Podwyżkę składki rentowej o 2 pkt proc. samorządy muszą sfinansować same. 450 mln zł, które rząd da jednostkom w przyszłym roku, wystarczy tylko na podwyżki dla nauczycieli.
Rząd, podejmując kolejne działania w postaci zmian ustaw: o systemie ubezpieczeń społecznych i o finansach publicznych, zmusi samorządy do ograniczenia nie tylko wydatków bieżących, ale również inwestycji.
Samorządy mogą dostać w przyszłym roku rekompensatę od rządu w wysokości 450 mln zł, ale pokryje ona jedynie koszty podwyżki dla nauczycieli. Na podwyżkę składki rentowej gminy, powiaty i województwa będą musiały znaleźć pieniądze w swoich budżetach. Rząd nie kryje, że przerzuca sfinansowanie podwyżki na samorządy, czyli największego pracodawcę w kraju. Samorządy zapowiadają jednak działania obronne. Chcą m.in. zwiększenia wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych. Problem w tym, że rząd ma projekty zmian ustaw, a samorządy dopiero plany.

Jasna sprawa

Zdaniem Ryszarda Grobelnego, prezydenta Poznania i prezesa Związku Miast Polskich, rząd wraz ze zmianami m.in. w składce rentowej powinien wprowadzić mechanizmy rekompensujące dochody samorządów. Odpowiedź na postulat samorządowców znajdujemy w uzasadnieniu do projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który przewiduje wzrost składki rentowej o 2 pkt proc. od 1 lutego 2012 r. Rząd wskazuje, że projektowane regulacje mogą być neutralne dla poziomu wydatków jednostek samorządu terytorialnego i ich związków. Uzasadnia, że zgodnie z art. 242 ustawy o finansach publicznych (Dz.U. z 2009 r. nr 157, poz. 1240 z późn. zm.) samorządy nie mogą zaplanować ani wykonać deficytu w części bieżącej budżetu.
– Oznacza to, że wzrost stopy składki rentowej spowoduje albo zmniejszenie innych wydatków bieżących, albo będzie rekompensowany wzrostem dochodów bieżących – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Innymi słowy, samorządy nie mają wyjścia, muszą obciąć wydatki lub zwiększyć swoje dochody.
Maria Fidzińska-Dziurzyńska, skarbnik woj. świętokrzyskiego, stwierdza, że podwyżka składki rentowej nie może być neutralna dla jednostek. Z kolei dr Michał Bitner z Wydziału Nauk Administracyjnych Uniwersytetu Warszawskiego ocenia, że rząd nie zdecyduje się na zrekompensowanie strat samorządów.
Województwo przewiduje, że wzrost składki rentowej spowoduje wzrost kosztów w wysokości 1 mln zł. Podobny skutek finansowy będzie w Kielcach. Poznań z kolei ocenia, że na podwyżkę składki będzie musiał wydać 15 mln zł rocznie. Nie ma więc wątpliwości, że zmiany nie będą neutralne dla jednostek.

Nowa reguła

Rząd wymusza na samorządach nie tylko oszczędności, ale również chce ograniczyć ich deficyty do poziomu 10 mld zł.
– Projekt zmian w ustawie o finansach publicznych w zaproponowanym kształcie jest dramatyczny dla jednostek. Na pewno nie zrealizujemy zadań zaplanowanych na przyszły rok – ocenia Maria Fidzińska-Dziurzyńska.
Wyjaśnia też, że problemem będzie włączenie do deficytu jednostek sektora finansów publicznych osób prawnych. To oznacza, że w praktyce włącza się do deficytu samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, które mają ogromne deficyty.
Kto zyska kto straci
Rząd

Podwyższenie składki rentowej o 2 pkt proc. oznacza ograniczenie deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w zakresie funduszu rentowego o ok. 7 mld zł, a więc zyska rząd, bo nie będzie musiał wykładać tych środków z budżetu państwa
Samorządy
Dziurę w budżecie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zatkają firmy i samorządy, zatrudniające pracowników. One poniosą koszty podwyżki składki rentowej, a więc stracą