Część podatników, którzy przed 2022 r. sprzedali mieszkanie szybciej niż w ciągu pięciu lat od jego nabycia i spłacili kredyt, zapłaciła od tego PIT, bo fiskus nakazał im tak w decyzji. Potem minister finansów wydał interpretację, w której twierdzi, że nie trzeba tego robić. Jednak podatnicy nie odzyskają swoich pieniędzy, jeżeli decyzja stała się ostateczna.

Z takim problemem napisała do nas czytelniczka. W 2007 r. wraz z rodzicami i bratem kupiła mieszkanie na kredyt. Kobieta była jednym z czterech kredytobiorców i miała 50 proc. udziałów w lokalu. Resztę posiadali pozostali członkowie rodziny. W 2012 r. kobieta otrzymała od rodziców i brata w darowiźnie drugą połowę mieszkania. Musiała je jednak sprzedać przed upływem pięciu lat od tego momentu. Z uzyskanych pieniędzy spłaciła kredyt, który na nie wzięła.

W tym czasie przepisy nie były precyzyjne. Organy podatkowe stały na stanowisku, że w tej sytuacji nie ma ulgi i trzeba płacić PIT. Dopiero później, 1 kwietnia 2022 r., minister finansów wydał interpretację ogólną (nr DD2.8202.5.2020), w której potwierdził, że w takim przypadku ulga się należy. Interpretacja dotyczyła stanu prawnego obowiązującego do 31 grudnia 2021 r.

Problem w tym, że czytelniczka nie odwoływała się od decyzji wydanej w jej sprawie, a ta uprawomocniła się jeszcze przed ukazaniem się interpretacji ogólnej. To może oznaczać, że kobieta nie odzyska już podatku. A organy nie mają obowiązku zmieniać swoich prawomocnych decyzji pod wpływem interpretacji ogólnej. Taka wykładnia nie jest dla nich wiążąca.

Interpretacja nie pomogła

– Wprawdzie minister finansów wydaje interpretację ogólną, aby zapewnić jednolite stosowanie przepisów przez organy, ale nigdzie nie ma mowy o tym, że taka wykładania jest dla nich wiążąca – mówi Michał Goj, doradca podatkowy, partner w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY. Co więcej, według niego przepis, który wiązałby organy ministerialną wykładnią, byłby niekonstytucyjny. A to dlatego, że taka wykładnia obowiązywałaby również wówczas, gdyby była niekorzystna dla podatnika.

Nie oznacza to, że jest ona bezużyteczna dla podatników. – Ochrona przysługuje jednak tylko wówczas, gdy podatnik zastosuje się do już wydanej interpretacji ogólnej – tłumaczy ekspert. W takim wypadku organ nie może dochodzić podatku, jeżeli jest to sprzeczne z interpretacją.

– Taka ochrona nie działa wstecz – podkreśla Michał Goj.

Jego zdaniem trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, że po pojawieniu się korzystnej interpretacji ogólnej organy mogłyby komuś wydać niekorzystną decyzję. W dobrej sytuacji są też ci, którzy otrzymali decyzję tuż przed ministerialną wykładnią, bo mogą złożyć odwołanie, gdy interpretacja się ukaże. – Chociaż, jak już wspomniałem, nie jest ona wiążąca, to nie wyobrażam sobie sytuacji, że organy nie uwzględniłyby jej na etapie odwołania podatnika – twierdzi ekspert.

Jeżeli jednak podatnicy otrzymali decyzje po wydaniu interpretacji, sądy administracyjne je uchylały.

– Zdaniem większości sądów pomijanie interpretacji ogólnej, dotyczącej rozliczania sprzedaży mieszkań, w odniesieniu do spraw sprzed 2022 r., stanowi podstawę do ich uchylenia – mówi dr Krzysztof Staniek, radca prawny i partner zarządzający w kancelarii Staniek & Partners. Przykładem są prawomocne wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z 17 maja 2023 r., sygn. akt I SA/Gd 161/23, i z 27 września 2022 r., I SA/Gd 574/22.

– Interpretacja ogólna jest również podstawą do składania wniosków o stwierdzenie i zwrot nadpłaty, gdy podatnicy sami uiścili daninę – twierdzi ekspert.

W najgorszej sytuacji są więc ci, których decyzje już wcześniej stały się ostateczne, bo nie zostały zaskarżone do sądu – tak jak w przypadku naszej czytelniczki. Nie mogą się już odwołać i skorzystać z interpretacji.

