Rozważane są trzy warianty zmian w uldze badawczo-rozwojowej. Celem jest złagodzenie negatywnych dla Polski skutków wdrożenia przepisów o globalnym 15-proc. CIT.

W tej sprawie odbyły się już konsultacje w Ministerstwie Finansów. Resort zastrzega, że nie zdecydował jeszcze, który wariant wybierze.

Celem jest zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej naszego kraju, którą może osłabić wdrożenie przepisów o światowym 15-proc. podatku wyrównawczym, czyli dyrektywy 2022/2523 (co w Polsce nastąpiło z początkiem 2015 r.).

Ostatnio pisaliśmy o tym szerzej w artykule „USA wycofały się z 15-proc. CIT. Polska może dostać rykoszetem” (DGP nr 37/2025). Wskazaliśmy na dwa zagrożenia. Pierwsze to możliwa reakcja ze strony Stanów Zjednoczonych, które wycofały się już z globalnego 15-proc. CIT i zagroziły odwetem każdemu krajowi (w tym Polsce), które opodatkuje wyrównawczo amerykańskie korporacje.

Drugie zagrożenie wynika z samej dyrektywy. Jej skutkiem jest to, że inwestorzy korzystający z podatkowych preferencji oferowanych przez dany kraj zostaną opodatkowani wyrównawczo, jeżeli efektywna stawka podatkowa wyniosłaby u nich – wskutek zastosowania ulg – mniej niż 15 proc.

Przypomnijmy, że ma to dotyczyć międzynarodowych grup kapitałowych, których roczny skonsolidowany przychód w dwóch z czterech ostatnich lat wyniósł co najmniej 750 mln euro.

Zarówno poprzedni, jak i obecny rząd mają świadomość tego zagrożenia dla Polski, której zależy na przyciąganiu do siebie inwestorów, a nie ich odstraszaniu. Od prawie roku trwają prace nad przepisami, które pomogłyby zminimalizować skutki wdrożenia dyrektywy 2022/2523. Ubiegłotygodniowe konsultacje były kolejnym krokiem w tym kierunku.

Rośnie zainteresowanie ulgą B+R

Dotyczyły one ulgi B+R. Przypomnijmy, że pozwala ona potrójnie odliczyć koszty poniesione na działalność badawczo-rozwojową (raz w ramach kosztów uzyskania przychodu, a pozostałą dwukrotność w ramach ulgi B+R).

W 2023 r. skorzystało z niej 3625 podatników. To wzrost w porównaniu z 2022 r., gdy sięgnęło po nią 3456 podmiotów. Kwota odliczeń w 2023 r. przekroczyła 9 mld zł, podczas, gdy w 2022 r. było to niecałe 7 mld zł.

Zainteresowanie ulgą, jak widać, rośnie. Zmiany są jednak niezbędne.

Zwrot niewykorzystanej części ulgi w gotówce

W trakcie ubiegłotygodniowych konsultacji wyłoniły się trzy koncepcje.

Pierwsza zakłada, że rozszerzony zostanie zakres podmiotów uprawnionych do gotówkowego zwrotu niewykorzystanej części ulgi B+R.

Przypomnijmy, że jeżeli firma poniosła stratę lub miała dochód niższy niż kwota przysługujących jej odliczeń w ramach ulgi B+R, to niewykorzystaną jej część może potrącić przez następujące po sobie kolejne sześć lat. Wyjątek dotyczy podmiotów, które dopiero rozpoczynają działalność oraz mikro, małych i średnich firm w drugim roku ich działalności. Mają one prawo uzyskać zwrot gotówkowy (w kwocie, jaką zaoszczędziłyby, gdyby w pełni rozliczyły ulgę B+R).

W trakcie konsultacji padł pomysł, aby prawo do zwrotu gotówkowego rozszerzyć na wszystkich podatników. Mogliby oni skorzystać z niego przez cztery lata liczone od roku, w którym nie rozliczyliby w całości przysługującej im ulgi.

- Pomysł ciekawy i zasługujący na aprobatę – ocenia Kajetan Kubicz, adwokat i partner w kancelarii LTCA.

Zwraca uwagę na to, że wielu podatników rozlicza ulgę dopiero na dalszym etapie prowadzenia działalności, czasem nawet kilkanaście lat po założeniu firmy. Dopiero wtedy skala działalności gospodarczej i podejmowanych w jej ramach działań B+R jest na tyle istotna, że pozwala myśleć o podatkowej preferencji.

