Niezależnie od planu zaostrzenia kar za nadużycia w VAT resort finansów zapowiada powrót do sankcji w tym podatku, czyli domiarów. Uważa, że rezygnacja z nich była błędem wynikającym z naiwności.
O zamiarze powrotu do sankcji poinformował w ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla PAP wiceminister finansów Leszek Skiba. Zapowiedział, że taka propozycja pojawi się w przygotowywanym właśnie projekcie dużej nowelizacji ustawy o VAT.
Ministerstwo nie ujawnia na razie, jaka miałaby być wysokość sankcji.
Warto przypomnieć, że gdy w 1993 r. wprowadzano VAT w Polsce, podatnikom groziła nawet zapłata pięciokrotności podatku należnego. Potem stopniowo to redukowano: najpierw do 300 proc. (w 1994 r.), a potem do 30 proc. (w 1997 r.). Następnie sankcja w VAT została całkiem zlikwidowana.
Stało się to na skutek wyroków Trybunału Konstytucyjnego, który dwukrotnie zakwestionował te regulacje. W 2007 r. orzekł, że nie można karać tej samej osoby za ten sam czyn dwa razy: najpierw 30-proc. domiarem, a potem jeszcze grzywną (bądź karą ograniczenia lub pozbawienia wolności) na podstawie kodeksu karnego skarbowego (sygn. akt P 43/06). Wytknął też ustawodawcy, że powtórzył regulacje, które już raz zostały uznane za niekonstytucyjne – w 1998 r. (sygn. akt K 17/97).
W czasie gdy przepis o 30-proc. domiarze już nie obowiązywał, Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł (w polskiej sprawie sygn. C-502/07), że prawo unijne nie stoi na przeszkodzie wprowadzaniu sankcji w VAT. Orzekł również, że takie sankcje nie są środkiem specjalnym, o którym należałoby powiadomić Komisję Europejską.
Wyborcza zapowiedź
Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało przywrócenie dodatkowego zobowiązania w VAT już w kampanii wyborczej w 2015 r. Opublikowało projekt, zgodnie z którym wysokość sankcji miała zależeć od przewinienia.
Za zaniżenie podatku należnego, zawyżenie podatku naliczonego oraz niezłożenie deklaracji z wykazanym podatkiem należnym miała grozić sankcja w wysokości 30 proc. kwoty zaniżenia lub zawyżenia. Więcej, bo 40 proc., zapłaciłby podatnik, który posłużyłby się pustą fakturą dokumentującą fikcyjną dostawę lub usługę albo fakturą, na której zostałaby wykazana kwota podatku, mimo że czynność była zwolniona z VAT lub nie podlegała opodatkowaniu ze względu na miejsce świadczenia poza Polską.
Kalendarium zmian / Dziennik Gazeta Prawna
40-proc. kara miałaby również grozić oszustowi, który wystąpiłby o nienależny zwrot podatku.
Dwukrotność podatku (czyli dodatkowe 23 proc. podstawy opodatkowania) miała grozić za:
● niezaewidencjonowanie sprzedaży w kasie fiskalnej;
● niezłożenie informacji rocznej przez podatnika zwolnionego z VAT;
● niepoinformowanie organu o korzyści podatkowej wynoszącej co najmniej 500 tys. zł.
Propozycje te wzbudziły wiele kontrowersji. Pojawił się zarzut, że mogą być niezgodne z konstytucją, bo oznaczałyby możliwość nakładania sankcji nawet wtedy, gdy Skarb Państwa nie poniósłby straty.
Kara jest potrzebna
Jerzy Martini, doradca podatkowy i partner w Martini i Wspólnicy, nie ma wątpliwości, że powrót do sankcji jest potrzebny. Podkreśla, że takie rozwiązania funkcjonują w wielu krajach UE. – Jeżeli stosujemy system oparty na samoobliczaniu podatku, to musi być wprowadzony taki mechanizm, który spowoduje, że zaniżanie daniny będzie nieopłacalne – uważa ekspert.
Jego zdaniem od momentu uchylenia przepisów dotyczących sankcji sytuacja była patologiczna. – Jeżeli bowiem organy wykazały zaniżenie podatku, to po otrzymaniu protokołu kontroli przedsiębiorca składał korektę deklaracji i regulował podatek wraz z odsetkami, których stawka była taka sama jak w sytuacji, gdyby skorygował błąd dobrowolnie – zauważa ekspert. Przedsiębiorca, który celowo zaniżał podatek, ryzykował więc tylko zwykłe odsetki za zwłokę, które nie były wyższe od kosztu kapitału.
– System nie może działać tak, że niepłacenie daniny jest opłacalne – podkreśla Jerzy Martini. Przypomina, że od 1 stycznia 2016 r. zróżnicowana została wysokość samych odsetek. Od 2016 r. obowiązuje bowiem podwyższona stawka odsetek za zwłokę w odniesieniu do zaległości w VAT oraz w podatku akcyzowym. Wynosi ona 150 proc. stawki podstawowej. Obecnie jest to zatem 12 proc.
Zdaniem eksperta jednak to nie wystarczy, potrzebny jest powrót do dodatkowych sankcji. – Przy ich ustanowieniu trzeba jedynie uniknąć błędów, które spowodowały, że TK je zakwestionował. Musi być zatem zachowana zasada proporcjonalności – mówi ekspert.
Jego zdaniem wystarczyłoby uniemożliwienie wielokrotnego nakładania sankcji za to samo przewinienie. Przypomina, że uchylone przepisy powodowały, iż sankcja mogła być naliczona wielokrotnie, jeżeli np. podatnik zawyżył podatek i nie wykazywał go do zwrotu, ale przenosił na kolejne okresy. Jeżeli trwało to przez dwa lata, fiskus żądał 30 proc. razy 24 (liczba miesięcy).
25 lat więzienia
Innego zdania jest Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w MDDP. Jest przeciwna wprowadzaniu tego typu sankcji, ponieważ – jak mówi – dotknie ona także uczciwych przedsiębiorców, którzy po prostu się pomylili bądź padli ofiarą nieprecyzyjnych przepisów. – W podatników, którzy świadomie zaniżają podatek lub zawyżają kwotę zwrotu VAT, można uderzyć innymi metodami, przykładowo poprzez zaostrzenie kar przewidzianych w kodeksie karnym skarbowym – uważa ekspertka.
Postulat ten ma odzwierciedlenie w planach rządu. Niezależnie od przywrócenia sankcji w VAT, planowane są też zmiany w kodeksie karnym skarbowym. Poinformował o tym na początku lipca minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Zapowiedział, że za oszustwa VAT rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, dokonane przez zorganizowane grupy przestępcze, będzie grozić więzienie od pięciu do nawet 25 lat.
Kto wyłudzi podatek na kwotę co najmniej 1 mln zł, będzie mógł zostać pozbawiony wolności na okres od trzech do 15 lat, przy czym sąd nie będzie mógł kary zawiesić.
Jeśli szkoda dla Skarbu Państwa z tytułu wyłudzenia podatku będzie mniejsza niż 1 mln zł, sąd będzie mógł wymierzyć karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.