Zniknie zwolnienie dla spirytusu skażonego tzw. metodą węgierską. Urzędnicy będą też wiedzieli o każdej dostawie takiego alkoholu z Unii Europejskiej.
To najważniejsze skutki pakietu alkoholowego, który przyjęła wczoraj Rada Ministrów. Projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym trafi teraz do Sejmu. Przepisy wejdą w życie już po 14 dniach od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
Rząd liczy na to, że pomogą one w walce z nielegalnym handlem odkażanym alkoholem, który jako całkowicie skażony (denaturat) trafia do Polski z innych krajów UE, zwłaszcza z Węgier.
Co się zmieni
Zwolniony z akcyzy ma być tylko alkohol całkowicie skażony metodami dopuszczalnymi w każdym kraju UE albo metodami określonymi w rozporządzeniu naszego ministra finansów.
– To ułatwi fiskusowi kontrolę alkoholu nabywanego w innych państwach UE, a tym samym pozwoli uderzyć w nieuczciwe podmioty – komentuje Krzysztof Wiński, menedżer w dziale doradztwa prawnopodatkowego w PwC.
Skala wykorzystania nieopodatkowanego alkoholu / Dziennik Gazeta Prawna
Firmy sprowadzające do Polski skażony alkohol miałyby nowe obowiązki. Musiałyby zarejestrować się jako podatnik akcyzy i powiadomić właściwy urząd celny o planowanym nabyciu wewnątrzwspólnotowym. Dziś takich obowiązków nie ma.
Krzysztof Wiński tłumaczy, że w ten sposób urzędnicy będą mogli na bieżąco aktualizować informacje o ilości całkowicie skażonego alkoholu, który zostanie kupiony w innym kraju UE. To, w połączeniu z projektowanym pakietem transportowym, pozwoli łatwiej kontrolować, czy nie stał się on przedmiotem przestępstwa.
Traci budżet
Obecnie oszukańczy proceder polega na sprowadzaniu do Polski spirytusu całkowicie skażonego metodą węgierską, słoweńską lub estońską. Teoretycznie służy on jako składnik do kosmetyków, rozpuszczalników itp. W praktyce bardzo łatwo go odkazić i sprzedać pokątnie jako np. regionalną nalewkę, o wiele tańszą od legalnego trunku w sklepie. Będzie ona wprawdzie niebezpieczna dla zdrowia, ale sprzedawca rzadko o tym informuje kupującego.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że najwięcej alkoholu całkowicie skażonego „metodą węgierską” trafiło do Polski w 2015 r. W ubiegłym roku było go mniej, choć ciągle bardzo dużo (patrz infografika). Można z tego wysnuć wniosek, że przestępcy zaczęli już wykorzystywać inne metody skażania (patrz rozmowa poniżej).
Od nielegalnych nalewek nie trafia do budżetu nawet złotówka akcyzy. Przestępcy wykorzystują bowiem obecne brzmienie przepisów. Zgodnie z art. 30 ust. 9 pkt 1 ustawy o podatku akcyzowym wolny od daniny jest m.in. całkowicie skażony alkohol nabyty z innego kraju UE. Warunkiem jest, aby został on skażony środkami wskazanymi przez dowolne państwo unijne albo określonymi w unijnym rozporządzeniu z 22 listopada 1993 r.
Będą nowe sposoby
Leszek Wiwała, prezes Zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, uważa, że nowe przepisy pomogą w walce z przestępstwami, ale nie wystarczą. Obawia się, że po nowelizacji przestępcy zaczną szerzej wykorzystywać alkohol częściowo skażony, który nadal będzie zwolniony z akcyzy, pod tymi samymi warunkami, co obecnie.
Dlatego organizacja zaproponowała dalsze zmiany. Apeluje, aby w niektórych przypadkach („szczególnie podejrzanych alkoholi”) firma musiała najpierw zapłacić akcyzę, a dopiero po zużyciu alkoholu do legalnej produkcji ubiegać się o jej zwrot.
– Rząd powinien zastanowić się także nad zmianą definicji podatnika akcyzy. Powinna ona objąć także podmioty uczestniczące w transakcjach nielegalnych, chociażby na polecenie i w charakterze pomocniczym. – dodaje prezes ZP PPS. Wyjaśnia, że chodzi np. o kierowców, spedytorów i innego rodzaju pośredników.