Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi śledztwo, które ma ustalić, czy urzędnicy rządu PO-PSL zaniedbali walkę z wyłudzeniami VAT w elektronice.
Sprawa ruszyła jeszcze w październiku ubiegłego roku. Początkowo prowadziła ją Prokuratura Regionalna w Warszawie. Ale Prokuratura Krajowa zdecydowała o przeniesieniu śledztwa do Białegostoku. Objęła je przy tym bezpośrednim nadzorem. Powody tej decyzji? „Szczególna waga i zawiły charakter postępowania”.
– Potwierdzam, prowadzimy taką sprawę – mówi prokurator Paweł Sawoń, rzecznik białostockiej prokuratury regionalnej.
Śledczy sprawdzają, czy od 2013 r. do lipca 2015 r. funkcjonariusze publiczni dopełnili swoich obowiązków, by skutecznie przeciwdziałać wyłudzeniom VAT w obrocie sprzętem elektronicznym. Sprawa dotyczy braku potencjalnych zmian w prawie, których można było dokonać wcześniej niż w lipcu 2015 r., tak by zapobiec nadużyciom. Prokuratura sprawdza, czy w ten sposób nie doszło do działania na szkodę interesu publicznego, czyli przestępstwa, za które mogą grozić trzy lata więzienia.
Bezpośrednio odpowiedzialnymi za walkę z vatowskimi karuzelami są oczywiście Ministerstwo Finansów i podległy mu aparat skarbowy. W latach 2013–2015 szefami MF byli Jacek Rostowski i Mateusz Szczurek. To urzędników MF w rządzie PO-PSL alarmowali przedstawiciele branży elektronicznej w sprawie rosnącej skali oszustw. Straty dla budżetu tylko na samych wyłudzeniach przy obrocie telefonami komórkowymi szacuje się na 2–2,5 mld zł. W lipcu 2015 r. weszła w życie zmiana ustawy o podatku od towarów i usług, która umożliwiła stosowanie odwróconego VAT w przypadku wybranych kategorii towarów.
Choć sprawa teoretycznie dotyczy przestępczości gospodarczej, śledczy nie unikną politycznych skojarzeń. Politycy rządzącego PiS już w czasie kampanii wyborczej wielokrotnie zarzucali poprzednikom zaniedbania w walce z nadużyciami w rozliczeniach podatkowych. A ostatnio wicepremier Mateusz Morawiecki sugerował, że oszustwa podatkowe mogły zawyżać statystykę wzrostu gospodarczego z czasów rządów PO-PSL.

Uderzą VAT-em w Platformę

Śledczy zbadają, dlaczego rząd PO-PSL nie wprowadził szybciej odwróconego VAT na elektronikę, aby zmniejszyć straty budżetu w wyniku działania karuzel podatkowych
Postępowanie wszczęto w październiku i od razu przekazano je do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Nadzór nad sprawą sprawuje departament do spraw przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej. Choć, jak wyjaśnia prokurator Arkadiusz Jaraszek z działu prasowego PK, zgodnie z obowiązującymi przepisami nadzór taki prowadzony jest we wszystkich tego typu sprawach. Wynika z regulaminu wewnętrznego prokuratury, który stwierdza: Do zadań Departamentu do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Krajowej należy w szczególności: nadzorowanie i koordynowanie postępowań przygotowawczych prowadzonych przez Wydziały do Spraw Przestępczości Finansowo-Skarbowej w prokuraturach regionalnych oraz Wydziały do Spraw Przestępczości Gospodarczej w prokuraturach regionalnych i okręgowych.
Wpływy z VAT w ostatnich latach / Dziennik Gazeta Prawna
Jak wynika z pism, które widzieliśmy, postępowanie prowadzone jest „w sprawie”, a nie „przeciwko”. Zostało wszczęte po tym, jak Zbigniew Ziobro dowiedział się od przedstawicieli branży o ich rozmowach z resortem finansów w latach 2013–2015 na temat wyłudzeń VAT w handlu elektroniką, zwłaszcza smartfonami. Jak wynika ze słów Michała Kanownika, prezesa ZIPSEE (rozmowa obok), przedstawiciele branży zwrócili się do resortu finansów pod koniec 2013 r. Był to moment zmiany władz w resorcie, bo Jacka Rostowskiego zastąpił Mateusz Szczurek. Branża uważała, że jest ignorowana przez MF, bo liczyła na energiczne działania, a dopiero po półtora roku został wprowadzony skuteczny środek przeciwko oszustwom, czyli odwrócony VAT.
Tyle że, jak wyjaśnia nam jeden z byłych wysokich rangą urzędników MF, wprowadzenie odwróconego VAT nie jest łatwe. Jak wynika z art. 199 dyrektywy unijnej w sprawie VAT i załącznika IV do tej dyrektywy, w stosunkowo prosty sposób można wprowadzić takie rozwiązanie tylko wobec nielicznych towarów czy usług, takich jak usługi budowlane czy dostawy złomu. W każdym innym przypadku należy mieć zgodę Komisji Europejskiej i komitetu VAT-owskiego, w skład którego wchodzą przedstawiciele państw członkowskich. Opiniują ją pod kątem wpływu na wspólny rynek czy zasad konkurencyjności. Dodatkowo, by taka zgoda została wydana, najpierw kraj starający się o wprowadzenie tego rozwiązania musi udowodnić, że została poniesiona faktyczna strata, czyli kraj członkowski musi najpierw przekonać komitet, że nie ma innej możliwości. To może potrwać około roku.
O długości procedur mówi też Jarosław Neneman, wiceminister finansów w rządzie PO-PSL, który pilotował wprowadzanie odwróconego VAT w elektronice. – Nie było specjalnych opóźnień, z pewnością nie były one inspirowane przez resort. Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie blokowałem wprowadzenia odwróconego VAT. Poza tym wtedy trwała dyskusja ekspertów na temat skuteczności i skutków wprowadzania odwróconego VAT. Odwrócony VAT można i trzeba wprowadzać tam, gdzie się dzieje już naprawdę źle, na zasadzie gaszenia pożaru. Ale to nie załatwia całego problemu wyłudzeń tego podatku – mówi Jarosław Neneman.
Elektronika nie była pierwszym przypadkiem zastosowania odwróconego VAT. Wcześniej wprowadzono to rozwiązanie w handlu prętami stalowymi. Tu też branża przez wiele miesięcy alarmowała o narastających problemach w związku z oszustwami. Nie mogła normalnie funkcjonować ze względu na zaniżanie cen. Punktem kulminacyjnym było przejściowe wstrzymanie produkcji pod koniec stycznia 2013 r. przez jednego z czołowych producentów – warszawską Hutę Arcelor Mittal. Odwrócony VAT na stal wprowadzono 1 października 2013 r.
Jarosław Neneman uważa, że odwrócony VAT to działanie ratunkowe. Wprowadzenie tego rozwiązania w jednej branży powoduje przenoszenie się oszustów do innej. – Jeśli patrzymy z perspektywy fragmentarycznej, to rozumowanie, że skoro po wprowadzeniu odwróconego VAT na konkretny produkt skończył się problem karuzel, więc można było zrobić to odpowiednio wcześnie i straty byłyby mniejsze – jest słuszne. Ale z punktu widzenia całego państwa to niczego nie załatwia. Mimo wielu zmian legislacyjnych, które robiliśmy w 2015 r., i tych, które wprowadzili nasi następcy w 2016 r., dochody z VAT jakoś dynamicznie nie rosną – mówi.
ROZMOWA

