Od ponad dwóch lat urząd skarbowy wstrzymuje zwrot VAT na prawie 25 mln zł dla spółki zajmującej się reeksportem samochodów. Spółka, jej doradcy oraz rzecznik małych i średnich przedsiębiorców uważają te działania za bezpodstawne.
Od ponad dwóch lat urząd skarbowy wstrzymuje zwrot VAT na prawie 25 mln zł dla spółki zajmującej się reeksportem samochodów. Spółka, jej doradcy oraz rzecznik małych i średnich przedsiębiorców uważają te działania za bezpodstawne.
To może być kolejny przypadek działań fiskusa, które doprowadziły do upadłości firmy.
W tarapatach znalazła się spółka Marketing, zajmująca się reeksportem samochodów. Jej działalność polega na sprzedaży samochodów kupionych w Polsce za granicę. Powodem kłopotów firmy jest wstrzymanie zwrotu VAT.
Niedawno opisaliśmy przypadek innej firmy – spółka MGM, u której urząd skarbowy zakwestionował udział w wewnątrzwspólnotowych dostawach, a w konsekwencji również prawo do stawki 0 proc. VAT i nakazał dopłatę podatku według stawki 23 proc. (jak od dostaw krajowych). To pociągnęło za sobą lawinę kolejnych zdarzeń, łącznie z wypowiedzeniem kredytu przez bank. Firma straciła też linię kredytową.
Ostatecznie spółka zmuszona była ogłosić upadłość. W marcu br., a więc po czterech latach od tych zdarzeń, Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że żadnego oszustwa nie było. Poinformowaliśmy o tym w artykule „Wyłudzenia nie było, ale giełdowej spółki też już nie ma” (DGP nr 55/2021).
Upadłość grozi również spółce Marketing.
– Firma z powodu niezrozumiałych działań urzędu skarbowego w Gliwicach jest sparaliżowana – mówi jeden z jej udziałowców, Krystian Gdowka. W sprawę zaangażował się też (w charakterze prokuratora) rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, który po analizie dowodów uznał, że nie doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości.
W sprawie spółki zapadł także prawomocny już wyrok WSA w Gliwicach (sygn. akt I SA/Gl 1509/19). Jest on korzystny dla spółki, ale zdecydowały o tym względy proceduralne – sąd orzekł, że przedłużenie terminu zwrotu VAT za luty 2019 r. było nieskuteczne, bo urząd dostarczył je pełnomocnikowi po terminie.
Wyrok: Spółka powinna więc dostać niezwłocznie zwrot 11 mln zł nadwyżki, ale nadal go nie dostała.
Paraliż firmy
Firma Marketing funkcjonuje od 24 lat i cały czas ma tych samych wspólników. Od prawie ćwierćwiecza nie zmienił się też jej model biznesowy. Działalność firmy polega na tym, że kupuje ona nowe samochody dostępne na polskim rynku, a następnie odsprzedaje je za granicę – do Niemiec, Francji, Szwajcarii. Zarabia na różnicach w cenach samochodów w Polsce i w niektórych krajach UE, a także na różnej dostępności danych modeli.
Jak tłumaczy Krystian Gdowka, gdyby nie działalność Marketingu, rynek niemiecki lub szwajcarski byłby zasilany pojazdami reeksportowanymi z innych krajów: Czech, Litwy czy Rumunii.
Jej kontrahentami za granicą są m.in. duże spółki wypożyczające samochody, a także firmy (tzw. auto-hausy) wyspecjalizowane w handlu pojazdami. Spółka nabywa auta zarówno od polskich dilerów samochodowych, jak i innych polskich podmiotów zajmujących się handlem samochodami.
Tylko w 2018 r. spółka (jawna) reeksportowała ok. 9 tys. pojazdów, a jej wspólnicy zapłacili ponad 6 mln zł PIT. Jeśli natomiast chodzi o VAT, to firma kupuje pojazdy z podatkiem, ale nie sprzedaje ich konsumentom w Polsce, tylko je reeksportuje do krajów UE. W związku z tym przysługuje jej zwrot nadwyżki VAT naliczonego nad należnym, jak każdej firmie eksportującej towary, niezależnie od branży.
