Początek wystąpienia podczas debaty nad wotum nieufności wobec ministra finansów Jacek Rostowski poświęcił przypomnieniu sukcesów swojej 7-miesięcznej kadencji.
„Musimy rozbroić bombę budżetową podrzuconą nam przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Pierwszym krokiem było poprawienie i przesłanie do Komisji Europejskiej (KE) programu konwergencji i zmniejszenie deficytu budżetowego na 2009 rok o 9 mld zł” – powiedział w Sejmie Rostowski.
Szef resortu dodał, że sukcesem jego resortu jest także zdjęcie z Polski unijnej procedury nadmiernego deficytu, co – jak przypomniał – nie udało się ani rządowi Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD), ani koalicji Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Ligi Rodzin Polskich (LPR) i Samoobrony. Później szef resortu finansów przypomniał cztery priorytety rządu Donalda Tuska, które przedstawił podczas debaty na budżetem 2008 rok.
„Naszym celem jest aktywizacja osób po 50-siątce, co przyniesie kilkadziesiąt miliardów złotych oszczędności do 2020 roku. Przeprowadzimy również sanację finansów służby zdrowia, by zapewnić bieżącą płynność finansową szpitali” – powiedział Rostowski.
Minister zapewnił również, że co rok będzie odbywał się przegląd wszystkich wydatków każdego resortu, a każdy nowy wydatek musi zostać dokładnie wyliczony i merytorycznie uzasadniony.
„To będzie nowa reguła wydawania pieniędzy publicznych. Nigdy więcej nie będzie tak, że jakiś resort wywalczy sobie pieniądze tylko dlatego, że jego szef ma wysokie notowania sondażowe lub znajomości polityczne” – podkreślił szef resortu finansów.
Rostowski zwrócił również uwagę na dążenia rządu do obniżek podatków, co ma doprowadzić do zrównoważenia budżetu i systematycznego zwiększania wydatków na najważniejsze potrzeby.
„Od 2009 roku będą dwie stawki podatku PIT – 18% i 32%, a po roku 2009 wprowadzimy podatek liniowy. Ten moment oraz stawka będą zależały od kondycji budżetu oraz ustaleń między koalicją” – wyjaśnił Rostowski.
Minister przypomniał w tym miejscu, że efektów obniżek podatków i oszczędności w wydawaniu publicznych pieniędzy nie osiągniemy w jednym roku, ale „przełom, który jest tak potrzebny, osiągniemy do końca tej kadencji”, czyli do 2011 roku.
W tym miejscu Jacek Rostowski odniósł się do zarzutów PiS zawartych we wniosku o wotum nieufności, a szczególnie do kwestii obniżki akcyzy na paliwa. „Nie ugniemy się przed grupami nacisków chcących uzyskać swoje cele. A do podjęcia takiego kroku mają nas zmusić wnioskodawcy wotum nieufności, mówiący o obniżeniu akcyzy” – powiedział.
Później Jacek Rostowski przedstawił posłom swoją diagnozę wzrostu inflacji w 2008 roku.
„Za inflację odpowiada NBP, kierowany przez prezesa Sławomira Skrzypka, którego kandydaturę zgłosił prezydent Lech Kaczyński, a wybrali posłowie PiS. W 2007 roku Rada Polityki Pieniężnej pod kierownictwem prezesa Skrzypka opóźniła podwyżki stóp, które, co prawda potem podniesiono, ale podniesiono więcej niż można było to zrobić, decydując się na podwyżki wcześniej” – przekonywał Rostowski.
Minister wyliczył, że 9 na 10 razy Sławomir Skrzypek głosował przeciw podwyżkom stóp w ub. r., z czego czterokrotnie przy równej liczbie głosów, gdy o pozostawieniu stóp na niezmienionym poziomie decydował „podwójny” głos prezesa NBP.
Dlatego dziś trudno Jackowi Rostowskiemu zgodzić się na obarczanie jego resortu winą za wzrost cen, a szczególnie za wzrost cen paliw. Podkreślił, że nie zamierza obniżać akcyzy w najbliższym czasie, bo nie ma gwarancji, że profity z obniżki akcyzy otrzymają konsumenci. A straci na pewno budżet i obywatele.
„Naprawdę nie widzę powodów, by polski obywatel miał zrezygnować z budowy dróg, bezpłatnych studiów czy mleka dla dzieci na rzecz takich koncernów jak Gazprom, Jukos czy Łukoil. Mam nadzieję, że uszczuplenie usług budżetowych na rzecz profitów rosyjskich oligarchów nie jest zamierzeniem wnioskodawców. Ale byłoby ono nieuniknionym skutkiem waszej polityki” – podsumował Rostowski, prosząc jednocześnie wnioskodawców o wycofanie przynajmniej części zarzutów przedstawionych we wniosku.
Podczas późniejszego głosowania za wnioskiem autorstwa posłów PiS opowiedziało się 150 posłów, 235 było przeciw, a nikt nie wstrzymał się od głosu. Konieczna do odwołania ministra większość wynosiła 231 głosów.
Za wnioskiem zgodnie głosowały kluby PiS oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD). Przeciw koalicja Platformy Obywatelskiej (PO) oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). (ISB)