Jeśli podatnicy nie będą mogli pytać ministra finansów o opodatkowanie przeszłych zdarzeń, to będą częściej występować o stwierdzenie i zwrot nadpłaty - mówi Michał Goj.
ikona lupy />
Michał Goj, doradca podatkowy, dyrektor w EY / Dziennik Gazeta Prawna / Wojtek Górski
Ministerstwo Gospodarki, oceniając założenia do zmian w ordynacji podatkowej, przygotowane przez Ministerstwo Finansów, stwierdziło, że nie należy ograniczać interpretacji indywidualnych jedynie do przyszłych stanów faktycznych. A to właśnie zaproponował resort finansów. Co w praktyce te propozycje oznaczają dla podatników?
W założeniach do zmian resort finansów nie eliminuje możliwości pytania o wszystkie zaistniałe już zdarzenia. Podatnicy mają zachować prawo do wnioskowania o interpretację dotyczącą dokonanych już transakcji, jeśli zapłata podatku i złożenie deklaracji mają dopiero nastąpić. W praktyce zdarza się jednak, że podatnik już po dokonaniu pewnych operacji dowiaduje się, że mogły mieć one skutki podatkowe albo że sposób ujęcia danego zdarzenia dla celów podatkowych, który jemu (albo jego księgowemu/doradcy) wydawał się oczywisty, obecnie budzi kontrowersje. Interpretacje stanowią w takim przypadku ważne narzędzie dla podatnika, który może poprosić właściwy organ o dokonanie takiej wykładni przepisów prawa podatkowego, która będzie później (np. w razie kontroli) respektowana przez urzędników.
Jakie mogą być skutki pozbawienia podatnika prawa do takich pytań?
Byłby to istotny wyłom w polityce realizowanej przez państwo wobec podmiotów gospodarczych. Ogólna idea polega na tym, że przedsiębiorca powinien mieć możliwość uzyskania wykładni prawa od organów skarbowych i otrzymania pewnych gwarancji wynikających z zastosowania się do niej. Nic dziwnego więc, że propozycja resortu finansów nie podoba się Ministerstwu Gospodarki.
Co przemawia za utrzymaniem obecnego stanu, czyli możliwości występowania o interpretację indywidualną dotyczącą stanu przeszłego?
Jeśli resort finansów przeforsuje zmiany, to podatnik będzie miał następujący wybór: albo z góry przyjmie interpretację najmniej korzystną dla siebie i zapłaci dodatkowy podatek, albo – nie godząc się na nadmierne obciążenie podatkowe – będzie czekał na przedawnienie zobowiązania podatkowego, licząc na to, że wcześniej nie zostanie wytypowany do kontroli. W efekcie fiskus może utracić jedno z istotnych narzędzi kształtowania pożądanych zachowań podatników.
Odebranie drogi interpretacyjnej podatnikom, którzy zachowali się ostrożnie (zapłacili podatek), oznacza z kolei, że będą musieli, zamiast o interpretację, wystąpić o stwierdzenie nadpłaty. Postępowanie w takiej sprawie to proces zwykle o wiele bardziej angażujący zarówno samego podatnika, jak i organy podatkowe.
W debacie nad zapowiedzianym przez ministra finansów Mateusza Szczurka nowym kodeksem podatkowym pojawił się pomysł, aby w ogóle zlikwidować interpretacje.
Nie jest łatwo zrezygnować z instytucji, do której – w różnym kształcie – polscy podatnicy są przyzwyczajani od ponad dziesięciu lat. Trudno też uznać podatnika za beneficjenta ewentualnego wyeliminowania instytucji interpretacji. Nie jest powiedziane, że w ogóle ktokolwiek na tym na dłuższą metę skorzysta – do tego potrzebne byłyby nie tylko szacunki dotyczące kosztów obsługi interpretacji, ale też ocena kosztów kształtowania polityki fiskalnej, kontroli rozliczeń podatkowych i wreszcie egzekucji podatków bez tej instytucji.

Przedsiębiorca powinien mieć możliwość uzyskania wykładni prawa od organów skarbowych