Do napisania tego artykułu skłoniła mnie lektura raportu Polskiego Towarzystwa Gospodarczego (PTG).

Maciej Żukowski – partner w kancelarii prawnej SSW Pragmatic Solutions.Były dyrektor departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów / Materiały prasowe

Wniosek z niego płynący jest bardzo niepokojący, otóż patrząc na dysproporcje w wysokości podatku dochodowego płaconego przez porównywalne rozmiarem firmy w Polsce, można odnieść wrażenie, że dla wielu z nich CIT nie jest podatkiem traktowanym poważnie. Odprowadzanie tej daniny do polskiego budżetu nadal nie jest obowiązującym standardem wśród podatników. A być nim powinno. Z raportu ekspertów PTG wynika ewidentnie, że dalsze rozsądne uszczelnienie systemu podatkowego oraz egzekwowanie obowiązującego prawa jest dzisiaj koniecznością. Stosując prostą matematykę, szacuję, że dałoby około 11 mld zł zwrotu do państwowego budżetu. To więcej, niż moim zdaniem niepotrzebne podwyżki niektórych innych podatków. Polski system rozliczania podatku dochodowego przez wiele lat uważany był za swoisty ser szwajcarski: system z wieloma dziurami i lukami, stosunkowo łatwy to omijania. Korzystali z tego zarówno lokalni, jak i zagraniczni podatnicy, stosujący mniej lub bardziej zaawansowane techniki „tax evasion”. Sytuacja zaczęła zmieniać się w latach 2016–2018, kiedy to, zgodnie z duchem BEPS1 i dyrektywy ATAD2 , przeprowadzono szereg reform polskiego systemu podatku dochodowego, mających ukrócić proceder agresywnej optymalizacji podatkowej. Wyprzedzając nieco dalsze rozważania – korzystają z niego niestety również dziś. Wówczas skoncentrowano się na kilku obszarach, w których często wyciekają potencjalne wpływy z podatków dochodowych, jak np. kreowanie sztucznych strat kapitałowych czy nadmierne odsetki od pożyczek od podmiotów powiązanych. W dużej mierze działania te przyniosły efekty. Już w 2018 r. odnotowano najwyższy na przestrzeni ostatnich kilku lat wzrost podatku CIT: wpływy z CIT były w tym roku o 16 proc. Wyższe niż w 2017 r. W 2019 r. trend wzrostowy utrzymał się, osiągając prawie 51 mld zł, czyli – ponownie – 16-proc. wzrost rok do roku. Około 11 mld zł z tej kwoty przypadło jednostkom samorządu terytorialnego. Te spektakularne wzrosty trzeba mieć w pamięci, ale trzeba też patrzeć w przyszłość, tak aby uniknąć zaniedbań w tym obszarze. Ostrzega przed tym opublikowany właśnie raport PTG, który dobitnie pokazuje, że polskie służby skarbowe mają jeszcze spore pole do popisu, bo hasło „podatek dochodowy” cały czas nie jest poważnie traktowane przez wiele firm. Nawet niektórzy doradcy podatkowi w swoich wypowiedziach bagatelizują znaczenie podatku dochodowego od osób prawnych, a jak widać z wielkości przynoszonych do budżetu dochodów, robią to niesłusznie. Niepodnoszenie podatków, ale konsekwentna eliminacja mechanizmów agresywnej optymalizacji podatkowej, wykorzystującej słabe punkty polskiego systemu podatkowego, postulowana przez PTG, powinna być dzisiaj priorytetem prawodawcy. Zarówno legislacyjnym, jak i związanym z egzekwowaniem prawa. Oczywiście zastrzegam tu, że walka z optymalizacją podatkową nie powinna być powodem do ukrytego podnoszenia podatków, jak miało to miejsce w przypadku podwójnego opodatkowania spółek komandytowych, ale powinna mieć charakter stricte antyabuzywny. Powinna się skupiać na stworzeniu solidnych podstaw uczciwej konkurencji podatkowej (level playing field, gdzie wszyscy mają takie same prawa i obowiązki podatkowe) przy jednoczesnym poszerzaniu bazy podatkowej poprzez tworzenie coraz to nowych zachęt inwestycyjnych dla biznesu. Wydaje się oczywiste, że firmy z tych samych branż,

