Przepisy przewidujące stosowanie tylko niektórych nośników technologicznych przy sporządzaniu e-faktur są podstawową barierą hamującą upowszechnianie elektronicznego fakturowania.
ANALIZA
Rozporządzenie dotyczące e-faktur obowiązuje już prawie dwa lata. Jego wprowadzenie nie doprowadziło jednak do upowszechnienia wśród podatników elektronicznego fakturowania. W ocenie Ernesta Frankowskiego, doradcy podatkowego PricewaterhouseCoopers, wszystkiemu winne są trudne do stosowania i interpretacji przepisy.
- Jedną z głównych wad obowiązującego rozporządzenia w sprawie e-faktur z 14 lipca 2005 r. jest brak neutralności technologicznej. Rozporządzenie ogranicza możliwość e-fakturowania w oparciu o bezpieczny podpis elektroniczny oraz systemy umownie nazywane Electronic Data Interchange (EDI) - mówi Ernest Frankowski.
Jak wskazuje, w systemach prawnych innych krajów UE istnieją natomiast możliwości e-fakturowania za pomocą innych technologii, pod warunkiem zapewnienia wymaganego przez prawo poziomu bezpieczeństwa.
- Biorąc pod uwagę, że bezpieczny podpis elektroniczny jest stosunkowo drogi, a systemy EDI są osiągalne tylko dla dużych firm, nie ma praktycznie możliwości, aby e-faktu- rowanie upowszechniło się na rynku usług powszechnych (media, telekomunikacja) - ocenia Ernest Frankowski.
Zdaniem eksperta, należałoby rozszerzyć katalog środków technicznych e-fakturowania choćby o tzw. zwykły podpis elektroniczny.
- Daje on wystarczające gwarancje bezpieczeństwa obrotu, a jednocześnie jest znacznie tańszy (albo bezpłatny) i prostszy do uzyskania - twierdzi nasz rozmówca.
Ernest Frankowski zwraca uwagę, że podmioty gospodarcze, które chcą przejść na e-fakturowanie i rozważają jeden ze standardów EDI, napotykają z kolei inne problemy. Jak wyjaśnia nasz rozmówca, standardy związane z EDI mają charakter międzynarodowy i jako takie nie przewidują pewnych elementów treści e-faktury, wymaganych przez polskie prawo.
- Do takich elementów należą: kwota podatku wyrażona słownie oraz słowa oryginał (kopia) na fakturze. Spełnienie tych wymagań w ramach standardów EDI jest trudne ze względów technicznych - mówi Ernest Frankowski.
Ekspert wyjaśnia, że problem wynika z faktu, iż szczegółowe wymogi co do treści wszystkich faktur są zawarte w rozporządzeniu napisanym wyłącznie pod kątem faktur papierowych i często nie przystają do realiów obrotu elektronicznego.
- Rozwiązaniem jest albo oddzielne skatalogowanie wymogów w zakresie treści e-faktur, albo bezpośrednie wyłączenie tych przepisów rozporządzenia o fakturach papierowych, które do e-faktur obiektywnie nie powinny mieć zastosowania - mówi Ernest Frankowski.
Zdaniem naszego rozmówcy problemem jest także m.in. konieczność uzyskiwania zgody od odbiorcy na wystawianie mu e-faktur.
- Nie powinno być tak, że przejście na e-fakturowanie wymaga wygenerowania milionów dokumentów papierowych (formularzy zgód na e-faktu- rowanie), wysyłanych do odbiorców np. usług masowych i po podpisaniu przez nich odsyłanych. W takiej sytuacji oszczędności związane z e-faktu- rowaniem stają się, przynajmniej na początku, dyskusyjne - twierdzi Ernest Frankowski.
W jego ocenie, obecne rozporządzenie w sprawie e-faktur ma tak wiele wad, że tylko jego zmiana może doprowadzić do upowszechnienia e-fakturowania.
- Oczywiście taka zmiana będzie miała sens, jeżeli uwzględni dotychczasowe doświadczenia związane z funkcjonowaniem obecnego rozporządzenia.
UTRUDNIENIA W E-FAKTUROWANIU
Bariery hamujące upowszechnienie e-faktur:
• brak neutralności technologicznej,
• niejasność relacji przepisów rozporządzenia w sprawie e-faktur do przepisów rozporządzenia regulującego wymagania dla faktur papierowych,
• trudne do spełnienia wymogi w zakresie treści e-faktur,
• nadmierny formalizm wymogów administracyjnych.