W dyskusji o opodatkowaniu kontrolowanych spółek zagranicznych (z ang. CFC), a właściwie osób, które w takich spółkach mają udziały (różnica jest bardzo istotna), pojawiły się nowe wątki. Po pierwsze, w Brazylii spór o dopuszczalność takich rozwiązań przeniósł się już na wokandę i na razie wynik starcia to 0 do 1 dla przeciwników fiskusa. Po drugie, są kraje, które otwarcie deklarują, że wprowadzenie podobnych mechanizmów ani im w głowie.
Brazylijski sąd podniósł kwestię zgodności miejscowych przepisów o CFC z Modelową Konwencją OECD. W praktyce chodzi o to, że przepisy krajowe nie mogą (nie powinny) być sprzeczne z postanowieniami umów o unikaniu podwójnego opodatkowania, a z kolei zapisy w tychże interpretuje się, w razie wątpliwości, zgodnie z treścią wspomnianej konwencji.
Polskę obowiązuje wiele umów o unikaniu podwójnego opodatkowania i już teraz nasze rozwiązania podatkowe muszą (powinny) być z nimi zgodne. Jeśli nie są, a fiskus się na nie powołuje, jest niemal pewne, że przegra przed sądem. Regulacje dotyczące CFC nie będą więc pod tym względem żadnym wyjątkiem. Warto też pamiętać, że nie zastąpią one, ale raczej uzupełnią międzynarodowe porozumienia. I że nie dotyczą spółek zagranicznych wprost czy też umów z nimi ani międzynarodowych transakcji (np. wypłata odsetek, dywidendy, należności licencyjnych), lecz ich polskich właścicieli, zarówno osób fizycznych, jak i prawnych. A opodatkowanie rezydentów jest kwestią, o której każde państwo może decydować suwerennie.
Co zaś do tego, że są nie tylko wskazywane przez Ministerstwo Finansów kraje, które odpowiednie przepisy wprowadziły, ale też i takie, które nie mają takiego zamiaru, np. Luksemburg, to jest to marny argument. Chodzi bowiem zwykle o państwa, które żyją z tego (bo towarzyszy temu cały „biznes”), że tworzą oazy podatkowe dla różnej maści kapitału.
CFC, zakładane w rajach podatkowych i krajach, w których fiskus dla niektórych lub dla wszystkich jest po prostu łagodniejszy, stały się dla wielu polskich podatników, w tym naszych firm, sposobem na unikanie lub pomniejszanie podatku. Oczywiście, dopóki są to działania zgodne z prawem, nie ma problemu – w tym przynajmniej sensie, że każdy czyni to, co uważa, kierując się własnym interesem. Nie odmawiajmy podatnikom prawa do szukania najlepszych dla nich rozwiązań – byle legalnych. Ale nie odmawiajmy też państwu prawa do decydowania o tym (poprzez regulacje – oby mądre), czy i jak długo się z tym godzi, że polski rezydent unika podatku tylko dlatego, że swoje prawa majątkowe lub pieniądze przeniósł do innego kraju.