osiągające podobne zyski, powinny płacić podatek dochodowy na tym samym poziomie. Raport PTG jasno jednak wskazuje, że tak nie jest. Wiele firm cały czas stara się CIT-u nie płacić – albo płacić go w śladowych ilościach. Rzetelne odprowadzanie państwu tej daniny w wielu sektorach gospodarki pozostaje rzadkością i niestety często uważane jest jako brak zaradności biznesowej. Z analizy raportu PTG wynika, iż niechlubnym liderem w niepłaceniu podatku dochodowego jest u nas branża handlowa. Od wielu lat firmy z tego sektora brylują w zestawieniach podmiotów niekontrybuujących do budżetu państwa. Co nie znaczy, że wszystkie. Koncern Jeronimo Martins wykazuje stabilny zysk oraz płaci kilkaset milionów złotych podatku dochodowego. W samym tylko 2019 r. spółka odprowadziła ponad 623 mln zł podatku CIT, co jest najwyższą kwotą wśród wszystkich podmiotów uwzględnionych w zestawieniu PTG. To jednak wyjątek, który każe postawić pytanie o rzetelność rozliczeń z fiskusem pozostałych spółek z tego sektora. Jak wytłumaczyć fakt, że niektóre z nich, wykazując skądinąd sowite zyski, nie płacą podatku dochodowego w ogóle? Albo płacą go w znikomej wielkości? Nie jest to przypadłość wyłącznie branży handlowej. nRaport PTG analizuje również wielkości osiąganych przez firmy przychodów i zestawia te wielkości z poziomem odprowadzanego podatku CIT. Wyniki tej analizy dla przedstawicieli niektórych branż są druzgocące. Niektóre z uwzględnionych w tym raporcie podmiotów odprowadzają bowiem kilkukrotnie większy podatek dochodowy niż ich bezpośredni konkurenci. Sztandarowym przykładem tego scenariusza jest branża tytoniowa, w której tylko jeden z podmiotów, z udziałami rynkowymi porównywalnymi do dwóch z trzech pozostałych firm z tego segmentu, odprowadza prawie 3-krotnie większy podatek niż wszystkie tytoniowe firmy razem wzięte. I to nie jest pieśń ostatniego roku, bo sytuacja powtarza się nagminnie i od lat.Mowa tu konkretnie o spółce Philip Morris Polska Distribution, która nieprzerwanie od lat odprowadza największy CIT ze wszystkich firm w tej branży. Co więcej, niektóre spółki z sektora tytoniowego dopiero w 2016 roku zaczęły wykazywać dochód do opodatkowania oraz należny podatek.

Kuriozalną jest sytuacja, w której przedsiębiorstwo osiągając zysk, nie płaci państwu podatku dochodowego. Wpływy budżetowe może nie są tutaj tak spektakularne jak np. z VAT czy akcyzy, ale ten podatek nie może być dłużej traktowany po macoszemu. Tym bardziej, że rezultaty działań uszczelniających mogą przynieść znacznie więcej korzyści dla budżetu niż podwyżki podatków, szczególnie w tak trudnym dla wszystkich okresie, jakim jest pandemia. Dziurawy system nie tylko daje milczące przyzwolenie na agresywne działania optymalizacyjne, co może wręcz zachęcać do takich działań. Trzeba pamiętać, że samo uszczelnienie systemu podatkowego działa również na korzyść uczciwych podatników oraz wspiera konkurencyjność na rynku. Na wielkość płaconego podatku dochodowego wpływ ma oczywiście poziom rentowności biznesu. A na tę wielkość z kolei wpływają nie tylko czynniki bezpośrednio zależne od przedsiębiorstwa, lecz również czynniki takie jak otoczenie biznesowe, konkurencja czy koniunktura. Uczciwie należałoby jednak oczekiwać, że przedsiębiorstwa działające w podobnych warunkach gospodarczych, o podobnej skali działalności, porównywalnych udziałach rynkowych oraz zbliżonych do siebie produktach, będą płacić także porównywalny CIT. Stworzenie takich warunków powinno być priorytetem Ministerstwa Finansów.

Natomiast w sytuacji gdy podobne podmioty z tych samych branż płacą diametralnie różną daninę, służbom skarbowym powinna zapalić się czerwona lampka ostrzegawcza. Już na tę chwilę podstawą typowania do przeprowadzania kontroli podatkowych jest m.in. wykazywanie coroczne strat z działalności gospodarczej. Polski system egzekwowania podatku dochodowego, pomimo wprowadzanych przepisów uszczelniających, ciągle wymaga rozsądnego dopracowania. Powinny mieć one charakter antyabuzywny, a nie fiskalny. Jakkolwiek podejmowane w przeszłości działania uszczelniające wyeliminowały najczęściej wykorzystywane mechanizmy agresywnej optymalizacji, to ciągle jest jeszcze dużo do nzrobienia. Z jednej strony zachętą dla Ministerstwa Finansów do poprawy systemu ściągalności podatku CIT powinny być efekty, które osiągnięto dzięki działaniom uszczelniającym w latach 2016–2019. A z drugiej strony – perspektywa odzyskania dla budżetu państwa co najmniej 11 mld zł rokrocznie, które nie trafiają do budżetu tylko dlatego, że niektóre firmy traktują podatek CIT jak biznesową fanaberię, lekceważąc zasady prawne, zasady compliance i zasady Corporate Social Responsibility (CSR).