Na podstawie dokumentów przesłanych przez pracodawcę urząd skarbowy będzie generował projekt zeznania rocznego do zatwierdzenia przez podatnika. Taki system ma zacząć działać w 2015 r. - mówi Jacek Kapica, wiceminister finansów.
Jacek Kapica, wiceminister finansów
/
Dziennik Gazeta Prawna
Kilka dni temu otrzymał pan nowe zadania. Oprócz służby celnej kieruje pan teraz – za wiceministra Andrzeja Parafianowicza – administracją podatkową. Odpowiada także za sprawy związane z informatyzacją resortu. Z czego wynika ta zmiana kompetencji?
Są dwa powody. Po pierwsze, długoterminowa perspektywa budowy elektronicznego systemu obsługi podatników. W 2011 r. przejąłem nadzór nad departamentem
informatyki, który jest zaangażowany w program e-Cło, ale też w e-Podatki. Nowy system obsługi, który chcemy stworzyć, wymaga integracji obu tych rozwiązań i wymiany danych między administracją celną i podatkową, dlatego niezbędna jest koordynacja pracy tych instytucji.
Druga przyczyna to inne niż dotychczas rozłożenie kompetencji w resorcie. Wiceminister Andrzej Parafianowicz ma się skupić na funkcjonowaniu kontroli skarbowej – jako
policji finansowej, która ma przeciwdziałać oszustwom. Z drugiej strony administracja podatkowa ma ukierunkowywać swoją działalność na obsługę klientów i wsparcie podatników. Zmiana kompetencji była poprzedzona powołaniem przez ministra Jacka Rostowskiego zespołów, którym przewodniczy wiceminister Janusz Cichoń. Jeden ma się zajmować standardami obsługi klienta, drugi – przeciwdziałaniem oszustwom skarbowym.
Co właściwie budowa wspomnianego systemu obsługi elektronicznej oznacza dla klientów, czyli podatników?
Przede wszystkim oznaczać będzie powstanie jednego portalu dla podatników. Za jego pomocą będzie można – w zależności od rodzaju prowadzonej działalności – rozliczać wszystkie
podatki, w tym VAT i akcyzę, a także cło, i załatwiać sprawy z nimi związane. Przykładowo przy obrocie towarami z zagranicą czy obrocie wyrobami akcyzowymi w systemie będą informacje o saldzie zabezpieczeń danego przedsiębiorcy.
Mówiąc o jednym okienku, ma pan na myśli połączenie niekompatybilnych dziś systemów e-Cło i e-Podatki czy też połączenie izb skarbowych z celnymi w jeden duży urząd?
Nie mówimy o łączeniu urzędów. W banku czy firmie ubezpieczeniowej za pośrednictwem odpowiedniej aplikacji klient korzysta z różnych usług. To, co widzi na ekranie swojego komputera, to często nie jest jeden system informatyczny, ale aplikacja, która zapewnia mu dostęp do różnych podsystemów obsługujących dany proces. W kontaktach podatnika z fiskusem chcemy działać w podobny sposób. Jeżeli
podatnik wybierze funkcję rozliczeń celnych – to będzie obsługiwany przez system celny. Jeśli będzie chciał wysłać deklarację VAT – będzie obsługiwany przez e-Deklaracje. Dziś mówiąc o urzędzie skarbowym czy celnym, myślimy o instytucji, budynku. W perspektywie roku 2020 dla podatnika urząd będzie w internecie, a to, kto i gdzie po stronie administracji będzie obsługiwał ten proces, będzie sprawą wtórną. Chciałbym, aby administracja podatkowa w większym stopniu czerpała wzorce z instytucji rynku finansowego.
Dlaczego dopiero 2020 r.? Nie uda się wcześniej wdrożyć takiego internetowego urzędu?
