Ministerstwo Finansów pracuje właśnie nad wprowadzeniem abolicji podatkowej dla osób pracujących za granicą. Niestety, każde tego typu rozwiązanie jest niesprawiedliwe.
ROZMOWA
• Jak pan ocenia propozycje resortu finansów dotyczące abolicji podatkowej?
- Nie znam projektu, więc trudno mi się do niego odnieść. Z tego, co można wyczytać w prasie, zmierza on w kierunku większej dyskrecjonalności ministra finansów, który miałby prawo, w pewnych sytuacjach, odpuszczać podatek pewnym grupom podatników. I to samo w sobie jest fatalnym pomysłem. Za wszelką cenę bowiem, powinno się zmniejszać zakres dyskrecjonalności, szczególnie tam, gdzie chodzi o pieniądze. O pieniądzach, płaconych do budżetu, jak i tych otrzymywanych z budżetu, powinny decydować jasne i precyzyjne reguły, od których nie powinno być wyjątku. To w moim przekonaniu podstawowa zasada państwa prawa. Co gorsza, taki prezent w postaci możliwości zwalniania z podatków będzie w przyszłości szeroko wykorzystywany przez różne grupy nacisku.
• Czyli każdy będzie mógł żądać abolicji?
- Kto wie, może kiedyś pod gmach ministerstwa zajadą autobusy z górnikami domagającymi się zaniechania podatku od dochodów uzyskiwanych z pracy pod ziemią.
• A gdyby abolicję zapisać w ustawie i precyzyjnie określić jej zakres i czas obowiązywania?
- Pojawia się problem, czy takie rozwiązanie jest w ogóle potrzebne i czy jest wykonalne. Co do wykonalności, to znaczy takich zapisów, które byłyby zgodne z konstytucją, to interesująca jest opinia legislatorów sejmowych w odniesieniu do dotychczasowych propozycji LiD i PO. Przypomnę, że jest to opinia zdecydowanie negatywna. W moim przekonaniu zgodne z konstytucją zwolnienie z podatków części obywateli pracujących za granicą jest zadaniem trudnym, a wręcz niewykonalnym. Niewykonalnym, jeśli pod uwagę bierze się też racjonalność tego rozwiązania i uwzględnia się bodźce zeń płynące. Poza tym abolicja powinna być absolutnie czymś wyjątkowym, pojawiającym się tylko w sytuacjach, w których istniejące prawo jest niewykonalne, rażąco niesprawiedliwe, a samej abolicji powinny towarzyszyć fundamentalne zmiany prawa podatkowego. Nic takiego nie ma miejsca. Każda abolicja rodzi nadzieję na następną i tym samym zwiększa zakres uchylania się od podatków, bo przecież zawsze można liczyć na abolicję.
• Czy jest więc pan przeciwnikiem abolicji w ogóle?
- Tak. Sądzę, że jest to rozwiązanie niepotrzebne, szkodliwe, trudne legislacyjnie, a przede wszystkim bardzo niesprawiedliwe. Dlaczego część Polaków, osiągających notabene wyższe dochody, ma być zwolniona z obowiązku zapłaty części podatku w kraju, w którym się wychowali, w którym się leczą i do którego wrócą? Jak będą się czuli Polacy, którzy nie wyjechali i którzy tutaj zapłacili podatki od często znacznie niższych dochodów?