Najnowsza interpretacja indywidualna dyrektora KIS, zgodnie z którą anonimowe wpłaty przekazywane poprzez internetowe platformy nie spełniają definicji darowizny, wzbudziła konsternację wśród ekspertów. Stanowisko fiskusa może być problematyczne dla wielu beneficjentów zbiórek.

Rykoszetem mogliby dostać nie tylko streamerzy, których dotyczyła interpretacja z 9 maja br., lecz także np. organizatorzy charytatywnych zbiórek internetowych czy też duża część sektora crowdfundingu. Problem może dotyczyć opodatkowania każdego wsparcia od anonimowych internautów przekazywanego za pośrednictwem innego podmiotu, a nie bezpośrednio na konto bankowe wspieranego.

– Jeśli faktycznie doszło do zmiany linii interpretacyjnej dyrektora KIS, a nie do „wypadku przy pracy”, to możemy mieć większy problem niż tylko zarobki internetowych streamerów – komentuje Piotr Leonarski, doradca podatkowy i adwokat w LSW. DGP zapytał Ministerstwo Finansów o komentarz do skutków majowej interpretacji, ale nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.

Oszczędności streamerów

Przypomnijmy, że chodzi o interpretację indywidualną dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 9 maja 2024 r. (sygn. 0111-KDIB2-2.4015. 34.2024.3.MM), o której pisaliśmy w artykule „Fiskus uderza w zarobki streamerów” (DGP nr 102/2024). Dotyczy ona opodatkowania donejtów, czyli dobrowolnego wsparcia finansowego, jakie otrzymują internetowi streamerzy, podcasterzy i inni twórcy. Nie jest ono związane z jakimkolwiek świadczeniem zwrotnym ze strony twórcy. Donejty są wpłacane za pośrednictwem wyspecjalizowanych serwisów przez anonimowych internautów, którzy zazwyczaj nie podają swoich danych osobowych. Nie jest to więc sytuacja porównywalna do tej, gdy internauta przekazuje pieniądze z własnego konta bankowego.

Dotąd przyjęło się uważać, że donejty wpłacane za pośrednictwem platform są darowizną w rozumieniu art. 888 kodeksu cywilnego. Potwierdzały to interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 9 stycznia 2023 r. (0111-KDIB2-2.4015.119.2022.3.PB) i z 19 lipca 2021 r. (0111-KDIB2-3.4015.86.2021.2.MD). Wynika z nich, że chodzi o darowizny, a więc jeśli wartość wpłat nie przekraczała kwoty wolnej dla osób obcych, czyli należących do III grupy podatkowej (obecnie jest to 5733 zł na pięć lat), to nie trzeba płacić podatku od spadków i darowizn. Zarazem nie ma też PIT, bo do przychodów podlegających przepisom o podatku od spadków i darowizn (choćby nawet z niego zwolnionych) nie ma zastosowania ustawa o podatku dochodowym (art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT).

Taka wykładnia oznacza, że wielu streamerów, prezentujących w czasie rzeczywistym na popularnych platformach internetowych np. nową grę komputerową, mogło nie płacić podatku od dużej części dochodów.

Chociaż, jak wskazywaliśmy, korzystne interpretacje mogły być dla podatników pułapką. We wnioskach o ich wydanie sami pisali oni bowiem, że otrzymywane przez nich donejty to darowizny, a dyrektor KIS przyjął to jako element stanu faktycznego i na tej podstawie wydał interpretacje. W postępowaniu interpretacyjnym nie może on zbierać dodatkowych dowodów i bazuje na tym, co napisał wnioskodawca. Gdyby więc doszło do kontroli, to trudno wykluczyć, że skarbówka uznałaby inaczej – że nie jest to darowizna, a internetowy twórca powinien zapłacić PIT, bo uzyskał przychód z tzw. innych źródeł.

Takie stanowisko dyrektor KIS zaprezentował zresztą nie tylko w najnowszej interpretacji, ale też wcześniej w interpretacji indywidualnej z 17 maja 2023 r. (0112-KDIL2-2.4011.154.2023.4.IM). Wbrew stanowisku streamerów uznawał, że donejty nie są darowizną, bo są w praktyce anonimowe. Skoro nie można zidentyfikować darczyńcy i wysokości wpłat dokonywanych przez poszczególne osoby, to nie można też określić podmiotu umowy darowizny, jej dokładnej treści oraz wysokości wpłaty od konkretnej osoby. Słowem, trzeba płacić PIT od każdej złotówki otrzymanego wsparcia.

Podatek od zbiórek

I tu właśnie może zrodzić się poważny problem. W ten bowiem sposób, jak wskazuje Piotr Leonarski, wraca jak bumerang temat „podatku od zbiórek”, z którego poprzedni rząd wycofał się pod wpływem nacisku opinii publicznej. Stanowisko dyrektora KIS może bowiem, jeśli być konsekwentnym, rodzić do pewnego stopnia podobne skutki praktyczne, jak wspomniane rozwiązanie ustawowe.

Przypomnijmy, że zgodnie z przepisami tzw. ustawy deregulacyjnej z 26 stycznia 2023 r. (Dz.U. z 2023 r. poz. 803) miały zostać wprowadzone zbiorcze limity dla darowizn otrzymanych od wielu osób. Miało to być 108 360 zł przy darowiznach od osób najbliższych, czyli z I grupy podatkowej, 81 270 zł przy darowiznach od osób z II grupy podatkowej i 54 180 zł przy darowiznach od osób obcych, czyli z III grupy podatkowej. Limity miały obowiązywać od 1 lipca 2023 r.