Chcemy przeprowadzić zmiany odpowiedzialnie. Obecnie priorytetem jest skuteczne zakończenie programów e-Cło i e-Podatki, które zaplanowano w latach 2007–2008. Mamy czas do 2015 r., aby wykorzystać środki finansowe pozyskane na ten cel z Unii Europejskiej. Jeśli nie skończymy w terminie, to trzeba będzie
pieniądze zwrócić. Nie skupiamy się jednak tylko na bieżących działaniach, ale już kreślimy koncepcje na przyszłość. Będą one realizowane w ramach perspektywy finansowej na lata 2014–2020 r.
Budowa dobrego systemu wymaga zapewnienia odpowiedniego finansowania, aby uniknąć takich problemów, jakie mają podatnicy z wysyłaniem e–deklaracji. Czy są pieniądze na e-Podatki?
Program e-Podatki ma budżet do 2015 r. na ok. 281 mln zł. Nie ma powodów do obaw o jego finansowanie. Problemy z systemem e-Deklaracje są incydentalne, ale świadczą o tym, że obecna stara infrastruktura jest słaba. Rozwój internetowych formularzy to jednak tylko jedna, mała część całego przedsięwzięcia zatytułowanego e-Podatki. Różnica jest taka, jak między przesyłaniem korespondencji e-mailem a elektronicznym obiegiem dokumentacji w firmie. Realizacja programu e-Podatki wymaga podniesienia jakości infrastruktury, która jest niezbędna do jego prawidłowego funkcjonowania. Dzięki temu nie będzie dochodziło do takich zdarzeń, jak brak dostępu do systemu. Jest to element obecnie realizowany w ramach projektu „Konsolidacja i centralizacja systemów celnych i podatkowych”.
Centralny system to jedno. Dostęp do niego muszą mieć też jednak na bieżąco urzędnicy. Dziś pracują na sprzęcie, który jest przestarzały.
Program e-Podatki składa się z trzech komponentów. Pierwszy – infrastrukturalny, który obsługuje system centralny. Następnie stacje robocze w urzędach skarbowych. Zakup nowych komputerów do urzędów realizujemy już w tym roku. Trzeci element to system informatyczny i zmiany procesów związane z jego funkcjonowaniem. Bez tych trzech komponentów obsługa elektroniczna podatników byłaby niemożliwa. A zatem w momencie, gdy urzędy skarbowe będą uprawnione do rozliczania podatników w nowym systemie, będą już miały nowy sprzęt komputerowy.
Mówi pan o wypełnianiu PIT przez urzędy skarbowe w imieniu podatników?
Tak. Ale to jest jeden z pierwszych produktów programu e-Podatki. Będzie on polegał na tym, że pracodawcy wyślą do urzędu skarbowego dokumenty drogą elektroniczną (tak jak obecnie, tyle że dziś można wysłać np. PIT-11 w formie papierowej). Na tej podstawie urząd skarbowy będzie generował projekt zeznania rocznego do zatwierdzenia przez podatnika. Podatnik będzie decydował, czy go zatwierdzić, co zakończy proces, czy też skorygować, bo ma np. prawo do ulg. Taki system będzie dostępny w 2015 r., a więc będziemy go stosować do rozliczeń za rok 2014.
Czy pracownicy urzędów skarbowych oraz izb mogą się spodziewać jakichś zmian w związku ze zmianą nadzorcy?
Minister Jacek Rostowski oczekuje, że nie będzie to jedynie zmiana personalna. Obecnie dokładnie zapoznaję się z kolejnymi obszarami funkcjonowania administracji podatkowej. Przede wszystkim chciałbym wzmocnić ład korporacyjny, żeby administracja była w większym stopniu spójna i wzorowała się na zasadach funkcjonowania instytucji finansowych takich jak banki czy firmy ubezpieczeniowe, które są skierowane frontem do klientów. Chciałbym wdrożyć rozwiązania, których celem jest wsparcie dla podatników. Nie chodzi jedynie o wypełnianie deklaracji. Bardzo bliski jest mi trend europejski, zgodnie z którym administracja udziela niezbędnej pomocy podatnikom – tak żeby mogli się prawidłowo rozliczać. Nie chodzi więc o działanie po fakcie – poprzez kontrole ale przed faktem– aby było jak najmniej powodów do kontroli. Podatnicy co do zasady chcą płacić podatki zgodnie z przepisami, a urzędnicy powinni być po to, aby im pomagać. Towarzyszyć temu musi analiza ryzyka oraz segmentacja klientów z punktu widzenia ich wiarygodności. Dzięki temu będziemy wiedzieli, kto ma problemy i potrzebne jest mu wsparcie lub kontrola, a komu nie należy zawracać głowy, bo rzetelnie prowadzi biznes.