Urzędnicy resortu finansów umywali ręce

Michał Kanownik prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego „Cyfrowa Polska” / Dziennik Gazeta Prawna
Jak prokuratura dowiedziała się o zarzutach pod adresem MF?
Ta sprawa wypłynęła podczas spotkania naszej branży z ministrem Zbigniewem Ziobrą na temat zaostrzenia kar dla oszustów podatkowych. Mówiliśmy, że jesteśmy nękani kontrolami skarbowymi i ponosimy konsekwencje oszustw podatkowych. Dzieje się tak, mimo że przez wiele lat alarmowaliśmy i prosiliśmy o interwencje Ministerstwo Finansów, by pozbyć się tego problemu z rynku. To było bezskuteczne.
A kiedy zgłosiliście problem do resortu finansów?
Pierwszy list to był listopad lub grudzień 2013 r. Informowaliśmy, że są problemy z wyłudzeniami VAT w naszej branży, pojawiają się dziwne transakcje i oferty na rynku, co jest niepokojące z punktu widzenia naszych firm. Potem przygotowaliśmy raport dla resortu finansów, szacując straty. Przekazaliśmy go na początku 2014 r. na ręce ministra finansów, gdzie wyliczyliśmy, ile Skarb Państwa traci na obrocie smartfonami.
Z kim rozmawialiście w resorcie?
Z departamentem odpowiedzialnym za VAT.
Jaka była reakcja?
Taka, byśmy sami wyliczyli, ile Skarb Państwa traci na karuzelach VAT na smartfonach. Z naszych szacunków wynikało, że w 2013 r. skala wyłudzeń VAT na smartfonach sięgnęła 2 mld zł. Przyznam, że trochę nas zdziwiło, że ministerstwo nie ma swoich danych.
A jeśli chodzi o członków kierownictwa resortu, to z kim rozmawialiście?
Było spotkanie przedstawicieli całej naszej branży z panią wiceminister Królikowską. Informowaliśmy ją, że jest coraz gorzej, bo nie mamy możliwości konkurować z oszustami na rynku. Namawialiśmy ją na jak najszybsze wdrożenie odwróconego VAT na smartfony i tablety. Minister przekonywała nas, że potrzeba działań systemowych, a nie doraźnych, jak odwrócony VAT. Ale pomysłu na systemowe działania nie było. Potem włączył się nowo mianowany wiceminister Neneman. I wówczas prace bardzo przyspieszyły. Rozumiał, na czym polega ten proceder i że trzeba z nim walczyć jak najszybciej.
Odwrócony VAT ostatecznie wszedł w życie.
Ale wprowadzanie trwało długo. Sejm nie działał ekspresowo. Tymczasem każdy miesiąc zwłoki generował ogromną stratę dla budżetu. Widzieliśmy to w statystykach. Obroty na smartfonach zaczęły spadać, gdy pojawiały się zapowiedzi, że nowe prawo wejdzie od kwietnia. Ale natychmiast wzrosły, gdy się okazało, że będzie poślizg i wejdzie od lipca.
Na ile szacujecie straty branży i budżetu?
Jeśli chodzi o budżet na wyłudzeniach w handlu smartfonami Skarb Państwa tracił rocznie 2–2,5 mld zł. Do tego dochodziły tablety, konsole, laptopy, telewizory. Czyli co roku mogło to być 4–5 mld.