W praktyce, jak zwracaliśmy uwagę na łamach DGP, oznaczałoby to opodatkowanie nie tylko zbiórek internetowych, ale nawet kopert weselnych. Podatek od spadków i darowizn byłby zawsze należny, gdyby suma wpłat przekroczyła limit zbiorczy. Do tego beneficjent, aby prawidłowo rozliczyć się z fiskusem, musiałby zawsze ustalać, do której grupy podatkowej należy darczyńca. Po tym, gdy wskazaliśmy na łamach DGP na negatywne skutki takiego rozwiązania, rząd szybko się z niego wycofał i zaproponował likwidację limitów zbiorczych (z mocą od lipca 2023 r.) w innej nowelizacji wprowadzającej tzw. pakiet SLIM VAT 3 (Dz.U. poz. 1059). W praktyce więc podatek od zbiórek nie obowiązywał ani jednego dnia.

Teraz jednak może wrócić, i to nawet w bardziej surowej formie – wskazuje Piotr Leonarski.

– Nie ma większej różnicy pomiędzy przekazanym anonimowo donejtem a wsparciem na leczenie chorego dziecka czy np. anonimową wpłatą na sfinansowanie kosztów produkcji nowego filmu „fanowskiego” – mówi ekspert. Zwraca przy tym uwagę, że gdyby obowiązywały przepisy o podatku od zbiórek, to daninę trzeba by zapłacić dopiero po przekroczeniu limitu zbiorczego. W świetle stanowiska dyrektora KIS podatek dochodowy należny jest zaś od każdej złotówki przekazanego wsparcia.

Czas na interwencję MF

Eksperci apelują więc o interwencję resortu finansów.

– Jest ona niezbędna, bo stanowisko, zgodnie z którym anonimowość darczyńcy wyklucza możliwość uznania datku za darowiznę, jest zbyt daleko idące – mówi Krzysztof Burzyński, doradca podatkowy i partner w BTTP. Ekspert przypomina, że w codziennym obrocie funkcjonuje wiele typów transakcji, w których strony nie znają swoich danych osobowych, a jednak nie wyklucza to ich przyporządkowania do określonego typu czynności cywilnoprawnych (np. umowy sprzedaży). W wielu wydawanych dotąd interpretacjach indywidualnych potwierdzających, że wsparcie dla organizatorów internetowych zbiórek jest darowizną, wyjaśniano też, jak się zachować, w sytuacji gdy odbiorca nie zna pełnych danych osobowych wpłacającego – dodaje Krzysztof Burzyński. Przykładem jest interpretacja z 21 września 2021 r., sygn. 0111-KDIB2-2.4015.71.2021.4.PB, w której wskazano, że daną identyfikującą może być nick portalowy darczyńcy.

Jak szerokim problemem byłoby ewentualne utrwalenie się stanowiska zaprezentowanego 9 maja br.? – Powstałaby w ten sposób wątpliwość co do rozliczeń wielu podmiotów organizujących zbiórki – czy to charytatywne, czy też w ramach crowdfundingu – za ostatnie pięć lat – mówi Piotr Leonarski.

Niewykluczone, że podatnicy nieposiadający własnej korzystnej interpretacji indywidualnej mogliby w takiej sytuacji powołać się na utrwaloną praktykę interpretacyjną, o której mowa w art. 14n par. 4 pkt 2 ordynacji podatkowej.

– Byłoby to jednak trudne. Ten przepis jest bardzo rzadko stosowany przez administrację – zauważa ekspert LSW.

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku publikowaliśmy statystyki MF za okres od 1 stycznia 2019 r. do końca III kw. 2021 r. Wynikało z nich, że na utrwaloną praktykę interpretacyjną powołano się w 17 sprawach i tylko trzykrotnie organy podatkowe przyznały rację podatnikom. Dodatkowo powstałaby wątpliwość o sytuację streamerów otrzymujących donejty w świetle tego, że w obrocie funkcjonują interpretacje nakazujące im płacić PIT.

– A jak już wskazano, nie różni się ona znacząco od klasycznych internetowych zbiórek – podkreśla ekspert LSW.

Co więc powinno zrobić MF? Piotr Leonarski uważa, że najlepszym wyjściem byłoby uregulowanie spornych kwestii wprost w przepisach. – Potrzebujemy kompleksowej regulacji, która odnosiłaby się do podatkowych aspektów dobroczynności na gruncie wszystkich podatków. To dobra okazja, żeby podejść kompleksowo do problemów, z jakimi wiąże się taka aktywność w Polsce. Należałoby przy tym jasno oddzielić i wspierać także podatkowo działalność charytatywną, która powinna być traktowana preferencyjnie wobec zwykłej działalności gospodarczej – twierdzi ekspert.

Krzysztof Burzyński uważa z kolei, że zmiana przepisów nie jest niezbędna. Zgadza się, że resort finansów powinien zająć jasne stanowisko co do zasad opodatkowania wpłat internetowych i odróżnić sytuacje, w których mają one charakter np. incydentalnych akcji zbiórkowych od tych, gdy mają charakter stałego źródła zarobkowania.

– Minister finansów może w tym celu wykorzystać różne narzędzia, poczynając od objaśnień, a na interpretacji ogólnej kończąc – podsumowuje ekspert BTTP.©℗