A jeżeli chodzi o samych pracowników administracji? Czy są plany redukcji zatrudnienia, chociażby związane z centralizacją takich procesów jak obsługa finansowa czy kadrowa (w ramach planowanych centrów usług wspólnych)?
Nie przewidujemy żadnych zwolnień. Oczywiście administracja powinna z roku na rok redukować swoje zasoby kadrowe, ale w naturalny sposób. A zatem gdy pracownicy będą odchodzić z administracji albo przechodzić na emeryturę, to na ich miejsce nie będą przyjmowani nowi urzędnicy. Tak było w zeszłym roku, kiedy izby i urzędy skarbowe zmniejszyły zatrudnienie o 399 osób, a izby celne o 400. Z kolei w sytuacji wprowadzania nowych rozwiązań mogą się pojawić nowe funkcje bądź role. Powinny je przejmować osoby dotychczas zajmujące się zadaniami, których w wyniku informatyzacji będzie mniej. A zatem możliwe są zmiany kompetencji przy wsparciu szkoleniowym w celu ich nabycia.
Trudno wyobrazić sobie dobrą obsługę klientów, gdy fachowość urzędników jest wątpliwa. Czy zamierza pan stworzyć im możliwość podnoszenia kwalifikacji?
Oczywiście. Dlatego od tego roku w administracji podatkowej funkcjonuje nowy system szkoleń. Powstało Centrum Edukacji Zawodowej Resortu Finansów, które jest podstawowym ośrodkiem realizującym ten program. Muszę przeanalizować, jakie są pierwsze doświadczenia i efekty tej zmiany.
Na początku roku podniesiony został problem liczby osób pełniących obowiązki m.in. dyrektorów izb skarbowych i naczelników urzędów. Rozwiąże go pan?
Ta sprawa w izbach skarbowych została już załatwiona. Obecnie zajmujemy się urzędami skarbowymi. Do końca roku problem zostanie rozwiązany.
Czy na poziomie izb i urzędów jest w jakiś szczególny sposób podnoszony problem lawinowo rosnących wyłudzeń w VAT? Czy będą podejmowane dodatkowe działania, aby zwalczać to zjawisko?
Tym zajmujemy się w resorcie na różne sposoby, z udziałem zarówno kontroli skarbowej, jak i administracji podatkowej. Od dłuższego czasu dokładniej jest weryfikowana zasadność zwrotów VAT. Pomocne będą zmiany w ustawie o podatku od towarów i usług – chodzi o miesięczne rozliczenia w obrocie wrażliwymi towarami, np. paliwami.
Jednak stale pojawiają się nowe obszary wyłudzeń, np. handel elektroniką. Czy w tym wypadku planowane są dodatkowe działania?
System poboru VAT funkcjonuje w całej UE i jest dobrze oceniany – podatek obciąża co do zasady końcowego odbiorcę. Nie można mówić, że z powodu oszustw powinniśmy ten system wywracać do góry nogami. Niektórzy go nadużywają – nie jesteśmy wyjątkiem w tym zakresie. Mamy świadomość, że pojawiają się nowe wyzwania. Lista towarów, w przypadku których można stosować odwrotne obciążenie VAT (podatek płaci nabywca, a nie sprzedawca), jest jednak ograniczona. Zmian w ustawach też nie można wprowadzać co kwartał. Odpowiednie służby muszą rozpoznawać tego typu zjawiska i przeciwdziałać im. Robi to również kontrola skarbowa.
W perspektywie roku 2020 dla podatnika urząd będzie w internecie