Warto także pamiętać, że wprowadzenie tej reformy znacząco obniżyłoby koszty administracji podatkowej i ZUS, bo tylko jedna z tych instytucji musiałaby się zajmować rozliczeniami. A bez reformy klina podatkowego nie da się zwiększyć wskaźników zatrudnienia w Polsce, nie da się też zmniejszyć szarej strefy i ograniczyć umów śmieciowych. W tej postulowanej zmianie nie chodzi o to, by znacząco zwiększyć opodatkowanie pracy osób dobrze zarabiających, ale by zmniejszyć ciężar podatkowy, jaki muszą ponosić mikroprzedsiębiorcy, i zwiększyć dochody tych, którzy zarabiają dzisiaj mniej. Sama reforma kwoty wolnej to zdecydowanie zbyt mało i na dodatek wprowadza ona wiele zamieszania. Choćby w kwestii rozliczania się wspólnego małżonków czy tego, że każda zarobiona złotówka w przypadku dochodu w przedziale 85,5 tys. – 127 tys. zł jest opodatkowana wyższą stawką niż dochody powyżej 127 tys. zł. Była szansa na dobrą zmianę w podatkach, a skończyło się gorzej, niż było wcześniej, bo po komunikacyjnej porażce, jaką zaliczył rząd, nikogo do tej reformy już się nie uda przekonać
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama