Wyniki raportu NIK dotyczącego egzekucji podatków i opłat w miastach przyprawiają o zawrót głowy. Na koniec 2007 roku firmy i osoby fizyczne były winne miastom 683 miliony złotych.
Co prawda ściągnięto 92 proc. należności, ale to zaledwie 38 proc. wartości zobowiązań. Wygląda na to, że prezydenci radzą sobie ze ściąganiem niewielkich sum, które płaci Nowak. Nie radzą sobie z firmami, które upadają lub których nie stać na zapłacenie. Jeżeli jest szansa na uratowanie podupadłej firmy, miasto powinno pomóc, np. rozkładając podatek na raty. Zupełnie jednak nie rozumiem bezczynności prezydentów w ściąganiu należnych sum. Aby wysłać upomnienie lub wystawić tytuły wykonawcze, nie trzeba przecież ani wielkich nakładów środków, ani nadludzkiej pracy urzędników.