- Obawiam się jednak, że zmiana w zakresie zwrotu gotówkowego nie przyniesie zakładanego efektu, czyli nie zredukuje w odpowiednim stopniu skutków dyrektywy 2022/2523 – mówi ekspert LTCA.

Od podatku, nie od dochodu

Drugi wariant zakłada, że ulga B+R polegałaby na odliczaniu od podatku, a nie jak obecnie od dochodu, przy czym odliczenie to również miałoby formę zwrotu gotówkowego. Jednak z uwagi na zmianę konstrukcji samej ulgi, rozwiązanie to wymagałoby szerszych zmian w przepisach.

- Obawę budzi ewentualne wprowadzenie zmian dotyczących charakteru i sposobu identyfikacji kosztów kwalifikowanych. Należałoby więc nie tylko wykluczyć zmiany w tym zakresie, ale też odpowiednio skonstruować przepisy przejściowe, tak aby na nowych rozwiązaniach nie ucierpieli podatnicy „rolujący” niewykorzystaną ulgę na kolejne okresy rozliczeniowe – komentuje Kajetan Kubicz.

Dwa komponenty, czyli wariant trzeci ulgi B+R

Największe zainteresowanie podczas konsultacji wzbudził wariant trzeci. Zakłada on podział obecnej ulgi B+R na dwa odrębne komponenty. Pierwszy z nich stanowiłby kontynuację obecnego rozwiązania, ale dotyczyłby wyłącznie kosztów „materiałowych”.

Drugi dotyczyłby kosztów pracowniczych. Nastąpiłaby zmiana w uldze na innowacyjnych pracowników, która jest dziś uzupełnieniem ulgi B+R (art. 18db ustawy o CIT i art. 26eb ustawy o PIT). Ona również pozwala odjąć koszty kwalifikowane nieodliczone w poprzednim roku ze względu na zbyt niski dochód lub poniesioną stratę. Dziś polega na pomniejszeniu kwoty zaliczek na PIT lub zryczałtowanego podatku potrącanych od wynagrodzenia pracowników, zleceniobiorców, wykonawców dzieła lub osób korzystających z praw autorskich. Podatnik odlicza kwotę wynikającą z przemnożenia nieodjętych w poprzednim roku kosztów kwalifikowanych i stawki podatku.

- W trakcie konsultacji zwracano uwagę na to, że zamiana części ulgi B+R na nową ulgę na innowacyjnych pracowników nie będzie rozwiązaniem idealnym i nie pozwoli „skonsumować” równowartości dotychczasowej ulgi B+R. W przypadku podatników prowadzących działalność ściśle innowacyjną, zatrudniających głównie innowacyjnych pracowników, kwota zaliczek na PIT nie wystarczy, aby rozliczyć dotychczasową równowartość tej ulgi – zauważa Joanna Krzemińska, partner w KPMG w Polsce.

Co zatem należałoby zrobić? – Jednym z zasugerowanych pomysłów było poszerzenie drugiego komponentu nowej ulgi o kwotę składek ZUS i inne podatki – uważa Joanna Krzemińska.

Kluczowe, by był wybór

Eksperci zgadzają się co do jednego: beneficjenci znowelizowanej ulgi B+R powinni mieć wybór.

- Optymalnym rozwiązaniem wydaje się scenariusz, w którym podatnicy, których nie dotyczy efektywny 15-proc. CIT, korzystają z ulgi B+R na dotychczasowych zasadach. Równolegle dla pozostałych podmiotów wdrożony jest jeden lub więcej scenariuszy spośród tych, które zostały omówione w trakcie konsultacji. Mieliby więc oni prawo wyboru, które rozwiązanie jest dla nich korzystniejsze – przekonuje Joanna Krzemińska.

Podobnie uważa Honorata Ścisłowicz, doradca podatkowy i partner w Hoss Advisory.

- Wprowadzenie rewolucji w przepisach dla wszystkich podmiotów skutkowałoby wygaszeniem obecnej praktyki interpretacyjnej, co pozbawiłoby podatników ochrony i wznowiło spory z fiskusem. Cel prowadzonych konsultacji, a więc minimalizacja negatywnych skutków 15-proc. CIT tego nie uzasadnia, a ulga B+R w obecnym kształcie jest generalnie na rynku oceniana dobrze – mówi ekspertka.

Uważa więc, że podmioty, których nie dotyczą skutki dyrektywy 2022/2523, nie powinny być zmuszone do zmian w rozliczeniach.

- Natomiast największe grupy kapitałowe mogłyby liczyć na wybór między status quo a scenariuszami np. pierwszym lub trzecim – podsumowuje ekspertka.