Branża e-papierosów szykuje się na kolejne starcie, tym razem z fiskusem: od 1 stycznia 2018 r. liquidy i wyroby nowatorskie mają zostać – podobnie jak tradycyjny tytoń czy alkohole – opodatkowane akcyzą.

Projekt ustawy w tej sprawie będzie w przyszłym tygodniu głosowany w Sejmie. Sprawa wydaje się przesądzona, jeśli chodzi o wyroby wyprodukowane po nowym roku. Ale pojawia się pytanie: co z towarem, który został wyprodukowany przead tą datą i wciąż znajduje się w magazynach producenta albo u sprzedawców? Wielu ekspertów jest zdania, że te wyroby będzie można sprzedawać bez akcyzy także po nowym roku. I tym samym daje branży wyraźny sygnał, żeby robiła jak największe zapasy – po to, by potem przez kolejne miesiące upłynniać je, grając przy okazji na nosie fiskusowi. To w efekcie pozwoli zaoszczędzić znaczne pieniądze. Jest oczywiście pytanie: co na to Ministerstwo Finansów? Zapytaliśmy o to. Czekamy na odpowiedź.

Gdyby jednak potwierdziło ono interpretację branży i niektórych prawników, wówczas nadzieje fiskusa na pozyskanie z rynku ponad 75 mln zł rocznie z tytułu akcyzy od e-papierosów okazałyby się płonne. Bo przecież to oczywiste, że wszyscy zawczasu pomyślą o oszczędnościach.

Co więcej, to nie jedyny słaby punkt w projekcie nowelizacji ustawy akcyzowej, który może sprawić, że wpływy do budżetu będą niższe niż zakładane. Drugi – to okres przejściowy na banderole. Trzeba będzie je naklejać na wyroby dopiero po 1 listopada 2018 r. W dodatku te liquidy, które zostaną wprowadzone na rynek do tego czasu, można będzie wyprzedawać bez banderol aż do końca grudnia przyszłego roku. A to otwiera szerokie pole do nadużyć. Choć podatek akcyzowy wejdzie w życie, to fiskus przez prawie rok nie będzie miał podstawowego narzędzia, aby skutecznie kontrolować branżę. Bez znaku akcyzy nie sposób po prostu odróżnić na pierwszy rzut oka, czy od danego wyrobu została opłacona akcyza czy nie. Jedno jest pewne: tam gdzie biznes, tam walka o pieniądze – do końca.