Podwyżka akcyzy od aut z silnikami ponad 2-litrowymi z 13,6 do 18,6 proc. to zły pomysł. Taka zmiana spowoduje, że wpływy z podatku, zamiast rosnąć, będą spadać - uważają eksperci.
ANALIZA
Rządowy Plan Stabilności i Rozwoju zakłada wzrost akcyzy od aut z silnikami o pojemności ponad 2 litry z 13,6 do 18,6 proc. Zebrane w ten sposób środki mają trafić do Rezerwy Solidarności Społecznej, którą zamierza utworzyć rząd, aby w czasie kryzysu zebrać pieniądze na wsparcie najmniej zamożnych.
Eksperci z branży samochodowej nie chcą wierzyć w zapowiedzi rządu. Niezależni specjaliści pomysł z podwyżką akcyzy na samochody oceniają jako zły.
- Zwiększenie akcyzy na samochody z silnikami ponad 2-litrowymi nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem. W tym konkretnym przypadku chodzi przede wszystkim o zapewnienie środków finansowych dla Rezerwy Solidarności Społecznej, a nie o modelowanie popytu - argumentuje Zbigniew Liptak, doradca podatkowy współpracujący z Baker & McKenzie Doradztwo Podatkowe.
Dodaje, że jeśli na pewną grupę samochodów, z zasady bardzo drogich, nakłada się dodatkowe obciążenia fiskalne, to efekt może być taki, że zamiast wzrostu wpływów z podatków dojdzie do ich spadku. Polacy zwłaszcza w obliczu obecnej sytuacji finansowej mogą częściej decydować się na zakupy samochodów o pojemnościach silników poniżej 2 litrów, obciążonych niską akcyzą. Ponadto mniejsze pojemności silnika to mniejsze zużycie paliwa, co znów oznacza mniejsze wpływy z podatków obciążających paliwa.
Marcin Zimny, prawnik z CMS Cameron MkCenna, twierdzi, że poszukiwanie dodatkowych wpływów budżetowych poprzez zwiększenie obciążeń podatkowych budzi zawsze wątpliwości. W pierwszej kolejności należy obniżać wydatki budżetowe.
- W celu zasilenia Rezerwy Solidarności Społecznej wzrost akcyzy na samochody osobowe o pojemności silnika powyżej 2 litrów z 13,6 do 18,6 proc. podstawy opodatkowania wydaje się być najmniejszym złem. W Polsce takie samochody osobowe nadal należą do grupy towarów luksusowych, których sprzedaż, jest odporna na chwilowe załamania koniunktury gospodarczej - twierdzi Marcin Zimny.
Wskazuje, że sprzedaż tych aut ma stosunkowo niewielki udział w sprzedaży samochodów osobowych ogółem. Wydaje się zatem, że wzrost akcyzy na te auta nie powinien mieć istotnego wpływu na branżę motoryzacyjną.
Stawka akcyzy na pozostałe samochody osobowe pozostanie niezmieniona, czyli będzie wynosiła 3,1 proc. podstawy opodatkowania.
- Oczywiście nie można wykluczyć, że wzrost akcyzy, a tym samym wzrost cen aut o pojemności silnika powyżej 2 l spowoduje ograniczenie ich sprzedaży, a w konsekwencji nie przyniesie zakładanych dodatkowych wpływów budżetowych. Z drugiej strony może odbić się negatywnie na branży. Niemniej wówczas spadek sprzedaży może być częściowo zamortyzowany wzrostem sprzedaży aut o mniejszej pojemności silnika - twierdzi Marcin Zimny.
Trzeba też zastanowić się, czy taka struktura akcyzy od samochodów jest zgodna z prawem wspólnotowym zakazującym podejmowania działań protekcjonistycznych w relacjach między państwami członkowskimi.
- Nie jest tajemnicą, że samochody o dużej pojemności produkowane są głównie poza Polską - podsumowuje Zbigniew Liptak.