Już teraz niektóre państwa stoją na stanowisku, że numer musi zostać podany przed każdą dostawą, co wydaje się absurdalne, bo oznacza, że każdorazowo nabywca będzie decydować (poprzez podanie numeru lub niepodanie go) o sposobie opodatkowania transakcji.
Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP / DGP
Ministerstwo Finansów opublikowało projekt nowelizacji ustawy o VAT. Zakłada on zmiany w systemie rozliczania transakcji wewnątrzwspólnotowych. Ma być prościej. Czy faktycznie tak będzie?
Niestety wejście w życie nowelizacji będzie oznaczać nie tylko uproszczenia, ale też nowe zagrożenia. Warto przypomnieć, że zmiany w dyrektywie VAT i nowe rozporządzenie wykonawcze Rady UE zostały wydane wskutek nalegań przedsiębiorców naciskających na uproszczenie i ujednolicenie niektórych reguł związanych z towarowym obrotem wewnątrzunijnym. W moim przekonaniu jednak efekt jest rozczarowujący – zwłaszcza w odniesieniu do magazynów konsygnacyjnych typu call off i to głównie ze względu na nadmierne obowiązki administracyjne nałożone zarówno na podmioty przemieszczające towary, jak i prowadzących taki magazyn. Z punktu widzenia polskich podatników istotne jest przede wszystkim to, że skrócono o połowę okres, w jakim towary mogą przebywać w magazynie.
Dziś są to 24 miesiące, po nowelizacji będzie zaledwie 12 miesięcy. Korzystnym rozwiązaniem jest natomiast eliminacja dość absurdalnego ograniczenia, uniemożliwiającego obecnie stosowanie tej procedury w odniesieniu do towarów o przeznaczeniu handlowym. Szkoda że nie wprowadzono reguł typu „de minimis” i w efekcie każdy ubytek towarów czy ich kradzież skutkuje koniecznością zadeklarowania transakcji opodatkowanej. To jednak wynika z samej dyrektywy.
Jak ocenia pan nowe zasady rozliczania transakcji łańcuchowych?
Uważam to rozwiązanie za bardzo pożądane i dużo lepsze niż formuła magazynu call off. Należy pochwalić to, że w tym zakresie wprowadzono pewien automatyzm – transport towarów będzie przypisywany do dostawy dokonanej dla podmiotu pośredniczącego. W prostym modelu trzech podmiotów (A-B-C), w którym A sprzedaje towar B, ale wysyła bezpośrednio do C, transport zostanie przypisany do dostawy dokonanej przez A na rzecz B. Czyli ta właśnie transakcja będzie uznana za wewnątrzunijną, opodatkowaną stawką 0 proc. Taka będzie zasada ogólna, przy czym ów podmiot pośredniczący (czyli B) może to zmienić. Jeżeli poda swój numer VAT UE dostawcy (podmiotowi A), wówczas przyjmować się będzie, że transport powinien zostać przypisany do jego dostawy na rzecz C. To sprawi, że za wewnątrzunijną będzie uznana transakcja między B a C. To prawdziwe uproszczenie w stosunku do stanu dzisiejszego. Można tylko żałować, że przy okazji polski ustawodawca nie objął tą regułą także transakcji eksportowych.
Czy któraś ze zmian może przełożyć się na kłopoty po stronie przedsiębiorców?
Niestety, ale istnieje taka obawa. Przykładem pozornie drobna zmiana w art. 42 ust. 1 ustawy. Otóż jednym z warunków zastosowania stawki 0 proc. przy WDT będzie podanie przez nabywcę jego numeru identyfikacyjnego na potrzeby transakcji wewnątrzunijnych. Warto zwrócić uwagę na samą konstrukcję tego warunku, który przewiduje, że po pierwsze, nabywca jest zidentyfikowany na potrzeby VAT w państwie członkowskim innym niż państwo wysyłki, a po drugie, nabywca „podał” dostawcy ten numer identyfikacyjny. Tak przewiduje zmieniony art. 138 ust. 1 Dyrektywy, a za nim zmieniany art. 42 ust. 1 ustawy o VAT. No i w tym miejscu pojawia się cały zestaw wątpliwości. Co bowiem oznacza, że nabywca „podał numer identyfikacyjny”? Jak często powinien go podawać? Już teraz niektóre państwa stoją na stanowisku, że numer musi zostać podany przed każdą dostawą, co wydaje się absurdalne, bo oznacza, że każdorazowo nabywca będzie decydować (poprzez podanie numeru lub niepodanie go) o sposobie opodatkowania transakcji. Czy wystarczy więc jednokrotne podanie numeru dostawcy albo choćby podanie raz na początku roku lub innego okresu? Jaka powinna być forma tego „podania”? Czy wystarczy numer VAT w stopce e-maila z zamówieniem? To tylko przykładowe wątpliwości wynikające z fatalnej konstrukcji przepisu dyrektywy, który – jeśli będzie odmiennie stosowany w różnych państwach członkowskich – może z łatwością doprowadzić do chaosu. Należy mieć nadzieję, że regulacja ta zostanie uzupełniona choćby rozporządzeniem Rady UE i że polski ustawodawca dookreśli, w jakich okolicznościach warunek podania numeru VAT przez nabywcę zostanie uznany za spełniony.