłużnikom PIT-8C i wykazać w nim wysokość przychodu.
Ostatecznie jednak minister rozwoju i finansów odstąpił od pobrania daniny, ale tylko od umorzonych zależności związanych z lokalem, a nie z niezapłaconym mandatem.
Wydał rozporządzenie, dzięki któremu wszyscy dłużnicy (nie tylko warszawscy) nie muszą płacić PIT od umorzonych zaległych czynszów, a także od:
- opłat za energię, gaz, wodę oraz za odbiór ścieków, odpadów i nieczystości ciekłych,
- odszkodowań za bezumowne korzystanie z mieszkania,
- odsetek od tych należności,
- nieuregulowanych kosztów dochodzenia i egzekucji tych należności.
Rozporządzenie dotyczy jednak tylko umorzeń z okresu od 1 stycznia 2016 r. do 31 grudnia 2017 r. Za rok problem by wrócił.