– Do 2019 r. nikt nie kwestionował zasadności zwrotu nadwyżki VAT, a było ku temu wiele okazji, bo w ciągu ostatnich 10 lat działalności firma przeszła aż 120 pełnych kontroli podatkowych (za każdy miesiąc), które nie stwierdziły żadnych uchybień. Kontrole dotyczyły również tych samych dostaw na rzecz spółki co obecnie kwestionowane – mówi Krystian Gdowka.
Przełomowy w tej historii był marzec i kwiecień 2019 r., gdy urząd skarbowy przedłużył kontrole w spółce deklaracji za styczeń i luty 2019 r. i wstrzymał prawie 17 mln zł zwrotu nadwyżki VAT.
To sparaliżowało działalność firmy. Wspólnicy dowiedzieli się nieoficjalne, że urząd wstrzyma każdy kolejny zwrot wynikający z kolejnych transakcji sprzedaży za granicę. – Dalsza działalność spółki naraziłaby ją zatem na natychmiastową utratę płynności finansowej, spółka nie wystąpiła już o zwrot VAT za marzec 2019 r. (7,6 mln złotych), bo spowodowałoby to wszczęcie kolejnej kontroli. Można zatem powiedzieć, że wskutek działań urzędu skarbowego zamrożone zostało blisko 24,4 mln zł spółki – tłumaczy Gdowka.
Spółka nie odpuściła całkowicie zwrotu za marzec, tylko przesunęła go do rozliczenia na kolejne okresy. Nie zdołała go jednak skompensować z podatkiem należnym za te okresy, bo zaprzestała działalności.
Kontrole zwrotu trwają już dwa lata, były trzykrotnie przedłużane. Firma od 2019 r. przestała funkcjonować. Straciła już kontakty z dostawcami oraz rynki zbytu, przestała też współpracować z handlowcami i firmami transportowymi.
Urząd kwestionuje
Urząd skarbowy początkowo twierdził, że spółka dokonuje fikcyjnych transakcji – kupowała samochody, których nie wywiozła za granicę. – Ta teza została szybko obalona po uzyskaniu m.in. potwierdzeń z urzędów skarbowych krajów UE – mówi Krystian Gdowka.
Skarbówka otrzymała bowiem od niemieckich, szwajcarskich i francuskich urzędów w ramach pomocy prawnej potwierdzenie dostarczenia pojazdów na te rynki.
W związku z tym urzędnicy gliwickiego US zaczęli doszukiwać się fikcyjnych transakcji pomiędzy dilerami samochodowymi i innymi polskimi firmami handlującymi pojazdami a spółką. Starali się podważyć jej model biznesowy, twierdząc, że jest nakierowany na wyłudzenie VAT.
– Tego też nie udało się dowieść, bo urząd nie znalazł ani jednej firmy, która w łańcuchu transakcji nie zapłaciłaby podatku – mówi Krystian Gdowka. Dodaje, że wszyscy dilerzy i dostawcy, od których spółka kupowała auta, prawidłowo wpłacili i rozliczyli VAT.
Samych dostawców spółki, na wniosek gliwickiego US, skontrolowały równolegle inne urzędy skarbowe z całej Polski. Jak wynika z akt sprawy, te również doszły do wniosku, że dostawcy spółki to normalne, prowadzące działalność podmioty, zaś transakcje z Marketing były rzeczywiste i prawidłowo rozliczone. Nigdzie nie doszło do jakiegokolwiek uszczuplenia czy też wyłudzenia.
Obecnie – jak mówi Krystian Gdowka – logika gliwickiego urzędu, wynikająca z protokołów kontroli, jest taka, że kupowanie samochodów od niezależnych firm handlujących samochodami (a niebędących autoryzowanymi dealerami) było niezasadne, bo Marketing rzekomo mógł sam kupować wszystkie auta bezpośrednio od dealerów.
– Problem polega na tym, że gdyby spółka sama współpracowała z wieloma dilerami każdej z marek, to nie byłaby w stanie osiągnąć konkurencyjnych cen lub kupić danego towaru – mówi Gdowka. Tłumaczy, że w Polsce jest ponad 400 dealerów, a każdy z nich, mimo posługiwania się bazowymi cennikami, prowadzi w części samodzielną politykę cenową, można z nim negocjować upust. Poza tym nie ma nieograniczonej dostępności towaru. Jeśli jeden dealer zamówi auta, to może się zdarzyć, że drugi będzie na kolejną partę samochodów długo czekał.
