Po ponad dwóch latach obowiązywania nowelizacji dyrektywy VAT nieuczciwi pozaunijni sprzedawcy nadal znajdują się w lepszej sytuacji niż ich legalna konkurencja.

Administracje skarbowe Polski i innych krajów Unii Europejskiej nie są nawet w stanie określić, ile traci budżet z powodu działalności oszustów.

Potwierdza to m.in. niedawna odpowiedź wiceminister finansów Anny Chałupy na poselską interpelację nr 43694. Z odpowiedzi tej wynika, że przepisy nie pozwalają skarbówce sprawdzić, czy podany w zgłoszeniu celnym numer VAT IOSS należy do faktycznego sprzedawcy, czy może wykorzystuje go inny podmiot, by samemu uniknąć zapłaty VAT. Okazuje się, że przepisy pozwalają wyłącznie na sprawdzenie, czy podany numer VAT IOSS jest ważny i na jak długo.

– Przy takich ograniczeniach zidentyfikowanie potencjalnego użycia numeru przez inny podmiot na etapie obsługi zgłoszenia celnego jest niemożliwe – przyznała wice minister Chałupa.

Problem ten był już podnoszony na unijnym forum, ale nie został rozwiązany. A nie jest to jedyna luka, którą wykorzystują pozaunijne firmy, by oferować kupującym bardziej atrakcyjne ceny niż firmy z UE.

– Niestety unijny system podatkowo-celny nie nadążył za zmianami i w konsekwencji wspiera sprzedawców spoza UE względem ich europejskich konkurentów. Nie jesteśmy nawet w stanie wiarygodnie określić skali tego problemu – mówi Piotr Leonarski, adwokat i doradca podatkowy w LSW.

Koniec ze zwolnieniem

Od ponad dekady pozaunijni sprzedawcy (głównie azjatyccy) zaniżali wartość przesyłek wysyłanych konsumentom z krajów UE, tak aby korzystały one z nadal obowiązującego zwolnienia z cła (dla przesyłek o wartości do 150 euro), a wcześniej także ze zwolnienia z VAT dla przesyłek o wartości do 22 euro (ta preferencja już nie obowiązuje, ale nadal możliwe jest zwolnienie importu niektórych prezentów i próbek handlowych).

Problem miało rozwiązać wdrożenie od lipca 2021 r. pakietu e-commerce, na który składają się przepisy dyrektyw 2017/2455 i 2019/1995 oraz czterech rozporządzeń wykonawczych. Zasadniczo od tego dnia towary, niezależnie od wartości, nabyte z państw trzecich przez odbiorców w UE, są opodatkowane VAT.

Zarazem jednak wprowadzono procedurę VAT IOSS (importowy punkt kompleksowej obsługi), która służy do rozliczenia VAT należnego z tytułu sprzedaży na odległość towarów importowanych w przesyłce o wartości nieprzekraczającej 150 euro.

Korzystanie z tej procedury jest dobrowolne, ale kto się nie zarejestruje (nie uzyska numeru IOSS), jest objęty standardową procedurą importu towarów. To oznacza, że VAT musi wykazać i zapłacić w deklaracji miesięcznej podmiot zgłaszający towar o wartości do 150 euro do odprawy celnej na terytorium UE (art. 138i ustawy o VAT). W praktyce jest to najczęściej operator pocztowy, który obsługuje przesyłkę od sprzedawcy. Następnie, gdy określi on wysokość VAT do zapłaty, obciąża tą kwotą kupującego.

Pozaunijnym sprzedawcom to się nie opłaca, bo z powodu VAT przestają być konkurencyjni. Wolą sytuację, w której podatku nie zapłacą ani oni, ani klienci kupujący towary.

Możliwość obejścia obowiązku podatkowego otworzyła im procedura VAT IOSS.

VAT IOSS

Zasadniczo skorzystanie z procedury VAT IOSS pozwala pobrać VAT od towaru o wartości do 150 euro dopiero z chwilą sprzedaży unijnemu konsumentowi (a nie przy odprawie celnej). Podatek jest płacony w kraju, w którym pozaunijny przedsiębiorca zarejestrował się dla celów procedury VAT IOSS.

Za rozliczenie daniny jest odpowiedzialny podmiot mający ważny numer VAT IOSS, czyli np. pozaunijny sprzedawca lub platforma internetowa, za pomocą której prowadzona jest sprzedaż.

Procedura VAT IOSS ma też inne zalety – umożliwia zarejestrowanie się do celów VAT w jednym państwie unijnym, ale na potrzeby rozliczenia VAT od sprzedaży towarów o wartości poniżej 150 euro wszystkim nabywcom z państw unijnych. Pozwala też na złożenie deklaracji w jednym punkcie kompleksowej obsługi VAT i zapłatę podatku należnego z tytułu tych wszystkich sprzedaży towarów.

Oszuści się nie rejestrują

Procedurę tę postanowili wykorzystać nieuczciwi przedsiębiorcy z państw trzecich. Nie chcą się do niej rejestrować, ale też nie chcą być podatnikiem VAT w kraju unijnym, w którym sprzedają towary.

Wolą podszyć się pod legalnie działającego przedsiębiorcę, zarejestrowanego dla potrzeb procedury VAT IOSS. Powołują się więc na jego dane, w tym jego numer IOSS.

