Prezydent miasta nie może żądać od podatnika ponad 22 tys. zł za opinię rzeczoznawcy, której nie można potem uwzględnić w postępowaniu – orzekł NSA.
Sądy konsekwentnie podkreślają, że nie można bezkrytycznie akceptować wysokości wynagrodzenia za usługi biegłych. Takie stanowisko zaprezentował m.in. NSA w wyrokach z 1 czerwca 2016 r. (sygn. akt II FSK 1099/14) i 29 stycznia 2016 r. (sygn. akt II FSK 2997/13).
Najnowsza sprawa miała swój początek jeszcze w 2008 r. Prezydent miasta wszczął wtedy postępowanie wobec dużej spółki telekomunikacyjnej, bo miał wątpliwości co do deklarowanej przez nią podstawy opodatkowania podatkiem od nieruchomości.
Postanowił więc powołać dwóch rzeczoznawców technicznych. Zlecił im wydanie opinii, czy linie telekomunikacyjne umieszczone w kanalizacji kablowej – które są położone na terenie gminy i pozostają we władaniu spółki – są budowlą w rozumieniu art. 3 pkt 3 prawa budowlanego. Klasyfikacja ta miała kluczowe znaczenie na gruncie podatku od nieruchomości. W świetle ustawy o podatkach i opłatach lokalnych opodatkowaniu nie podlegają bowiem wszystkie obiekty budowlane, ale właśnie m.in. budowle.
Oprócz tego rzeczoznawcy mieli również określić wartość kabli w kanalizacji. Zrobili więc ekspertyzę, w której wycenili je na około 24 mln zł.
Prezydent porównał to z wartością, którą spółka wykazała w deklaracji podatkowej. W ten sposób ustalił, że firma zaniżyła podstawę opodatkowania o ponad 52 proc. Oznaczało to, że spełnione zostały przesłanki z art. 4 ust. 7 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Stanowi on, że podatnik ponosi koszty pracy biegłego, jeżeli wartość budowli ustalona przez rzeczoznawcę jest wyższa o co najmniej 33 proc. od tej, którą określił sam podatnik.
W tym wypadku praca biegłych została wyceniona na 22 tys. zł. Spółka nie chciała tyle zapłacić. Uważała, że to zbyt dużo, bo – jak przekonywała – praca rzeczoznawców ograniczyła się do odczytania wartości z ewidencji środków trwałych. Dyrektor izby skarbowej nie uwzględnił jednak jej odwołania.
W skardze do sądu podniosła również, że prezydent miasta nie miał prawa zlecać rzeczoznawcom wydania opinii na temat podatkowej kwalifikacji nieruchomości. Tłumaczyła, że należy to do zadań organu, a nie biegłych.
Sądy obu instancji przyznały jej rację. Zarówno WSA w Łodzi, i NSA uznały, że opinia biegłego w zakresie kwalifikacji nieruchomości nie mogła mieć żadnego znaczenia dla sprawy. Obowiązek dokonania ustaleń, które wymagają przede wszystkim znajomości i odpowiedniej interpretacji prawa podatkowego, spoczywa bowiem na organie, a nie na biegłych. Prezydent nie mógł więc obciążać podatnika kosztami opinii, którą w ogóle nie mógł się później posłużyć.
NSA podkreślił również, że na fakturach, które wystawili rzeczoznawcy, nie zostały wyszczególnione żadne kwoty za konkretne usługi. W takiej sytuacji podatnik nie wie, za co rzeczywiście miałby płacić – wskazał sąd.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 3 listopada 2016 r., sygn. akt II FSK 3289/14.