– Dlatego na rynku działają firmy handlujące samochodami, które w wielu przypadkach są w stanie szybciej i taniej dostarczyć poszukiwany towar. Takie podmioty, które następnie sprzedawały samochody spółce Marketing (ale nie tylko niej), są według organu podatkowego zbędne – mówi Gdowka.
Gliwicki urząd 15 października zeszłego roku wydał protokół z kontroli, w którym zakwestionował zdecydowaną większości transakcji spółki z takimi dostawcami. W przypadku kilku (tam, gdzie kwoty VAT były nieznaczne) uznał, że wszystko jest w porządku.
Izba Administracji Skarbowej w Katowicach w odpowiedzi na pytania DGP wyjaśniła, że organ podatkowy może w toku kontroli podatkowej kwestionować rzetelność i prawidłowość rozliczenia podatnika, analizując konkretne transakcje gospodarcze przez niego zawarte. „Ocenę prawidłowości rozliczenia podatnika w kontekście konkretnych transakcji gospodarczych zawiera protokół z kontroli podatkowej” – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Co do szczegółów tej konkretnie sprawy, to zasłania się tajemnicą skarbową. Nie mogła więc „wprost odnieść się do treści rozległego materiału dowodowego zgromadzonego w toku kontroli podatkowej, ani również wątpliwości lub nieprawidłowości dotyczących rozliczeń podatnika, które mogły pojawić w toku wcześniej prowadzonych kontroli podatkowych”.
Kontrola z MF i rzecznika MSP
Szczegółowych wyjaśnień nie uzyskał także departament nadzoru nad kontrolami w Ministerstwie Finansów, który objął nadzorem działania gliwickiego US. Departament zażądał informacji na temat „rodzaju i wielkości strat, na jakie narażony został Skarb Państwa w związku z działalnością tej firmy”.
Gliwicki US poinformował jedynie, że po prawie dwóch latach kontroli nadal „dowodzi i bada, czy wystąpiły anomalie podatkowe”.
Sprawą spółki zainteresował się m.in. rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Włączył się w charakterze prokuratora na prawach strony do kontroli podatkowej w sprawie spółki, a następnie do postępowania podatkowego. Sformułował zastrzeżenia do protokołu z kontroli, jednoznacznie oceniając działania gliwickiego US, ale – jak na razie – bezskutecznie. 12 listopada 2020 r. urząd wszczął postępowanie podatkowe za styczeń i luty 2019 r.
Pierwsza wygrana w sądzie
W walce o zwrot spółka ma już na swoim koncie pierwsze wygrane. W sumie złożyła już sześć skarg do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach na przedłużenie zwrotu za styczeń i luty 2019 r. (po trzy za każdy miesiąc).
Sprawa zwrotu VAT za styczeń czeka na rozstrzygnięcie przez NSA.
W sprawie za luty 2019 r. WSA w Gliwicach uwzględnił skargę (sygn. akt I SA/Gl 1509/19). Izba skarbowa złożyła co prawda od niego skargę kasacyjną, ale w styczniu br. ją cofnęła (postanowienie NSA z 27 stycznia 2021 r., sygn. akt I FSK 1179/20). Wskutek tego uprawomocnił się wyrok gliwickiego WSA, który orzekł, że przedłużenie terminu zwrotu VAT za luty 2019 r. było nieskuteczne, bo urząd dostarczył je pełnomocnikowi po terminie.
Pomimo prawomocnego wyroku, którego konsekwencją powinien być niezwłoczny zwrot 11 mln zł nadwyżki VAT, spółka nadal nie otrzymała zwrotu.
Izba Administracji Skarbowej w Katowicach wyjaśnia w odpowiedzi na pytania DGP, że dopiero pod koniec marca WSA w Gliwicach zwrócił jej akta postępowania administracyjnego. Dopiero ich zwrot „umożliwia organowi odwoławczemu rozpoczęcie postępowania w przedmiocie zażalenia na postanowienie (art. 286 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi). Od tego więc dnia rozpoczął się bieg terminu na rozpatrzenie zażalenia (dwumiesięczny)”.
Izba dodaje, że dopiero wydanie rozstrzygnięcia przez organ odwoławczy pozwoli na podjęcie czynności przez naczelnika urzędu skarbowego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama