Często bywa tak, że zmiany w przepisach podatkowych, z zamierzenia korzystne, w praktyce okazują się pułapką dla naiwnych.
Jeden z haczyków, który czai się na przedsiębiorców znajduje się w ustawie o VAT. Firmy, które zajmują się handlem unijnym, czyli tzw. podatnicy VAT UE muszą się pilnować, by korzyści związane z zawieszenia działalności nie stały się dla nich źródłem dodatkowych kłopotów. Nie muszą oni składać deklaracji w okresie zawieszenia. Sęk w tym, że jeśli nie złożą deklaracji raz na pół roku zostaną wykreśleni z rejestru podatników VAT UE.
Niby dostali możliwości odciążające ich z obowiązków formalnych, ale muszą być czujni, by nie zostać pozbawionymi innych praw w czasie swojej bezczynności. O czym świadczy ten przypadek niekonsekwencji ustawodawcy? Nie podejrzewam, że był to świadomy zabieg parlamentarzystów, którzy uchwalali zmiany. Jest to raczej kolejne niedopatrzenie legislacyjne. Zapomniano, jak to już niejednokrotnie się zdarzało, że każda zmiana przepisów może mieć odbicie w całym systemie prawnym.
Oczywiście w takim przypadku cierpią na tym przedsiębiorcy. Ci, którzy zanadto zaufali w nieomylność i profesjonalizm posłów mogą się srodze zawieść. I to oni poniosą konsekwencje swojego zaniechania. W ich przypadku doskonale sprawdza się zasada: ufaj i sprawdzaj. W końcu to ich działalność gospodarcza, której muszą przypilnować. Nikt ich w tym nie wyręczy, nawet, gdy będą tworzone najbardziej korzystne regulacje. Jak widać udany biznes to nie tylko zmysł do robienia interesów, ale też sprawne poruszanie się w gąszczu różnych przepisów.