Brak naruszenia prawa

Według doradców podatkowych mała jest również szansa, że takie osoby odzyskają podatek, występując o stwierdzenie nieważności wydanych w ich sprawie ostatecznych decyzji na podstawie art. 247 par. 1 pkt 3 ordynacji podatkowej. Jednym z powodów stwierdzenia nieważności decyzji może być rażące naruszenie prawa. Z tej drogi chciała skorzystać nasza czytelniczka po wydaniu interpretacji ogólnej – wskazując, że decyzja urzędu skarbowego jest sprzeczna z ministerialną wykładnią.

Dyrektor izby administracji skarbowej jednak w wydanym postanowieniu odmówił stwierdzenia nieważności decyzji. Nie dopatrzył się bowiem rażącego naruszenia prawa. Wyjaśnił, że instytucja ta nie jest środkiem, za którego pomocą można wzruszać każdą wadliwą decyzję ostateczną, abstrahując od stopnia tej wadliwości.

– Aby można było mówić o nieważności spowodowanej rażącym naruszeniem prawa, pomiędzy określonym przepisem a podjętym w decyzji rozstrzygnięciem musi zachodzić oczywista sprzeczność, powodująca, że taki akt – pomimo jego ostateczności – nie może pozostawać w obrocie prawnym – stwierdził organ.

Wyjaśnił, że nie można zatem mówić o rażącym naruszeniu prawa, gdy na gruncie danego przepisu możliwy jest wybór różnych jego interpretacji, z których każda da się uzasadnić jednakową mocą, nawet wówczas, gdy zostanie ona później uznana za nieprawidłową.

Czytelniczka zaskarżyła więc do sądu postanowienie dyrektora Izby Administracji Skarbowej (IAS).

Zamknięta droga

Krzysztof Staniek zwraca jednak uwagę, że podejście fiskusa zaprezentowane w postanowieniu dyrektora IAS potwierdza jednolita linia interpretacyjna sądów.

– Z rażącym naruszeniem prawa mamy do czynienia wyłącznie w sytuacji, gdy proste zestawienie treści decyzji z treścią przepisu prowadzi do wniosku, że pozostają one ze sobą w jawnej sprzeczności – mówi ekspert. Przy czym, jak podkreśla, nie chodzi o spór o wykładnię prawa, lecz o działanie wbrew nakazowi lub zakazowi ustanowionemu w przepisach.

– Stąd stanowisko, że o rażącym naruszeniu prawa nie może być mowy, kiedy treść normy prawnej nie jest oczywista i różne interpretacje mają swoje uzasadnienie – wyjaśnia Krzysztof Staniek.

Powstaje zatem pytanie, czy podatniczka może coś jeszcze zrobić, skoro ma decyzję ostateczną. Według eksperta nie.

– Opublikowanie interpretacji ogólnej nie daje możliwości zastosowania innego trybu nadzwyczajnego, a mianowicie: wzruszenia decyzji w trybie art. 254 ordynacji podatkowej – mówi Krzysztof Staniek. Dodaje, że nie jest to też przesłanką do wzruszenia ostatecznej decyzji w trybie wznowieniowym z art. 240 ordynacji.

Warto się odwoływać

Według Krzysztofa Stańka inaczej byłoby, gdyby czytelniczka odwołała się od decyzji, zanim stała się ona ostateczna. Interpretacja ogólna pozwoliłaby jej w sądzie wygrać tę sprawę.

– Podatników, którzy się na takie odwołanie nie zdecydowali, może być dużo więcej – mówi Michał Goj. Tłumaczy, że podatnicy ci działali w zaufaniu do organów, które zajmowały to samo stanowisko i odmawiały prawa do ulgi, gdy podatnik z pieniędzy ze sprzedaży nieruchomości spłacał kredyt zaciągnięty na jej zakup.

Chociaż ekspert zdaje sobie sprawę, że w zakresie rażącego naruszenia prawa utarło się myślenie zbliżone do poglądu prezentowanego przez organy, które opisywaliśmy wcześniej, to zawsze jest szansa, że w nowych okolicznościach sądy zmodyfikują swój pogląd.

– W sytuacji, w której występuje oczywista sprzeczność rozstrzygnięć wydanych przez organy ze stanowiskiem wyrażonym w urzędowej interpretacji, nawet wydanej później, nie odrzucałbym z góry możliwości uznania, że mamy do czynienia z rażącym naruszeniem prawa – twierdzi ekspert.©℗

ikona lupy />
PIT od sprzedaży mieszkania / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe