To oznacza, że realne obciążenia firm są znacznie wyższe, niż wynikałoby to z samej stawki CIT. A to dopiero początek problemu. Efektywna stawka CIT rośnie od lat i nie wygląda na to, by ten trend miał się szybko odwrócić. Dla inwestorów i przedsiębiorców to sygnał ostrzegawczy.

Dlaczego w Polsce realny podatek jest wyższy niż 19 proc.

19-procentowy CIT to tylko liczba w ustawie. W praktyce firmy rozliczają się według znacznie bardziej skomplikowanych zasad, które sprawiają, że realne obciążenie rośnie. Na końcowy rachunek wpływają m.in.:

  • różnice między wynikiem księgowym a podatkowym,
  • ograniczenia w stosowaniu ulg i odliczeń,
  • dodatkowe daniny oraz korekty podatkowe,
  • podatek odroczony i obowiązki raportowe.

W efekcie największe spółki notowane na giełdzie płacą dziś średnio 33 proc. podatku od faktycznego zysku. To nie jednorazowy skok, lecz trend, który utrwala się od kilku lat. Jeszcze w 2022 roku było to około 28 proc., w 2023 roku – 30 proc.. Rok 2024 przyniósł kolejny wzrost.

Problemem nie jest tylko wysokość podatku. System nie daje pewności

Przedsiębiorcy coraz częściej podkreślają, że problemem nie jest wyłącznie sama wysokość CIT. Równie dotkliwa jest jakość całego systemu podatkowego. Z badania przeprowadzonego przez firmę doradczą MDDP wspólnie z Konfederacją Lewiatan wynika, że przedsiębiorcy nie mają złudzeń co do jakości polskiego systemu podatkowego.

  • 84 proc. firm źle ocenia stabilność przepisów,
  • 73 proc. wskazuje na brak ich przejrzystości,
  • 78 proc. narzeka na nadmiar obowiązków administracyjnych,
  • a 62 proc. uważa system podatkowy za niesprawiedliwy.

To oznacza, że nawet firmy gotowe płacić podatki nie mają pewności, na jakich zasadach będą funkcjonować za rok czy dwa. A niepewność w biznesie działa jak hamulec inwestycji.

Polska na końcu rankingu OECD. To już nie jest sygnał, to alarm

Międzynarodowe rankingi konkurencyjności podatkowej nie zostawiają złudzeń. Polska znajduje się dziś na samym dole zestawienia państw OECD. Wyprzedzają nas niemal wszystkie kraje regionu, a gorzej wypadają jedynie nieliczne gospodarki o znacznie większych problemach strukturalnych.
To pokazuje jedno: nawet jeśli nominalna stawka CIT wygląda atrakcyjnie na papierze, cały system podatkowy zniechęca do lokowania kapitału.

Kto płaci największą cenę za wysoki realny podatek

Najmocniej skutki obecnego systemu odczuwają:

  • duże spółki giełdowe, które nie są w stanie „uciec” od pełnych obciążeń,
  • inwestorzy zagraniczni, porównujący realne podatki w różnych krajach,
  • akcjonariusze, bo wysokie podatki oznaczają niższe dywidendy,
  • mniejsze firmy, które nie mają rozbudowanych struktur podatkowych.

W dłuższej perspektywie oznacza to wolniejszy rozwój, mniej nowych projektów i mniejszą skłonność do reinwestowania zysków w Polsce.

Czy da się obniżyć realny CIT bez zmiany stawki w ustawie?

W innych krajach stosuje się rozwiązania, które sprawiają, że efektywna stawka podatku jest bliższa tej nominalnej. To m.in.:

  • realnie działające ulgi inwestycyjne,
  • proste i przewidywalne zasady opodatkowania,
  • stabilne prawo podatkowe bez ciągłych zmian.

W Polsce istnieją pewne instrumenty, jak ulgi na badania i rozwój, ale ich skala nie jest wystarczająca, by odwrócić obecny trend.

Co to oznacza w praktyce – i dlaczego to ważne

Dla firm działających w Polsce wniosek jest prosty: nie wystarczy patrzeć na 19 proc. zapisane w ustawie. Coraz więcej przedsiębiorców musi liczyć realną efektywną stawkę podatku i uwzględniać ryzyko zmian przepisów. Firmy są zmuszone planować inwestycje z większą ostrożnością oraz szukać profesjonalnego doradztwa podatkowego. Bo różnica między 19 proc. a 33 proc. to nie statystyka. To realne pieniądze, które decydują o opłacalności biznesu.

Podsumowanie: 19 proc. to mit, 33 proc. to rzeczywistość

Polska od dawna nie jest krajem z prostym i niskim podatkiem CIT. W praktyce największe firmy płacą około jednej trzeciej zysków w podatkach, a system jest postrzegany jako niestabilny i skomplikowany. To może mieć długofalowe konsekwencje dla inwestycji, rynku pracy i konkurencyjności gospodarki. Pytanie brzmi: czy politycy zdecydują się na realne zmiany, czy 33 proc. stanie się nową normą?