Wyrok TSUE to prawdziwa rewolucja w zakresie polskiego modelu solidarnej odpowiedzialności byłych wspólników za zaległości podatkowe. Dotyczy bowiem kwestii fundamentalnych, czyli tego, w jaki sposób prowadzone są wszystkie postępowania wobec członków zarządu - mówi doradca podatkowy Jakub Warnieło.
Dotyczy powszechnej sytuacji, gdy członek zarządu ustępuje ze swojej funkcji, a następnie organ podatkowy zaczyna kontrolować i kwestionować rozliczenia podatkowe spółki. Taki członek zarządu może już nie uczestniczyć w kontrolach i postępowaniach wobec spółki, a nawet o nich nie wiedzieć. Wniosek TSUE jest bardzo klarowny. Przyjęty w Polsce model solidarnej odpowiedzialności nie zapewnia byłym członkom zarządu odpowiednich gwarancji, które spełniałyby standardy prawa unijnego.
Tak jak wspomniałem, wyrok TSUE to prawdziwa rewolucja w zakresie polskiego modelu solidarnej odpowiedzialności za zaległości podatkowe. Dotyczy bowiem kwestii fundamentalnych, czyli tego, w jaki sposób prowadzone są wszystkie postępowania wobec członków zarządu. Uważam, że stanowisko unijnego trybunału powinno doprowadzić do całkowitej zmiany praktyki polskich organów podatkowych, które do tej pory nie pozwalały na kwestionowanie w ramach postępowania o solidarnej odpowiedzialności żadnych ustaleń w odniesieniu do rozliczeń spółki.
W ramach toczących się postępowań byli członkowie zarządu powinni otrzymać dostęp do akt sprawy spółki, a co najistotniejsze – powinni też móc podważać ustalenia organów podatkowych dotyczące zobowiązania spółki. To zaś może wpłynąć na ich sytuację prawną i wykluczyć ich solidarną odpowiedzialność za zaległości podatkowe. Chodzi więc nie tylko o możliwość kwestionowania ustaleń faktycznych, ale również oceny prawnej przyjętej w ramach postępowania wobec spółki. Nie powinno być już tak, że decyzja wobec spółki stanowi niepodważalny prejudykat w postępowaniu wobec byłego członka zarządu. Powinien on mieć dostęp do dokumentów, na których ta decyzja była oparta, i móc dowodzić, że zawiera nieprawidłowości.
Wyrok TSUE oznacza możliwość ich wznowienia. Byli członkowie zarządu – powołując się na uzasadnione okoliczności – będą mogli wnioskować o to, żeby ponownie otworzyć te postępowania oraz przedstawiać nowe dowody i wyjaśnienia. Również w tym przypadku może okazać się, że nie było podstaw do ponoszenia przez nich solidarnej odpowiedzialności. To jest szczególnie istotne w sytuacjach, gdy po ustąpieniu z funkcji członkowie zarządu nie wiedzieli, że wobec spółki toczyło się później jakieś postępowanie podatkowe. Z kolei nowi przedstawiciele spółki niekoniecznie musieli przejmować się takim postępowaniem, bo nie dotyczyło ono bezpośrednio okresów, w których sprawowali funkcję. Być może, gdyby dobrze przyłożyć się do składania wyjaśnień w ramach tego postępowania wobec spółki, nigdy nie stwierdzono by żadnych nieprawidłowości w jej rozliczeniach.
Takich przypadków w praktyce jest wiele. Warto jednak pamiętać, że obowiązują dość krótkie terminy na złożenie wniosków o wznowienie zakończonych postępowań. Jest to miesiąc od publikacji wyroku w Dzienniku Urzędowym UE na wznowienie postępowań przed organami podatkowymi oraz trzy miesiące na wznowienie postępowań przed sądami administracyjnymi. Publikacja samego wyroku prawdopodobnie nastąpi w ciągu jednego-dwóch miesięcy. Członkowie zarządu powinni zatem już teraz przeanalizować możliwe skutki wyroku i podjąć działania w celu zabezpieczenia swoich interesów.
Faktycznie, pomimo tego, że wyrok dotyczył bezpośrednio rozliczeń w podatku od towarów i usług (VAT), to moim zdaniem jego skutki powinny rozciągać się również na inne podatki objęte systemem odpowiedzialności członków zarządu. Trzeba mieć na uwadze, że wyrok dotyczy ogólnego sposobu prowadzenia postępowań i jest oparty na głównych zasadach prawa unijnego (prawa do obrony). Polskie przepisy nie powinny zatem różnicować sytuacji członków zarządu w ramach solidarnej odpowiedzialności za różne rodzaje podatków – muszą zapewniać im równą ochronę prawną. Co to oznacza w kontekście polskich przepisów? Z jednej strony można uważać, że TSUE zakwestionował przede wszystkim dotychczasową praktykę polskich organów podatkowych i sądów administracyjnych. W takim przypadku można by stwierdzić, że to nie przepisy są problemem. Wystarczyłoby zatem teraz stosować prawo w taki sposób, który będzie zgodny z orzeczeniem TSUE i zapewni odpowiednią ochronę członkom zarządu. Moim zdaniem nowelizacja przepisów jest jednak nieunikniona i wyrok powinien być impulsem do gruntownej zmiany przyjętego w Polsce modelu solidarnej odpowiedzialności. Nie jest bowiem tak, że to zagadnienie, które było przedmiotem orzeczenia TSUE, stanowi jedyny problem, jeśli chodzi o te przepisy. Świadczy o tym chociażby fakt, że na rozstrzygnięcie w TSUE czekają jeszcze trzy inne pytania prejudycjalne w tym zakresie (skierowane przez WSA we Wrocławiu). Problemem jest zatem cały przyjęty system odpowiedzialności oraz oparta na tym wieloletnia, bardzo restrykcyjna praktyka orzecznicza. Te przepisy to de facto pułapka na członków zarządu. Myślę, że dobrze byłoby wykorzystać ten moment i w sposób przemyślany przygotować ich rewizję. Przepisy powinny stanowić kompromis pomiędzy interesem publicznym a koniecznością zapewnienia prawa do obrony członka zarządu. Dziś jest to całkowicie zachwiane. ©℗