Nie ma logiki w tym, że podatnik kupuje niekompletne, zniszczone, zdemontowane towary, by je rzekomo sprzedać, a następnie porzuca je na placu – orzekł NSA w kolejnym wyroku dotyczącym pustych faktur.

Chodziło o obrót takimi towarami, jak: dozowniki, umywalki, elementy balustrad, kinkiety, kable, szklanki, kieliszki itp. Skarbówka ustaliła, że część z nich leżała na parkingu, pod plandeką, były niekompletne, zniszczone, rozbite. Z oględzin wynikało, że niektóre z tych przedmiotów zostały zdemontowane, powyrywane ze ścian itp.

Podatniczka twierdziła, że kupiła je od spółki C, w której była zatrudniona i w której jej syn pełnił funkcję członka zarządu. Spółka ta z kolei kupiła je od innej firmy (S), w której syn kobiety był również przez pewien czas w zarządzie. Firma ta posługiwała się identycznym adresem jak adres podatniczki.

Kwoty wykazane w otrzymanych przez kobietę fakturach były znacząco wyższe od kwot wykazanych na fakturach wystawionych przez spółkę C na rzecz spółki S. Różnice kształtowały się w przedziale od 123 zł do 26 379,30 zł.

Faktury muszą się zgadzać z rzeczywistymi zdarzeniami

Początkowo kobieta miała zarejestrowaną działalność w zakresie „Wynajem i zarządzanie nieruchomościami własnymi lub dzierżawionymi” oraz „Pozostały transport lądowy pasażerski, gdzie indziej niesklasyfikowany”. Po kilku miesiącach rozszerzyła zakres działalności (zmieniła wpis w CEIDG), ale nie przedłożyła żadnych dowodów, które świadczyłyby o tym, że faktycznie wykorzystała sporne towary w prowadzonym przez siebie biznesie. Nie wskazała także, które z nich odsprzedała, a które uległy zniszczeniu lub zostały zgubione.

Organy podatkowe doszły do wniosku, że otrzymane przez nią faktury nie dokumentują rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. W związku z tym odmówiły jej prawa do odliczenia podatku naliczonego, zgodnie z art. 88 ust. 3a pkt 4 lit. a ustawy o VAT. W myśl tego przepisu, gdy wystawiono faktury, faktury korygujące lub dokumenty celne stwierdzające czynności, które nie zostały dokonane, to faktury te i dokumenty celne nie stanowią podstawy do obniżenia podatku należnego oraz zwrotu różnicy podatku lub zwrotu podatku naliczonego.

Decyzję fiskusa podtrzymał WSA w Gdańsku (sygn. akt I SA/Gd 1630/19). On również uznał, że celem kobiety nie było wykorzystanie rzekomo nabytych towarów do prowadzenia działalności gospodarczej, ale wyłudzenie zwrotu nadwyżki podatku naliczonego nad należnym.

Chybiony był także, według WSA, zarzut skarżącej, że fiskus przerzucił na nią ciężar dowodowy. Każdy, kto z faktów wyprowadza dla siebie konsekwencje prawne, musi te fakty udowodnić – przypomniał sąd.

Co prawda – dodał – ordynacja podatkowa nakazuje organom podatkowym niezbędne działania w celu dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego sprawy, nie oznacza to jednak – podkreślił – że podatnik jest zwolniony od współudziału w realizacji tego obowiązku, szczególnie gdy formułuje twierdzenia, które nie znajdują oparcia w zebranym materiale dowodowym, lub zaprzecza poprawności oceny dokonanej przez fiskusa.

Co więcej – dodał WSA – organy podatkowe nie mają obowiązku dopuszczenia każdego dowodu proponowanego przez stronę (podatnika), gdy dla prawidłowego ustalenia stanu faktycznego wystarczą inne dowody.

Wyrok ten utrzymał w mocy Naczelny Sąd Administracyjny. Orzekł, że otrzymane przez skarżącą faktury nie odzwierciedlały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych, były pustymi fakturami.

Uzasadniając wyrok, sędzia Bartosz Wojciechowski zwrócił uwagę na sztuczność zawartych transakcji, a także brak logiki w zakupie przedmiotów, które po części nie nadawały się do użytku.

Sędzia dodał, że złożona przez podatniczkę skarga kasacyjna była de facto polemiką, nie przedstawiono w niej żadnych dodatkowych argumentów. W tej sytuacji, zdaniem NSA, nie było podstaw do twierdzenia, że w którymkolwiek momencie WSA lub skarbówka przekroczyły zasadę swobodnej oceny dowodów bądź, że ich rozumowanie było nielogiczne. ©℗

orzecznictwo