Przyjrzymy się przepisom podatkowym, by nie blokowały racjonalnego podejścia do zadłużonego klienta banku i nie opóźniały rozwiązania problemu jego długu - mówił we wtorek w Krynicy wiceminister finansów Paweł Gruza.

W ramach Forum Ekonomicznego w Krynicy Gruza wziął udział w panelu "Jak wspomóc procedury zbycia przez banki przeterminowanych wierzytelności".

Podczas panelu prezes zarządu firmy windykacyjnej GetBack Konrad Kąkolewski mówił, że dzisiaj firmy windykacyjne mają do czynienia z dłużnikami banków bardzo późno, dopiero na etapie egzekucji komorniczej, po upływie średnio 18-36 miesięcy od powstania zadłużenia. Powoduje to, że dłużnicy są wtedy w bardzo trudnej sytuacji i trudniej rozwiązać ich problem.

Przekonywał, że jeżeli firmy windykacyjne mogłyby wcześniej przejmować wierzytelności i procedury ich przejmowania byłyby szybsze, mogłyby np. je lepiej sprzedawać i służyć większą pomocą dla dłużników.

"Cała nasza branża idzie w kierunku rehabilitacji, chcemy przywracać ludzi do obiegu gospodarczego" - zaznaczył.

Podkreślał jednocześnie, że obecnie branża windykacyjna jest bardzo przejrzysta, działa pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, a nieuczciwi windykatorzy zostali wyeliminowani.

Sylwester Grochowina z KPMG Polska wyjaśniał, że zwłoka banków w przekazywaniu dłużników firmom windykacyjnym wynika m.in. z przepisów podatkowych. Zmuszają one banki do tego, by kierowały przypadki przeterminowanych wierzytelności do komornika, a nie najpierw do firmy windykacyjnej.

Wiceminister finansów Paweł Gruza przyznał, że nie powinno być tak, że banki zbyt łatwo będą sobie wpisywać po stronie kosztów wszelkie kredyty mające symptomy niespłacalności.

Dodał jednocześnie, że jeżeli przepisy podatkowe rzeczywiście blokują zindywidualizowane i racjonalne podejście do zadłużonego klienta, nie można wykluczyć ich zmiany. "Obiecuję, że będziemy przyglądać się tym przepisom" - powiedział Gruza.

Zgodził się z opiniami prezentowanymi podczas panelu, że jeżeli dług będzie sprzedany za wyższą kwotę, bank będzie mniej stratny, a jego zadłużony klient "mniej upadły". W efekcie więc może być też większa korzyść dla budżetu.