Projekt ustawy o globalnym minimalnym podatku ma się ukazać dopiero na jesieni. Zdaniem przedstawicieli biznesu i nauki może się to przełożyć na atrakcyjność inwestycyjną Polski. Dlatego apelują o zintensyfikowanie prac oraz konsultacje projektu już teraz pod kątem obowiązujących ulg podatkowych w kraju
– Nauka jest dla biznesu, a biznes dla nauki. Dlatego dyskusja tych sektorów w takiej kwestii, jaką jest globalny podatek minimalny, jest ważna. Będzie miał on bowiem wpływ na atrakcyjność inwestycyjną Polski, a ta jest niezwykle istotna w kontekście przyciągania kolejnych przedsięwzięć inwestycyjnych – powiedział dr hab. Piotr Wachowiak, prof. SGH, rektor uczelni, otwierając spotkanie konferencyjne „Atrakcyjność inwestycyjna Polski w świetle nowych regulacji OECD” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. I dodał, że podatek wyrównawczy nie jest nowym rozwiązaniem. Przed kilkoma dekadami obowiązywał już w Polsce. Teraz jednak będzie efektem unijnej dyrektywy.
– Pytanie, jak przełoży się na polską gospodarkę. Mam nadzieję, że jego wpływ będzie ostatecznie pozytywny – zaznaczył.
Prawo do wdrożenia
Polska nie zaimplementowała jeszcze rozwiązań dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z 15 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w UE, których celem jest wdrożenie w Unii Europejskiej globalnych zasad przeciwdziałania erozji podstawy opodatkowania. Rozwiązanie ma dotyczyć podmiotów, których łączny roczny obrót wynosi minimum 750 mln euro, a ich efektywna stawka podatkowa (tzw. ETR) w danej jurysdykcji jest niższa od 15 proc. Zgodnie z nowymi zasadami takie jednostki zostaną opodatkowane podatkiem wyrównawczym mającym na celu doprowadzenie ETR w danej jurysdykcji do 15 proc.
– Pojawia się pytanie, na ile nowe regulacje mogą mieć wpływ na funkcjonowanie dotychczasowych preferencji podatkowych. Czy nie istnieje ryzyko utraty wieloletnich efektów osiągniętych w tym zakresie – zauważył dr hab. Marcin Jamroży, prof. SGH, uzupełniając, że rząd Polski od lat realizuje politykę uatrakcyjnienia kraju jako miejsca lokowania inwestycji.
– Dlatego najwyższy czas na diagnozę, rozważenie potencjalnych ryzyk i podjęcie działań legislacyjnych, które nie tylko rozwieją wątpliwości przedsiębiorców, lecz także uatrakcyjnią Polskę pod względem miejsca do inwestycji – zaznaczył i zwrócił uwagę, że wprowadzenie podziału na kwalifikowane i niekwalifikowane zwrotne kredyty podatkowe ma istotny wpływ na zobowiązania grup kapitałowych z tytułu globalnego minimalnego podatku dochodowego, a więc i również efektywność prowadzonej przez określoną jurysdykcję polityki podatkowej.
– Nie można analizować kwestii opodatkowania w oderwaniu od pozostałych elementów gospodarki. A kluczowym elementem są wskaźniki innowacyjności, takie jak całkowite wydatki na badania i rozwój w sektorze rządowym oraz przedsiębiorstw jako proc. PKB, nominalny jednostkowy koszt pracy w oparciu o przepracowane godziny oraz zgłoszenia patentowe do europejskiego Urzędu Patentowego, według roku pierwszeństwa na milion mieszkańców – powiedział dr hab. Michał Bernardelli, prof. SGH, wskazując także, że system podatkowy ma przynieść zyski dla państwa, ale nie może zabić przedsiębiorczości. Powołał się też na opracowanie, które powstało w SGH, a dotyczyło tego, jak obciążenia fiskalne wpływają na osiągnięcia innowacyjne. Wynika z niego, że kraje, w których stosunek podatków ogółem do PKB jest najniższy, odnotowują średnio najmniejsze wydatki na badania i rozwój. Do tego rosnący wskaźnik fiskalizmu jest dodatkowo dodatnio skorelowany ze wskaźnikiem na badania i rozwój w sektorze rządowym oraz przedsiębiorstw. Zgodnie z zaprezentowanymi analizami, w zestawieniu krajów Europy Środkowo-Wschodniej, Polska znajduje się w grupie państw przeznaczających najmniej środków na badania i rozwój.
– Informacji na temat kierunku zmian dostarcza również zestawienie z kosztami kwalifikowanymi do odliczenia. W latach 2016 i 2017 przedsiębiorcy mogli odliczyć wszystko. Od 2018 r. z każdym rokiem coraz mniej, bo zyski nie były takie, jak oczekiwali. Warto więc pomyśleć o mechanizmach, które rozwiążą ten problem, a tym samym zwiększą atrakcyjność Polski – tłumaczył dr hab. Michał Bernardelli i podkreślił, że innowacyjność nie może być analizowana w oderwaniu od fiskalizmu, ale i od demografii.
– Dlatego implementacja dyrektywy o globalnym podatku minimalnym musi być przemyślana – dodał.
Nie tylko nauka, lecz także biznes widzi potrzebę zintensyfikowania prac i konsultacji projektu pod kątem obowiązujących w Polsce ulg podatkowych, takich jak ulga badawczo-rozwojowa czy ulgi w Polskiej Strefie Inwestycji. Szczególnie że obecnie wiele państw na świecie rewiduje konstrukcję obowiązujących ulg podatkowych, dostosowując je do nowych globalnych reguł opodatkowania międzynarodowych grup kapitałowych. Tymczasem resort finansów przyznaje, że projekt ustawy o podatku wyrównawczym, który na dniach ma ujrzeć światło dzienne, a w trzecim kwartale zostać przyjęty, ma na celu jedynie ścisłą implementację dyrektywy do krajowego porządku prawnego. To oznacza, że żadnych zmian wykraczających poza zakres unijnych przepisów nie będzie. Są one przewidziane dopiero w kolejnym etapie.
– Dlatego, choć regulacja wynikająca z dyrektywy unijnej będzie miała wpływ na dotychczasowe rozliczenia podatkowe firm, wysokość płaconych podatków oraz obowiązujący system ulg, to ostatecznie nie spowoduje katastrofy, jeżeli chodzi o atrakcyjność inwestycyjną Polski. Planujemy bowiem prace nad rozwiązaniami dotyczącymi utrzymania atrakcyjności ulg krajowych i Specjalnych Stref Ekonomicznych – stwierdził Łukasz Kuśmierz, zastępca dyrektora departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów, i zaznaczył, że aby mogły nastąpić zmiany w systemie podatkowym, musi najpierw pojawić się projekt, który będzie dla nich punktem odniesienia. I przyznał, że resort nie mówi dziś „nie” żadnemu z rozwiązań, także zupełnie nowym jak kredyty przenoszalne.
– Ich opracowanie wymaga jednak dialogu i współpracy z biznesem – dodał i wskazał, że obawia się wyścigu na subsydia między krajami, po wejściu globalnego podatku minimalnego we wszystkich państwach. – A to oznaczałoby, że zostanie osiągnięty odwrotny efekt do zamierzonego. Rozdźwięk między biednymi a bogatymi krajami jeszcze bardziej się pogłębi – powiedział Łukasz Kuśmierz, przypominając, że Polska konkuruje o inwestorów zagranicznych nie tylko podatkami. Na atrakcyjność Polski, jako miejsca do realizacji nowych projektów inwestycyjnych, wpływają także inne czynniki, jak chociażby dostęp do wykwalifikowanej kadry.