Fiskus nie ma zaś jak wykryć oszustwa, bo nie może sprawdzić, kto wykorzystuje numer VAT IOSS. Co to oznacza w praktyce?

– Oszust, który wprowadził unijnego fiskusa w błąd, przynajmniej w teorii powinien zapłacić podatek od sprzedanego towaru. W jaki sposób jednak unijny fiskus miałby do tego zmusić podmioty z siedzibą w krajach azjatyckich? – pyta retorycznie ekspert LSW.

Już pod koniec 2021 r., a więc kilka miesięcy po wejściu w życie pakietu e-commerce, ministrowie finansów państw unijnych alarmowali, że poszczególne kraje nie są w stanie potwierdzić, czy z nadanych numerów VAT IOSS korzysta uczciwy przedsiębiorca, czy wykorzystuje je oszust z państw trzecich.

Problem nie został rozwiązany, co potwierdza wspomniana odpowiedź wiceminister finansów Anny Chałupy na interpelację poselską. Wiceminister zapewniła jednak, że w resorcie trwają prace analityczne „mające na celu zwiększenie możliwości identyfikacji podmiotów z numerem VAT IOSS nie tyle z odpowiednim numerem VAT, a z podatnikiem (platformą) i sprzedawcą towaru”.

– Niezależnie od tego, jak nie zostałby skonstruowany pakiet e-commerce, problemem jest to, że rejestracja do procedury VAT IOSS jest dobrowolna – uważa Marek Przybylski, doradca podatkowy i menedżer w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.

Zaniżana wartość

Jest też inny problem. – Mówimy o masowych i zbiorczych przesyłkach z krajów trzecich, których wartość dla celów podatkowych bywa zaniżana. Operatorowi, który powinien zapłacić VAT od pozaunijnej przesyłki o niskiej wartości, trudno jest prawidłowo rozliczyć się z fiskusem, ponieważ zarówno on sam, jak i fiskus musieliby weryfikować wartość każdej przesyłki – mówi Marek Przybylski.

W interpelacji poselskiej nr 43694 jej autor powołał się na informacje z Ministerstwa Finansów z października 2022 r., z których wynikało, że prześwietlanych urządzeniem RTG jest ok. 80 proc. przesyłek pozaunijnych o niskiej wartości. To – zdaniem posła – za mało, powinny być prześwietlane wszystkie.

Z danych przedstawionych przez wiceminister Chałupę wynika, że w okresie od 1 lipca 2021 r. do 18 sierpnia 2023 r. operatorzy pocztowi zadeklarowali w indywidualnych zgłoszeniach celnych (poza systemem IOSS) ponad 167 mln zł VAT.

Dla porównania tylko w pierwszej połowie 2022 r. w systemie IOSS zadeklarowano niemal 162 mln zł podatku od przesyłek o niskiej wartości. Część kwoty należnej polskiemu budżetowi jest przy tym przesyłana do Polski z innych krajów unijnych, gdzie sprzedawcy z krajów trzecich rejestrowali się dla celów VAT IOSS. W okresie od 1 lipca 2021 r. do 31 marca 2022 r. było to ponad 8,6 mln euro (najwięcej pieniędzy trafiło do naszego kraju z Holandii i Irlandii).

Nowy kodeks celny

Zdaniem Piotra Leonarskiego sposobem na rozwiązanie problemów byłoby przyjęcie nowego kodeksu celnego, o którego założeniach pisaliśmy szerzej w artykule „Bruksela chce przez dekadę zreformować pobór cła” (DGP nr 98/2023).

Projekt zakłada likwidację od marca 2028 r. zwolnienia z cła towarów o wartości do 150 euro.

Ponadto rejestracja w procedurze VAT IOSS miałaby się stać obowiązkowa. Pierwotnie miało tak być już od 1 stycznia 2025 r. zgodnie z przepisami innego rozwiązania legislacyjnego, czyli tzw. pakietu VAT in Digital Age, ale nie został on jeszcze przyjęty. Nieoficjalnie mówi się, że obowiązek rejestracji w procedurze VAT IOSS zostanie przeniesiony do nowego kodeksu celnego.

– Wejście w życie kodeksu celnego oznaczałoby również powstanie jednej unijnej służby celnej oraz ujednoliconej bazy danych (dziś każde państwo ma odrębny system), co pozwoli na skuteczniejszą analizę ryzyka i ograniczenie wyłudzeń – dodaje Piotr Leonarski.

Co na teraz

Zdaniem Marka Przybylskiego Polska już teraz może podjąć kroki, by zapobiegać oszustwom.

– Pierwszym krokiem byłaby intensyfikacja kontroli (np. wykrywanie elektroniki w przesyłkach) przez KAS i Pocztę Polską – mówi ekspert. Przyznaje, że to wymaga zakupu sprzętu do weryfikacji, a więc poniesienia kosztów.

Drugim rozwiązaniem mogłoby być – w przekonaniu eksperta – zobowiązanie platform sprzedażowych, aby nie współpracowały ze sprzedawcą, który nie poda prawidłowego numeru VAT-UE czy numeru IOSS.

– Można też uczynić klienta solidarnie odpowiedzialnym za nierozliczony VAT, ale zakładam, że taki krok spotkałby się z silnym oburzeniem społecznym – dodaje Marek Przybylski.©℗