Lepiej nie czekać
Biznes zaznacza jednak, że ze zmianami w systemie podatkowym nie można czekać aż tak długo, czyli do czasu przyjęcia projektu. Inne kraje już teraz je bowiem wprowadzają. Dlatego, jeśli Polska nie zaoferuje zachęt podatkowych, chociaż w pewnym stopniu rekompensujących utratę korzyści związaną z obowiązywaniem globalnego minimalnego CIT, stanie się dużo mniej atrakcyjna jako miejsce lokowania inwestycji.
– Ważne jest, aby utrzymać dotychczasowych inwestorów, ale i zachować dotychczas osiągnięte tempo napływu nowych inwestycji zagranicznych. Obawiam się, że tych ostatnich może być trudno przekonać do lokowania projektów w naszym kraju. Będę mieli trudność z zaakceptowaniem wizji płacenia 15-proc. podatku, nie dostając nic w zamian. Szczególnie że będą zaczynać od zera, czyli będzie on musiał być od razu uwzględniany w kosztach biznesowych – powiedziała Paulina Marusczyk, ekspert Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan, i dodała, że z powodu nowego podatku na znaczeniu mogą stracić szczególnie SSE i Polska Strefa Inwestycji.
– O rozwiązaniach wspierających trzeba pomyśleć już teraz. Firmy cały czas podejmują decyzje o nowych inwestycjach. Nie czekają do jesieni. Dlatego apeluję o przyspieszenie dyskusji w tej sprawie – zaznaczyła Paulina Marusczyk.
Piotr Wiewiórka, Chief Operating Officer w PwC Polska, wskazał, że dla inwestorów nie poziom i wysokość podatków są najważniejsze, a przewidywalność przepisów.
– Planując inwestycje, inwestorzy oceniają przyszłość z perspektywy pięciu lat. Tymczasem, jeśli nawet projekt nowego podatku trafi do konsultacji w kwietniu, to ścieżka legislacyjna zakończy się najwcześniej na jesieni. To za długo, by czekać z opracowywaniem zmian towarzyszących. Jak więc firmy mają planować nowe projekty, skoro nie wiedzą nawet, co je czeka pod względem ewentualnych obciążeń podatkowych w kolejnych latach – wskazał dr hab. Aleksander Werner, prof. SGH, i dodał, że zmiana systemu podatkowego będzie skomplikowana. Tego typu modyfikacja będzie wymagała nowelizacji kilkunastu ustaw. To zajmie czas, dlatego nie należy oczekiwać, że nowe rozwiązania zaistnieją zaraz po wprowadzeniu podatku wyrównawczego. Również z tego powodu nie ma co zwlekać z uruchomieniem nad nimi prac.
Przedstawiciele świata biznesu przyznają, że wraz z wejściem dyrektywy do polskiego porządku prawnego zostaną wdrożone mechanizmy, które będą miały zniwelować negatywy wpływ, ale przypominają, że będą one obowiązywały w innych krajach. Podkreślił to też przedstawiciel resortu finansów, mówiąc, że podatek wyrównawczy nie spowoduje Armagedonu i nie zlikwiduje SSE, bo w jego systemie są zaszyte rozwiązanie, które złagodzą jego wpływ.
Eksperci podczas konferencji zwrócili uwagę, że Polska będzie o rok opóźniona we wdrożeniu nowych regulacji wynikających z dyrektywy. Jej przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 r. W innych krajach – już w tym roku. Zatem, jak podkreślają, w tym roku Polska nie otrzyma wpływów do budżetu z tytułu nowego podatku.
– Mamy tego świadomość. Dlatego zastanawiamy się nad rozwiązaniem, które to zrekompensuje. Według naszych obliczeń do tego podatku będzie zobowiązanych ok. 2 tys. podmiotów. Wpływy z jego powodu nie będą jednak duże. Dlatego nie będzie to ogromna strata dla budżetu – zaznaczył przedstawiciel Ministerstwa Finansów.
partner relacji